Teraźniejszość, 1 listopada 1991, "Odchodzę"

457 22 1
                                    

Ciszę w domu Malfoyów wypełniał dźwięk obcasów pokonujących kolejne stopnie schodów. Wchodząc do salonu, Evangeline zauważyła męża, stojącego przy kominku z kartkami pergaminu w ręku. Patrzył na nią jak na przedmiot, pozbawiony wszystkich uczuć.

- Stało się coś? - zapytała, stając w miejscu. Była wyraźnie zaniepokojona.

- Może ty mi powiesz - powiedział agresywnie, podchodząc bliżej. Jednak z każdym jego krokiem, ona cofała się tak samo - Myślałem, że temat tego całęgo Blacka mamy już dawno za sobą - warknął, pokazując, co trzyma w dłoni. Warga kobiety zadrżała.

- Ja... ja - nie mogła się wysłowić, patrząc na listy. W jej brązowych oczach pojawiły się łzy.

- Co? Znowu "tylko wspominasz"? - Ponownie zaczął do niej podchodzić. Brunetka odchodziła powoli krok za krokiem, dopóki jej plecy nie zetknęły się ze ścianą. Mężczyzna złapał za jej ramię- Kiedy to się wreszcie skończy, Evangeline?! Wyszłaś za mnie, koniec! - powiedział przez zaciśnięte zeby.Ta jednak wyrwała się z uścisku. Christopher nie wytrzymał i uderzył ją w twarz - Trzeba to zakończyć raz na zawsze! - wrzasnął i podszedł do kominka. Wrzucił do ognia wszystko, co miał w ręku. Kobieta krzyknęła i pobiegła, próbując uratować cokolwiek. Jednak mąż odepchnął ją, przez co wylądowała na zimnej podłodze.

- Nie - szepnęła

- Co?

- Nie - powiedziała głośniej, wstając - Skończmy to przedstawienie. Mam dość. - powiedziała pewnie, podchodząc do niego.

- A więc to tak? - mruknął - Wolisz zdrajcę krwi, który i tak do śmierci będzie siedział w Azkabanie?! - krzyknął. Kobieta nie odezwała się ani słowem i odeszła gasić ogień. Udało jej się coś ocalić. Zapłakana zaczęła bić mężczyznę po klatce piersiowej. On patrzył na nią ze smutkiem. Kobieta ztarła łzy z twarzy po czym pobiegła do łazienki.

Eva dotknęła czerwonego policzka, który piekł od uderzenia. Spojrzła w lustro. Zaczęła się zastanawiać, czy tak to sobie zaplanowała.

Była egoistką. Wyszła za mąż za śmierciożercę, by być bezpieczną. A i tak nie jest. Chciała dalej żyć. Jednak co to za życie, pozbawione uczuć.

Jej dłoń powędrowała w stronę szyi, na której miała naszyjnik z pereł, który dostała na pierwszą rocznicę ślubu. Wzięła głęboki oddech i jednym ruchem zerwała biżuterię. Pojedyncze kulki rozprysły się po całym pomieszczeniu. Ona wiedziała, że to oznacza koniec z tym życiem.

Odłożyła obrączkę i założyła na palec srebrny pierścionek od Syriusza. Zebrała wszystkie ocalałe kawałki pergaminu, po czym włożyła je do małej torebki razem z albumem, który chowała przed Malfoyem.

Trzasnęła drzwiami, po czym zeszła na dół i skierowała się do drzwi.

- Co ty wyrabiasz? - usłyszała beznamiętny głos Christophera

- Odchodzę - powiedziała, dalej stojąc tyłem do niego. Pierwsze co usłyszała, to dźwięk rozpryskującego się o kafelki szklanego kieliszka.

- I co ty masz zamiar zrobić? Odwiedzać ukochanego mordercę w więzieniu? - zadrwił

- Ty powinieneś tam siedzieć - stwierdziła, jednak mężczyzna to usłyszał.

-Wiesz co... wezmę z ciebie przykład. Też przestanę udawać, że wszystko jest dobrze - powiedział, wyjmując z kieszeni różdżkę - Crucio - wypowiedział z ledwo słyszalnym smutkiem, widząc, jak kobieta pada i krzyczy z bólu. Jednak udało jej się również zaatakować. Złapała w ręce przedmiot po czym wypowiedziała "Sectusempra" i uciekła od razu, kiedy miała szansę.

"

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

"...Pamiętam, kiedy prowadziłeś mnie do wieży... a potem mnie w niej zostawiłeś. Pamiętam słowa, które wypowiedziałam... a nie powinam. Obiecałeś, że wrócisz, a ja obiecałam, że poczekam..."


Evangeline nie wiedziała, co teraz robić. Christopher miał rację. Na powrót Syriusza nie było szans. Nie teraz. A ją mogą znaleźć. Wtedy nie będzie jak dawniej.

Pierwsze co zrobiła, to pojechała do Hogwartu. O tej porze jest spora szansa, że budynek będzie pusty. Wyszła z samochodu, po czym przez wierzbę znalazła się we Wrzeszczącej Chacie. Usiadła na podłodze i wpatrywała się w okno, z którego widać było Hogwart.

Kobiecie wydawało się, że widziała parę na jednej z wież. Oparła głowę o ścianę i przypominała sobie bal z 25 grudnia 1977 roku.

"...Pamiętam , jak postanowiliśmy pójść razem na ostatni Bal Bożonarodzeniowy. Jak przyszłam na jeden taniec, z maską zasłaniającą część twarzy, a ty cały czas patrzyłeś w moje oczy..."


In Another Life - A Sirius Black story Where stories live. Discover now