Rozdział III

11 2 0
                                    



Z westchnieniem oparłam się o barek i zamówiłam sobie kolejną lampkę wina. Może ta dziewczyna to jakaś znajoma Everharta, tylko dlaczego tak się spinał, gdy na nią patrzył? Im dłużej przebywałam z tym człowiekiem tym co raz mniej go rozumiałam.

- Co, ciężki wieczór?

Obok mnie nonszalancko o bar podparł się mężczyzna popijając swojego drinka.

- Może odrobinę nudny – upiłam kolejny łyk wina rozglądając się po sali, ale nigdzie nie dostrzegłam Hamilla Everharta.

- Wystawy obrazów również nie są moją ulubioną rozrywką – uśmiechnął się ukazując równy rząd białych zębów – Nie rozumiem ich przekazu, a przede wszystkim nie mogę zrozumieć ich ceny.– pokręcił z niedowierzaniem głową - Dla mnie są tylko zwykłą ozdobą do salonu i tyle – zrobił chwilową pauzę, ale zaraz znowu się odezwał - Też jesteś tutaj służbowo?

- Tak – uniosłam głowę i z udawana powagą spojrzałam mu w oczy - Doradzam w sprawie obrazów mojemu szefowi, który jest właścicielem galerii.

Zachłysnął się swoim drinkiem, a ja już nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Poczerwieniał na twarzy.

- O cholera – przeczesał dłonią złociste włosy, niszcząc ich idealne ułożenie – To od niezłej strony się pokazałem.

- Nikt nie jest idealny – nadal się śmiałam.

- Zaczniemy od nowa? –odstawił na barek swojego drinka, poprawił czarną marynarkę i wyciągnął dłoń w moją stronę – Mam na imię Dave i nie będę wypowiadał się na temat obrazów.

- Josie, miło mi cię poznać Dave – uścisnęłam jego dłoń.

- Schlebiasz mi – uśmiechnął się słodko żartując – Może na obrazach się nie znam, ale jest coś na czym znam się jak prawdziwy mistrz.

- Tak? A cóż to takiego, mistrzu? – uśmiechnęłam się figlarnie, a on nachylił się w moją stronę, przypatrując się kieliszkowi, który trzymałam w dłoni.

- Wino – wychrypiał – To co pijesz teraz jest blade, co oznacza, że jest mało treściwe i jeszcze troszeczkę musuje, co oznacza, że to dość młode wino i do najlepszych nie należy.

Uniosłam brwi zaskoczona, że wystarczyło jedno spojrzenie na wino, aby już tak je opisać. Dla mnie wino to tylko alkohol służący zrelaksowaniu się i na rozluźnienie atmosfery , a nie coś nad czym można się wywodzić.

- Jestem pod wrażeniem.

Zabrał mój kieliszek i odstawił go na bar.

- Nie będziemy marnowali tak pięknego wieczoru, na picie takich sików dla wszystkich gości. Zaraz dam ci takie wino, przez które twoje podniebienie będzie krzyczało z czystej rozkoszy – puścił mi oczko i zwrócił się do niskiej blondynki za barem – Poproszę wino Chateau Smith Haut Lafitte Rouge z 2010.

Kobieta z wahaniem kiwnęła głową i na chwilę zniknęła.

– Skąd ty tyle wiesz o winie?

- Od dziadka się tego nauczyłem, wino było całym jego życiem – wzruszył ramionami, znowu posyłając mi ten swój słodki uśmiech nastolatka– A to co teraz zamówiłem jest jednym z lepszych win. Sanders trzyma je dla specjalnych gości – wyszeptał w moją stronę.

- I my jesteśmy tymi specjalnymi gośćmi? – zadrwiłam.

- Oczywiście – udał urażonego.– W przyszły piątek w klubie ,,CarloLisa'' będą artyści i właściciele różnych galerii, może byś wpadła? Tam będzie bardziej ciekawie niż tutaj – rozejrzał się po sali, gdzie nie wydarzyło się jak do tej pory nic szczególnego.

Czym za młodu nasiąknieWhere stories live. Discover now