24 października 1981r., "Tak"

531 21 0
                                    

Dwoje młodych czarodziei leciało na miotłach nad jeziorem Hogwartu w słoneczne, jesienne popołudnie. Dziewczyna zadziornie uśmiechnęła się w stronę chłopaka, po czym znacznie przyśpieszyła lot, jednocześnie zmniejszając wysokość. On jednak nie pozostawał jej dłużny. Para leciała tuż nad powierzchnią wody wiedząc, że nie jest to zbyt bezpieczne. Szatyn mówił jej to zawsze, jednak ona nie słuchała. Trzymała miotłę jedną ręką, drugą dotykając chłodnej wody.

- Kto pierwszy - rzuciła wyzwanie, jednocześnie wymijając partnera. Zaśmiała się, ale zaraz zauważyła, jak czarodziej bez problemu ją wyprzedza. Jednak zaniepokoił ją fakt, że chłopak wyglądał, jakby stracił panowanie nad miotłą. Próbowała podlecieć bliżej, jednak uniemożliwiał jej to wiatr. W końcu straciła go z wzroku.

- Syriusz! - Przerażona kręciła się nad taflą wody, wykrzykując w niebogłosy jego imię. W końcu zauważyła jego miotłę wyrzuconą na przeciwległy do zamku brzeg. Po chwili dostrzegła też jego, dryfującego między falami. Znalazła się przy nim w mgnieniu oka. Z trudem wyciągnęła go na brzeg. Oboje byli cali przemoczeni, jednak chłopak dalej leżał z zamkniętymi oczyma. Spanikowana dziewczyna pochyliła się nad nim i potrząsnęła delikatnie jego ramionami. Kiedy zauważyła, że klatka piersiowa się nie porusza, spanikowana zbliżyła swoją twarz do jego.

Uderzyła go w tył głowy, widząc jak nie może dłużej powstrzymywać uśmiechu. Wtedy poczuła jego dłonie na ramionach. Black odwrócił ich tak, że to ona leżała na pisaku, a ich twarze były tak blisko, że czuła jego ciepły oddech.

- Na przyszłość, jak mówię zwolnij, to nie na żarty - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Próbowała spojrzeć na niego z powagą, jednak zdradzały ją oczy. Nie umiała się na niego złościć. Syriusz jeszcze bardziej zmniejszył odległosć między nimi, składając na ustach dziewczyny długi pocałunek, który ona bez wahania odwzajemniła. Chwilę później znowu przewróciła Blacka na piach.

- Na przyszłość, zrób tak jeszcze raz, - mówiła powoli, przeczesując dłonią jego długie włosy - a osobiście przytrzymam ci głowę w wodzie... dla pewności - zagroziła, a na jej twarzy zagościł szatański uśmiech. Jednak to on chciał mieć ostatnie słowo. Przez to dziewczyna znowu wylądowała na ciepłym piasku.

- I tak zaraz byś mnie ratowała, jestem gotów zaryzykować - zadrwił, całując ją w skroń.

- Ta pewność siebie kiedyś cię zabije - stwierdziła.

- Pożyjemy, zobaczymy - wzruszył ramionami.

...

Brązowe kosmyki włosów dziewczyny były rozwiewane przez wiatr, podobnie jak jej biała sukienka. Wpatrywała się w piękny widok zamku, oświetlanego przez promienie słońca.

- Jesteśmy starzy - rzuciła z przekąsem, kiedy szarooki zbliżył się do niej. Komentarz wywołał na jego twarzy cichy śmiech.

- Niecałe trzy lata temu skończyłaś szkołę - wypomniał jej z rozbawieniem

- W takim razie jestem za stara o trzy lata - mruknęła, kładąc głowe na jego ramieniu - Tęsknię za czasami, kiedy najgorszym zmartwieniem było to, z kim pójdę na bal bożonarodzeniowy - rzuciła.

- Miałaś jakieś wątpliwości - spojrzał na nią przeszywająco, co wywołało chwilowy uśmiech na jej twarzy - Czas leci, to prawda - westchnął już z powagą, puszczając dziewczynę - Ale może niedługo nie będziemy musieli ukrywać się przed niczym.

- Ta wojna trwa wieczność - rzekła beznamiętnie, dalej wpatrzona w horyzont.

- Przetrwamy to. To tylko kwestia czasu - powiedział z nadzieją.

- Nawet jeśli - mówiła, przesypując piasek z dłoni do dłoni - Jesteśmy zmuszeni stąd odejść. Prędzej czy później - Po policzku dziewczyny spłynęła łza, którą zignorowała.

- Wiem - odparł z rękoma w kieszeni, dziewczyna spojrzała na niego z zaciekawieniem - Ale nie przejmuję się tym. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał odchodzić bez ciebie - powiedział, łapiąc jej prawą rękę. Brązowooka lekko niepewnie odwróciła się, by stanąć z nim twarzą w twarz. Chłopak wyjął małe pudełeczko, które skrywało pierścionek - Evangeline Walters, może wyobrażałaś to sobie inaczej, ale... czy uciekniesz stąd razem ze mną? - zapytał, klękając. Dwudziestolatka zakryła usta lewą ręką. Nie odpowiedziała.- Aniołku?

- Tak - wyszeptała, wieszając się na szyi Blacka.

- Tak - wyszeptała, wieszając się na szyi Blacka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


I możnaby jeszcze pomyśleć, że o tych zaręczynach nie dowiedział się nikt. Para dawno zerwała kontakt z rodzinami, a swoim najlepszym przyjaciołom mieli powiedzieć... kiedy było już za późno.

Pierwszego Listopada 1981 roku, dowiedziawszy się o wszystkim co się stało, wstrząśnięta wszystkim Evangeline schowała pierścionek z powrotem do pudełeczka. Nie chciała wierzyć w słowa innych. Jednak inni mieli dowody. On nie zdradził. Nie zdradził Jamesa, nie zdradził Lily, nie zdradził Petera i zakonu, nie zdradził jej.

Rodzice Evangeline byli pewni, że ich córka już podczas nauki w Hogwarcie zerwała wszystkie kontakty ze zdrajcą rodu Blacków. Nie wiedzieli, że czuła do nich wstręt, po wszystkich obelgach skierowanych w stronę jej ukochanego, nawet po wtrąceniu go do Azkabanu za rozkazem Wizengamotu.

Państwo Walters uznali, że ich córka powinna wyjść za osobę godną ich rodu. Przystali na propozycję Abraxasa Malfoya, by ich córka wyszła za jego drugiego syna, Christophera Malfoya. Miranda oraz Thobias Walters nie zastanawiali się długo. Latem kolejnego roku panna Walters stała się kolejną kobietą, mogącą szczycić się jednym z najważniejszych nazwisk w społeczności czarodziei.

O poprzednich zaręczynach nie wiedział nikt.


In Another Life - A Sirius Black story Where stories live. Discover now