Trzasnęłam za sobą drzwiami, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania. W drodze do mojej sypialni zrzuciłam ze stóp buty, każdy w inną stronę. Chcę cię jako doradcę do obrazów – przedrzeźniałam w głowie głos Everharta –Ja jestem żółtodziobem – guzik prawda!
- Boże, ale z ciebie idiotka! – syknęłam sama do siebie w ciemnym pokoju.
Kto by wziął na taką wystawę osobę, bez żadnych uprawnień! To nie jest bajka, żeby takie rzeczy się wydarzały.
Przez hałas wywołany moją złością obudziłam Tiffany, która zaspana w różowych szortach i koszulce na ramiączkach, wyszła ze swojego pokoju zobaczyć co się dzieje.
- Już po randce ? – mówiła na wpół ziewając. Otrząsnęła się nagle z resztek snu , gdy zobaczyła w jakim jestem stanie – Co się stało?!
- Nic – warknęłam i zamknęłam się w swoim pokoju. Tiffany zaczęła walić w moje drzwi.
- Josie! Co się stało? Zrobił ci coś?!
Nie miałam ochoty w tym momencie z nikim gadać, pragnęłam tylko swojego towarzystwa i ciszy, ewentualnie butelkę jakiegoś taniego, bladego wina, które będzie tylko kocimi sikami w porównaniu z tym co piłam na wystawie. Usłyszałam osobę trzecią, która weszła do mieszkania.
- Ty! – Tiffany ryknęła i z impetem odeszła od moich biednych drzwi, które okładała pięścią.
Wnioskując po jej tonie domyśliłam się, że tą osobą trzecią jest Everhart. Tiffany go zabije. Nie żeby w tamtej chwili mi to przeszkadzało, ale nie chciałam widywać się Tiffany za kratami. Wybiegłam z pokoju by czym prędzej uspokoić całą tę jatkę. Zatrzymałam się w pół kroku widząc najeżoną Tiffany ze złości, która mierzyła do Everharta z patelni.
- Co ty jej zrobiłeś?! – krzyczała.
Everhart dostrzegł mnie i chciał zrobić krok do przodu, ale Tiffany znowu zaczęła wymachiwać teflonową patelnią.
- Ani kroku więcej, bo nie ręczę za siebie!
- Proszę, tylko spokojnie –uniósł ręce w geście poddania - Może zechciałaby pani odłożyć patelnie, dobrze?
- Chciałbyś ty...
- Tiffany przestań – przerwałam jej dalszą, zapewne cenzuralną wypowiedź – Szkoda patelni.
Everhart stał skruszony pod ścianą jak mały chłopiec.
- Przepraszam, jeżeli panią nieświadomi uraziłem – patrzył na mnie tymi oceanicznymi oczami, które w tym świetle wyglądały na ciemniejsze - Naprawdę nie chciałem.
Zaczerpnęłam głębokiego, uspokajającego wdechu, a Tiffany nadal nieustraszona stała między nami, zabijając Everharta wzrokiem.
- Czy moglibyśmy porozmawiać na spokojnie, chciałbym wyjaśnić to nieporozumienie.
W głowie zabrzmiały mi słowa taty ,,Każdy zasługuje na wyjaśnienie, bo nie zawsze odbieramy wszystko w należyty sposób jaki nam się wydaje''. Miał racje, ale nie ma szans na spokojną rozmowę, gdy Tiffany jest tak rozjuszona i w każdym momencie mogłaby przyłożyć Everhartowi patelnią w łeb.
- Dobrze –westchnęłam. Znalazłam szpilki, które dopiero z zrzuciłam z obolałych stóp i ponownie je założyłam – Proszę za mną.
Jedynym miejscem o tej porze, gdzie można było porozmawiać była całodobowa kawiarenka po przeciwnej stronie ulicy.
ESTÁS LEYENDO
Czym za młodu nasiąknie
RomanceCzym człowiek, za młodu nasiąknie, tym na starość się staje. Zemsta, gniew i ból, potrafią stać się jedynym silnikiem napędzającym życie człowieka. Dla niego nie było nikogo dobrego, a jego życie to nieustanne cierpienie. Raz na swojej drodze spotk...