Mocne szarpnięcie. Karton wyleciał mi z rąk wysypując jego zawartość na podłogę. Wylądowałam na twardej klatce piersiowej. Wielki łomot i kusz unoszący się w powietrzu otaczał nas, gdy deski runęły na podłogę. Zachłysnęłam się powietrzem, walcząc o zaczerpnięcie oddechu. Serce łomotało mi tak, jakby chciało przebić się przez żebra.
Te deski mogły mnie zmiażdżyć...
Silne ramiona objęły mnie jeszcze mocniej. Niebieskie oczy spojrzały na mnie jednocześnie z troską i przerażeniem. Bicie serca Hamilla prawie dorównywało mojemu.
- Nic ci nie jest? – wychrypiał.
Ledwie zauważalnie pokręciłam głową. Belki leżały tuż obok nas, leciały na mnie jak wystrzelone strzały.
- Chodźmy do mojego gabinetu - przerwał moje rozmyślania, odciągając mój wzrok od belek bezwładnie leżących na zakurzonej marmurowej podłodze.
Zaprowadził mnie do pomieszczenia na końcu korytarza, z którego przedtem wyszedł. Usiadłam na jednym z dwóch skórzanych foteli pod ścianą, który mi wskazał.
- Napij się – podał mi szklankę zimnej wody, która cudownie zwilżyła moje suche gardło. Przykucnął przede mną, bacznie mi się przypatrując.
- Na pewno dobrze się czujesz?
Znowu pokiwałam głową spuszczając wzrok na moje dłonie trzymające szklankę z wodą. Nie mogłam znieść jego spojrzenia. Byłam mu wdzięczna i to bardzo, ale to nie zmieniało faktu, że nie chciałam mieć z tym człowiekiem nic do czynienia po tym co mi zrobił. Jeden dobry uczynek nie jest w stanie tak nagle wymazać wszystkich złych.
- Ja.. ja – odchrząknęłam – Dziękuję panu, za uratowanie mnie, przed spadającymi belkami. Jestem niezmiernie wdzięczna, ale muszę już iść. – nie chciałam litości.
- Nie.
To zmusiło mnie, żeby ponownie spojrzeć w jego oczy, które wyglądały jak ocean podczas burzy. Niebezpieczne, ale intrygujące.
– Nie pozwolę pani po raz kolejny odejść, nie tym razem. - Nadal kucał przede mną a ręce miał podparte po obydwóch stronach fotela – Musimy porozmawiać.
Mała wojowniczka, po otrząśnięciu się z szoku, znowu się we mnie przebudziła i pokazała pazurki.
- O czym ty chcesz ze mną jeszcze rozmawiać? O tym, że na początku mnie wykorzystałeś, a teraz jeszcze zwolniłeś – już nawet nie zawracałam sobie głowy oficjalnym zwrotem per pan.
- To, że cię zwolniłem jest małym niedopowiedzeniem. – mówił spokojnie, a na jego ustach czaił się lekki uśmiech. Najwyraźniej moja złość i gdniew go niesamowicie bawiły.
Im dłużej rozmawiam z tym człowiekiem, tym bardziej miałam wrażenie, że cofam się w rozwoju, bo kompletnie nic nie rozumiałam. Jakie niedopowiedzenie?
- Co ja tobie takiego zrobiłam, co? Dlaczego tak mnie nienawidzisz – łzy coraz bardziej nabierały mi się w kącikach oczu.
- O czym ty mówisz? – odciągnął moje ręce, gdy zasłoniłam sobie nimi twarz i zmusił mnie, żebym spojrzała mu w oczy – Ja wcale cię nie nienawidzę. Zwolniłem cię z praktyk, bo chcę żebyś przyjęła stanowisko doradcy dyrektora.
Albo jestem zbyt głupia, albo on gada kompletnie bez sensu.
- Istnieje w ogóle takie stanowisko?
YOU ARE READING
Czym za młodu nasiąknie
RomanceCzym człowiek, za młodu nasiąknie, tym na starość się staje. Zemsta, gniew i ból, potrafią stać się jedynym silnikiem napędzającym życie człowieka. Dla niego nie było nikogo dobrego, a jego życie to nieustanne cierpienie. Raz na swojej drodze spotk...