Prolog

819 40 11
                                    

Obudził go dzwonek telefonu. Niezadowolony przerwaniem drzemki przetarł oczy i spojrzał na ekran telefonu. Dzwoniła matka Rachel, jego przyjaciółki.

- Tak Pani Beer? 

- Harry - jej płaczliwy głos zabrzmiał w głowie chłopaka - Proszę, przyjedź do szpitala na Boar Lane

- Co się stało? - przeczucia które go wypełniały nie były pozytywne

- Rachel, ona miała wypadek, proszę przyjedź jak najszybciej

- Postaram się być za kwadrans - bez mrugnięcia okiem szybko się ubrał i bez słowa ruszył w stronę szpitala

- Pani Beer! - krzyknął Styles gdy zobaczył matkę swojej przyjaciółki niedaleko drzwi - Jak to się stało?

- Pokłóciłyśmy się, wsiadła na motor i odjechała. Po pół godziny zadzwonił do mnie policjant, że wjechała w nią ciężarówka - po tych słowach wybuchnęła płaczem

Harry był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciółka leżała teraz w szpitalu, wczoraj ze sobą rozmawiali. Krótko, bo Rachel planowała zakupy, ale zawsze coś. 

Towarzyszył matce swojej przyjaciółki przez kilka godzin oczekiwania. W tym czasie powiadomił swoich rodziców o całym zajściu, wypił 3 kawy i kilkanaście razy zmieniał pozycje siedząc na krześle. Nagle z pokoju gdzie leżała Rachel dobiegł przeraźliwy, długi dźwięk wydobywający się z maszyny. Na korytarzu rozpoczął się chaos. Pani Beer usilnie próbowała dostać się do środka, wkoło biegali lekarze i pielęgniarki. Po około kwadransie maszyna ucichła.

- Pani Beer? - spytał lekarz który opuścił salę, zwracając się do mamy najlepszej przyjaciółki Stylesa

- Tak - szepnęła oczekując na jakiekolwiek informacje

- Bardzo Nam przykro, ale nie udało się uratować Pani córki. Ona odeszła.


* na górze Harry i Rachel



Witajcie w moim nowym opowiadaniu :D

Wiem, że początek jest dosyć przybijający, ale nie mogłam inaczej.

Będzie dużo Larry'ego, nie pożałujecie, że zaczęliście czytać moje wypociny :D


Pozdrawiam!

Enjoy and Love xx

Darcy


Heart (Larry)Where stories live. Discover now