Rozdział 3

56 3 0
                                    

Gdy wróciłam do domu, na podłodze, tuż za wejściem stał wielki kufer. Otworzyłam go. Standardowy zestaw. Od razu mogłam się domyślić kto mi wybierał zbroję. Przysięgam, bardziej skąpą widziałam tylko na Mein. Poszłam na strych. Wśród tysiąca gratów leżał stojak na zbroję, w stanie raczej marnym. Zniosłam go do salonu i wytarłam szmatą. Po kolei wyciągałam części pancerza. Oczywiście brzuch goły, z metalowego stanika zwisały perły. Dekolt też był odkryty, Materiał na ramionach był sztywny i odstawał przy końcach. Rękawiczki od nadgarstków, kończące się na ramionach, wiązane niebieskim sznurem. Na to były nakładki chroniące przedramię. Pas był ciężki, leżący luźno na biodrach, trzymał obcisłe getry, które kończyły się tuż za pośladkiem. Po obu stronach na bokach materiał zastępował niebieski sznur, taki sam jak przy rękawiczkach. Z przodu i z tyłu zwisał materiał do kolan z niebieskimi haftami. Buty były ciężkie, z grubą podeszwą, oczywiście na wysokim obcasie. Na udach, łydce, ramieniu i jeszcze kilku miejscach były pasy na ostre niczym brzytwa, małe noże. Do naramienników przyczepiony był kaptur, jedyna rzecz, która ma jakikolwiek związek z moją poprzednia zbroją.  Na dnie skrzyni był pełen zestaw uzbrojenia. Od wspomnianych wcześniej noży po długi miecz, małe sztylety, które chowałam z tyłu na biodrach, przez składany łuk, samozaciskowy sznur i wiele innych mniej lub bardziej wymyślnych broni. 

Gdy to wszystko ułożyłam na stojaku, a bronie na materiale na podłodze obok, usiadłam na kanapie na przeciwko. Patrzyłam na to w ciszy. Kiedyś byłam 2 generałem. Uzyskałam to stanowisko po Wielkiej Bitwie o Graal. Podobno własnie wtedy zabiłam Archanioła Discord, wielką patronkę aniołów stróżów. Karą za to że ją pokonałam miała być całkowita utrata pamięci, tak mówił Pan, witając mnie gdy się obudziłam. W tym momencie stałam się największym celebrytą w piekle. Szybko jednak tytuł mi zabrano, gdy zamiast zabijać anioły ja je  oszczędzałam. Nadal twierdzę że to nie ja zabiłam tą archanielicę, no bo jak osoba, która nawet małego podrzędnego anioła nie potrafi zabić, ma zabić jednego z najsilniejszych wielkich aniołów. To się kupy dupy nie trzyma. Strącono mnie na dno piekieł po tym jak pomogłam wydostać się jednemu małemu aniołowi, pojmanemu po Wielkiej Bitwie. 

Zmęczona, opadłam na łóżko. Nie chce umrzeć, a tak się stanie gdy zawiodę w tej walce. Dlaczego tak się akurat na nią uwzięli i diabły i anioły. Jest mnóstwo demonów, które odmawiają zabicia niebieskich istot i żyją oni sobie na dnie piekła wykonując prostą i ciężką pracę. Mi się to podoba, mogę tak żyć. Coś się musiało wydarzyć przed albo w trakcie bitwy o Graal. Jutro zejdę ponownie na ziemię. Skoro szykuje się bitwa to zastępy Michała nie będą się mną aż tak interesować.

W nocy śnił mi się sen, ten sam od tamtej walki. Śni mi się regularnie i zawsze budzę się przerażona chodź tak na prawdę  jedyne co pamiętam z tego snu to wysoki blondyn, który ma zielone oczy. Wyciąga do mnie rękę by mi pomóc, a ja za każdym razem nie potrafię jej sięgnąć. Kolejny dowód mojej odmienności, mam sny. Ani anioły, ani demony ich nie mają. Złapałam się za głowę, mam już wszystkiego dość. 

Ubrałam się szybko i z prędkością światła poleciałam na ziemię. Gdy leciałam nad miastem słyszałam słowa modlitw. Było ich mnóstwo, każdy modlił się, do różnych bogów, do różnych sił. Zrobiłam parę zawirowań, tylko tu czuję wiatr gdy lecę. Wylądowałam w ciemnym zaułku z widokiem na panoramę miasta. W ciemności anioły tak szybko mnie nie znajdą. Siedziałam i patrzyłam się w dal.

- Dawno tu nie przychodziłaś.

Obróciłam głowę. Za mną stał chudy, zgarbiony mężczyzna. Miał podkrążone oczy, spiczasty nos i cienkie usta.

- Kim jesteś?

- Pamięć cie zawodzi? Tantos się zwę! 

Nic mi to imię nie mówiło. Facet był zesłanym diabłem, za niedługo i mnie czeka taki los.

-  Musiałeś mnie z kimś pomylić, w tym mieście jestem pierwszy raz.

- Oj, nie pierdol - usiadł koło mnie i głęboko się zaciągając powąchał moją szyję - a może, no pachniesz trochę inaczej ale nie, no to ty, mój robaczku.

- Znasz mnie! - serce zabiło mi mocniej - Wiesz kim jestem!

- No pewnie, co prawda trochę się zmieniłaś, nie pamiętasz jak przylatywałaś do mnie gdy coś nabroiłem? O! A nadal ci się śni ten blondas? 

Słuchałam tego jak zaklęta. Na reszcie! 

- Znalazłam Cie! Teraz dowiem się czegoś o sobie! Ha! Nareszcie! Po tylu latach! - Złapałam go za ramiona - Nawet nie wiesz, jak długo szukałam kogoś kto mnie znał i nie wmawiał mi jednej i tej samej bajki!

- Spokojnie, słuchaj, nie wiem co ci - urwał gdy usłyszał równy trzepot skrzydeł - uciekaj!

- Zastęp Michała, nie, musisz mi powiedzieć co o mnie wiesz!

- Nie ma czasu, jest ich dużo, uciekaj mała! Spotkamy się jeszcze!

- Tam jest! - zobaczyłam jak równy szereg skrzydeł zawraca i leci prosto na mnie. Tantos zaczął mnie popychać.

- Spieprzaj stąd!

Rozwinęłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze idealnie wtedy kiedy anioły miały mnie otoczyć. Machnęłam kilka racy i z pętli wleciałam w ziemię. NIE! Kurwa! Wreszcie znalazłam kogoś kto wie coś o mnie, zna mnie! Krzyknęłam ile sił w płucach, klnęłam jak szewc. Już z nim nie porozmawiam, teraz anioły będą go pilnować ponieważ wiedzą że będę chciała do niego wrócić. Wszystko się kurwa wali!


Inny DemonWhere stories live. Discover now