Rozdział 5

471 30 8
                                    

Po kilku dniach Louis wyszedł ze szpitala. Okazało się, że jego samopoczucie ma związek ze stresem. Dostał polecenie aby absolutnie się nie denerwować. Harry starał się jak mógł. Odwiedzał go średnio co drugi dzień, dużo rozmawiali i poznawali siebie. Styles zaprosił nawet Tomlinsona do siebie na weekend. 

- Wziąłeś wszystkie leki? - spytał H. gdy Louis się rozpakowywał

- Tak Harry, wszystko mam

- Dobrze, w takim razie chodź, mama zrobiła kolację

Anne pokochała Louisa. Traktowała go jak własnego syna i podejrzewała, że między tą dwójką coś jest

- Jak po pobycie w szpitalu Louis?

- Coraz lepiej, Harry dużo mi pomaga

- Zauważyłam, że jest go w domu coraz mniej

- Przepraszam Pani Styles, nie wiedziałem, że...

- Absolutnie się tym nie przejmuj kochanie - Anne uspokoiła chłopaka - Cieszę się, że H. ma takiego przyjaciela

- Ja również cieszę się, że poznałem Harry'ego - Lou uśmiechnął się, a H. zarumienił - Nie wiem co bym bez niego zrobił

- Oj dajcie spokój - bąknął Styles na co jego mama oraz Lou odpowiedzieli śmiechem - Jeśli już skończyłeś Louie to chodź, pokażę Ci swój pokój

                                                                                         ******

- Kto to? - spytał Tomlinson patrząc na zdjęcie Harry'ego i Rachel

Nie nie nie - pomyślał Harry dając sobie mentalnego kopa. Co mu powiedzieć? Prawdę czy kłamstwo?

- Przyjaciółka, nie chcę o tym rozmawiać - odpowiedział szybko

- Jasne, wybacz- zrehabilitował się Louis - Bardzo przytulny pokój 

- Jeśli podoba Ci się bardziej , możesz tu spać, a ja pójdę do gościnnego

- Co ty, oszalałeś - fuknął Tomlinson - Mówię tylko, że jest ładny

- Cieszę się - odpowiedział H. z uśmiechem - Opowiedz mi o sobie coś czego nikt nie wie

- Hmm - zamyślił się - W 4 klasie zostałem zaproszony na urodziny kolegi z klasy. Naprawdę go lubiłem, ale tego dnia w telewizji leciał archiwalny koncert Queen. Zostałem więc w domu. Po paru latach dowiedziałem się, że zaprosił całą klasę i nikt nie przyszedł. Nigdy nie czułem się tak źle

- O cholera - Harry zatkał usta dłonią - Gadałeś z nim o tym?

- Ogólnie po urodzinach gadaliśmy normalnie. Dowiedziałem się od jego dziewczyny, ale z nim kontaktu nie mam od dawna

- Myślisz, że Ci wybaczył?

- Mam nadzieję. Nieważne, teraz Twoja kolej

- Kiedyś moja siostra miała królika. Wyjechała na obóz i poprosiła o opiekę. Ja chciałem wyprowadzić go na spacer a on uciekł. Nie wiedziałem co zrobić. Poszedłem do sklepu zoologicznego aby kupić drugiego. Był jeden podobny, ale okazał się samiczką, a nie samcem. Zaryzykowałem mając nadzieję, że nie pozna. I tak się stało. Nigdy się o tym nie dowiedziała

- Nie wierzę - Louis się zaśmiał - Niezłe ziółko z Ciebie było

- Chyba nadal jestem co? - spytał Harry zabawnie poruszając brwiami

- Jasne - parsknął Louis na co H. uderzył go poduszką czym rozpętał bitwę

- Jesteś niesamowity - powiedział Harry gdy opadli na łózko - Cieszę się, że Ciebie poznałem

- Ja również - Louis uśmiechnął się i wtulił w loczka. Ten zamarł, ale nic nie powiedział - Jestem trochę zmęczony

- Śpij Lou - Harry przeczesał palcami włosy kolegi i objął go - Potem pójdziemy na spacer. Śpij piękny



I'm sorrrrrrrrry

Kompletnie nie mam weny do tego opowiadania. Dawno nie miałam takiego okresu. Jednak powoli pomysły się klarują, więc teraz rozdział będzie szybciej, promise x

P.S Co myślicie o tym co się teraz dzieje? Boicie się czy bierzecie to z dystansem? Opowiadajcie! x


Darcy

Heart (Larry)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu