Gdy starszy w końcu zasnął powoli zsunąłem się z łóżka. Ubrałem się do końca i ostatni raz spojrzałem na starszego ze łzami w oczach starając się nie rozpłakać jeszcze głośniej tak, aby go nie obudzić.
Wyjąłem kartkę i długopis z jego szafki nocnej i napisałem krótką informacje pożegnalną. Położyłem karteczkę z powrotem na szafeczce i podszedłem do starszego składając delikatny ale czuły pocałunek na jego czole.
- Jeszcze raz przepraszam, Channie - wyszeptałem prawie niesłyszalnie - Kocham cię - wyprostowałem się i ostatni raz rozejrzałem po jego pokoju.
Po cichu wyszedłem z pomieszczenia i zaraz skierowałem się do wyjścia z domu zakładając po drodze buty i kurtkę. kiedy już to zrobiłem ostatni raz rozejrzałem się i jak najciszej potrafiłem wyszedłem z jego domu i zaraz zjechałem windą na dół zerkając na telefon.
Była już druga w nocy, a ja za około trzy godziny miałem mieć samolot. Z Luhanem i Jonginem pożegnałem się kilka godzin temu i oni również spakowali mi moje wszystkie rzeczy.
Do swojego domu nie miałem jakoś daleko, więc wolnym krokiem zacząłem iść do swojego mieszkania co jakiś czas ścierając co nowe to łzy z policzków. Naprawdę zdążyłem się do niego przyzwyczaić a nawet pokochać. Jednak musiałem stąd wyjechać.
Po dotarciu do domu od razu sprawdziłem czy mam wszystko spakowane i czy na pewno mam samolot na piątą rano. Jak się okazało miałem na jedenastą, więc skąd wziąłem tą piątą? Pokręciłem tylko głową i postanowiłem zrobić sobie ostatnią kawę w tym domu.
Po informacji od szefa nie dość, że dostałem od niego bilet do Chicago to jeszcze wynajął mi tam mieszkanie i znalazł pracę do, której mam się zgłosić zaraz po przylocie.
Naprawdę nie sądziłem, że ten mężczyzna może dać mi aż tyle...
***
Gdy w końcu nadszedł czas na to, abym się zbierał. Zadzwoniłem po taksówkę i łapiąc rączkę walizki skierowałem się do wyjścia z domu głośno wzdychając. Naprawdę będę tęsknił za każdym kogo mogłem spotkać tutaj. Jednak najbardziej będzie brakowało mi Chanyeola.
Zamknąłem drzwi na klucz i włożyłem je do kwiatka do doniczki zaraz wsiadając do auta i podałem kierowcy adres lotniska.
Chyba czas zacząć swoje życie od nowa.
Gdy miałem już przechodzić przez bramki usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Zerknąłem na niego i zmarszczyłem brwi odbierając.
- Halo? Jongin? Coś się stało?
- Jesteś bardzo zajęty? - usłyszałem niepewny głos przyjaciela
- Nie wiem czy pamiętasz ale mam teraz odprawę - westchnąłem cicho zaraz odsuwając się od bramek - Co się stało?
- Po prostu potrzebuje twojej porady... Musisz mi pomóc
- A co z Luhanem? Przecież on też ci może pomóc
- Ale to dotyczy jego - odparł załamany - Błagam pomóż mi
- Dobrze dam ci dziesięć minut - westchnąłem i przymknąłem oczy słuchając historii Jongina jak to on nie wiem jak powiedzieć Luhanowi co do niego czuje.
- Oh, hyung - zaśmiałem się rozczulony zapominając kompletnie o tym, że zaraz odlatuje mój samolot. Skupiłem całą swoją uwagę na Jongine, który wymieniał mi mnóstwo pomysłów na randkę z Luhanem. Naprawdę nie spodziewałem się, że tą dwójkę może łączyć coś więcej niż przyjaźń - Może zabierz go do kina a później do wesołego miasteczka?
YOU ARE READING
tatuś || b.bh x p.cy
Fanfiction- Cholera, Byun. - Warknął cicho, szybko pozbywając się ostatniego materiału z moich bioder. Może od gorąca, może od doznanych wrażeń, moje policzki zabarwiły się rumieńcem. A Chan rozpiął pasek spodni, patrząc na to z góry. Uwagi: Ta część jest pi...