Rozdział I

45 1 2
                                    



Nigdy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek znajdę się w jednej z najbardziej rozchwytywanych galerii sztuki, jaką jest galeria ,,Beatrecze''. Jest to stary odremontowany budynek niewielkiego pałacyku. Łukowe, drewniane okna od podłogi do samego sufitu nadają mu niezwykłego, czarującego uroku. Do drewnianych drzwi ze złotymi kołatami w kształcie głów lwów prowadzą łamane schody z szarego kamienia. Budynek w środku jest w pełni wyposażony, ale z nutką starego stylu, a na suficie zachowały się jeszcze w bardzo dobrym stanie belki rustykalne. Większość ścian zostało wyburzonych, żeby powstały dwie bardziej przestrzenne sale wystawowe. Jedna ta największa na dole i nieco mniejsza na górze, gdzie na parterze na samym końcu od strony południowej, szerokie kręte schody prowadziły na górę wprost do kolejnej Sali. Są jeszcze schody od strony wschodniej od razu po prawej stronie bocznego wejścia do galerii, ale one są jeszcze w remoncie. Reszta budynku została wydzielona na inne pomieszczenia jak na przykład pomieszczenie dla obsługi czy szatnie.

Galeria została otwarta zaledwie sześć miesięcy temu i od razu każdy artysta zapragnął w niej wystawiać swoje obrazy, dzięki właścicielowi galerii Hamillowi Everhartowi. Na pierwszą wystawę zaprosił samych wpływowych ludzi na wysokich stanowiskach, przez co każdy artysta walczył do ostatniej kropli krwi, żeby chociaż jeden jego obraz był tutaj wystawiony. Dostanie się na jedną z wystaw dla zwykłego szarego człowieka, bez ówczesnego zaproszenia, jest nie możliwe, chyba że dysponuje horrendalną sumą pieniędzy, aby sobie taki wstęp wykupić. Dzięki mojej współlokatorce Tiffany, mam okazję tutaj przebywać, bo przez kilka kontaktów załatwiła mi chwilową pracę w obsłudze wystawy, w zastępstwie za niejaką Cecile, która się rozchorowała. Miałam pracować przez dwa tygodnie dopóki ona nie wróci. Było to dla mnie niczym ziszczenie marzeń, jako jedyna na roku mogłam się pochwalić, podziwianiem wystawy obrazów w ,,Beatrecze''.

Ubrana w najbardziej eleganckie spodnie, jakie udało mi się wygrzebać z szafy Tiff i białą koszulę na guziki, przemierzałam salę z tacą już pustych kieliszków po winie. Jednocześnie podziwiałam obrazy ozdabiające zimne kremowe ściany. Wszyscy teraz znajdowali się na piętrze w sali, gdzie byłą największa gwiazda dzisiejszej wystawy czyli obraz Vincenta van Gogha ,,Cyprysy''. Był piękny, zdjęcie tego obrazu w książkach czy też w internecie nie odzwierciedlały tego co widać na żywo, gdy człowiek dokładniej mu się przyjrzy. Widać każde pociągnięcie pędzla. Obraz ten należał do osobistej kolekcji właściciela, reszta obrazów wschodzących artystów była na sprzedaż. Nie miałam zbyt dużo czasu, aby fragment po fragmencie uważnie go prześledzić, bo za każdym razem napotykałam  na karcące spojrzenie Suzanne, również pracownicy z obsługi, która przejęła szefostwo po nieobecnej Cecile. To z nią ustalałam warunki mojej chwilowej pracy. Pośpiesznie zeszłam na dół, by czym prędzej uzupełnić nowe kieliszki winem. Moją uwagę przykuł jednak obraz młodego artysty Erica Farina, gdzie dzisiejszego wieczoru są wystawiane właśnie jego obrazy i jeszcze innego artysty Daniela Allmana. Farin miał niezwykłą technikę posługiwania się farbami, wprawiając je w życie, nadając im emocje. Szalone kolory czerwieni, pomarańczy i czerni walczyły o miejsce na płótnie. W centrum, jakby za mgłą była umieszczona dziewczyna w białej wymiętej sukni, którą kolory pochłaniały. Artysta uchwycił moment jej ucieczki, jest pochylona pod takim kątem, jakby lada moment miała upaść. Splątane włosy przysłaniały jej twarz. Obraz fascynuje, uruchamiając w nas instynkt przetrwania.

Niewiarygodny to jedyne co przychodziło mi do głowy.

Nagle za mną usłyszałam, mocne i szybkie kroki. Oderwałam wzrok od obrazu, a moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna odziany w czarne spodnie od garnituru i niebieską koszulę. Mknął jak wicher przez salę, patrząc wprost przed siebie. Wszedł do sali od strony wschodniej, więc pewnie chciał się dostać na piętro przez nieczynne schody. Goście często w ten sposób gubią się w budynku.

Czym za młodu nasiąknieWhere stories live. Discover now