Rozdział 2

595 41 29
                                    

- Czyś ty oszalał? - spytał Daniel kiedy Styles zadzwonił i spytał o imię i nazwisko chłopaka z sercem Rachel - To niedozwolone!

- Nikt by się o tym nie dowiedział - błagał Harry - Zlituj się, będę Cię kochał do końca życia

- Mogą mnie za to wywalić! - chłopak był nieugięty - Twoją miłością nie wykarmię ani siebie ani Gemm

- Ale jakby Ci to udowodnili? Nawet jeśli ta osoba będzie pytać, nie zdradzę. Nie prowadziłeś tej operacji, nie będą Cię podejrzewać 

- Kiedyś Cię zabiję - mruknął Daniel a Harry wiedział, że wygrał - Jutro na obiedzie przekażę Ci wszystko co wiem

                                                                                      *******

- Louis Tomlinson, 20 lat, adres masz na kartce, wyszedł ze szpitala tydzień temu - gdy dziewczyny sprzątały po posiłku, Daniel znalazł chwilę by porozmawiać z Harrym

- To niecała godzina drogi stąd - zauważył Styles gdy spojrzał na adres - Jesteś wielki szwagier!

- Pierwszy raz mnie tak nazwałeś, to musi coś znaczyć - zaśmiał się lecz za chwilę spoważniał - Pamiętaj, morda w kubeł bo skończysz źle

- Nie ma problemu - wyszczerzył się Harry - Mam nadzieję, że deser nie będzie trwał długo bo muszę się przygotowywać do podróży

                                                                               ********

Dom Tomlinsonów wydawał się bardzo przytulny. Z zewnątrz oczywiście, gdyż Harry stał przed drzwiami dobre pół godziny i bał się zapukać. Stwierdził, że poczeka w samochodzie aż ktoś wyjdzie z budynku. Nie musiał czekać długo, już po chwili ujrzał szczupłego chłopaka z psem na smyczy. Nie zastanawiał się, szybko wysiadł z samochodu i podszedł do chłopaka

- Jaki śliczny pies, jaka to rasa? - zapytał chcąc zacząć rozmowę

- Kundelek, nic nadzwyczajnego. Wziąłem go ze schroniska, był ponad stan i chcieli go uśpić

- Skąd wiedziałeś co mu grozi?

- Jestem tam wolontariuszem

- Szacunek za to co zrobiłeś - Styles uśmiechnął się lekko i wyciągnął dłoń - Jestem Harry

- Louis - przypuszczenia zostały potwierdzone. To jest on

- Moglibyśmy się jeszcze spotkać? Jestem mega ciekawy jak wygląda taki wolontariat

- Pewnie - Tomlinson wyciągnął komórkę i poprosił o numer znajomego po czym na niego zadzwonił - Dogadamy się później

- Jasne, muszę już lecieć, do zobaczenia - Harry uśmiechnął się i wsiadł do samochodu

Właśnie rozmawiał z chłopakiem, w którego piersi bije serce Rachel. Był niesamowicie poruszony, ciężko było mu zebrać myśli. Musiał odczekać jakiś czas zanim znowu się do niego odezwie, aby nie wyjść na nachalnego.

                                                                                       *******

Wytrzymał 2 dni. W tym czasie zdążył dojść do siebie, podziękować Danielowi i opracować plan. Stwierdził, że nie powie Tomlinsonowi o tym, że żyje dzięki Rachel, chłopak mógłby mu nie zaufać. Chciał przede wszystkim zyskać jego sympatię. Napisał do niego krótkiego SMSa z pytaniem czy ma czas następnego wieczoru, na co Louis napisał mu adres kawiarni gdzie podobno podają najlepsze ciastko marchewkowe.

Po przywitaniu od razu zaczęli temat wolontariatu. Rozmawiali ponad 3 godziny. O wolontariacie, życiu, o wszystkim. Złapali świetny kontakt. Styles zapominając się chwilowo zaproponował Louisowi wyjście do klubu.

- Bardzo chętnie, ale ostatnio miałem poważną operację i nie mogę pić ani imprezować

- Jeśli mogę wiedzieć, co się wydarzyło? - oddech Stylesa stał się coraz bardziej urywany

- Od dziecka mam problem z sercem. Okazało się, że potrzebny przeszczep. Dawca pojawił się w ostatniej chwili

- Wiesz kim on był?

- Nie, nie powiedzieli mi

- Jak się z tym czujesz, że dostałeś serce zmarłej osoby?

- Z jednej strony dziwnie, bo ktoś musiał umrzeć, żebym ja mógł żyć, ale cieszę się, że dostałem drugą szansę

Ich rozmowę przerwał dzwonek telefonu Tomlinsona

- Wybacz Harry, trochę się zagadaliśmy, nie powinienem spędzać tyle czasu poza domem. Następnym razem zapraszam do siebie

- Bardzo mi miło - uśmiechnął się Harry wstając. Przytulili się i każdy poszedł w swoją stronę. Styles był niesamowicie podekscytowany. Ciągle nie mógł uwierzyć, że powoli zaprzyjaźnia się z kimś z sercem Rachel. Myślał o nim praktycznie cały dzień i noc, a gdy ten zaprosił go do siebie, był niesamowicie szczęśliwy. Byli sami, rodzina Tomlinsona pojechała na zakupy i jeśli wierzyć jego słowom, mieli co najmniej 2 godziny

- Wszystko w porządku? - Louis wyglądał dość blado, nie był taki głośny jak ostatnio

- Tak, trochę mi słabo, ale lekarz mówił, że to normalne po operacji - uśmiechnął się delikatnie

- Może się położysz? 

- Jeśli nie masz nic przeciwko to chętnie

Przenieśli się do pokoju chłopaka a Harry nakrył go kocem 

- Chciałbyś może herbaty?

- Byłbyś tak miły? - Louis szczerze się uśmiechnął - Herbata leży w plastikowym pudełku nad zlewem, cukier w słoiku na blacie, słodzę 2 łyżeczki a kubki są chyba w zmywarce

- Poradzę sobie - Harry puścił mu oczko i zszedł do kuchni

Kiedy rozlewał wodę do dwóch kubków poczuł czyjąś obecność i gdy już chciał zrugać Louisa za wstanie z łóżka usłyszał kilka słów, które go zmroziły.

- Rusz się tylko, a mój paralizator zbliży się z Twoim tyłkiem.



Któż to??


Heart (Larry)Where stories live. Discover now