Wróciłem do domu i ruszyłem prosto do swojego pokoju. Ściągnąłem bluzę i buty, opadłem na łóżko i wciągnąłem powietrze.
- Mam przesrane...- Powiedziałem do siebie. - Nie chcę czegoś do niej czuć, ale nie umiem. Uwielbiam wracać wspomnieniami do chwil, kiedy byliśmy razem...Czemu ja gadam sam do siebie? Dobra...Jutro i tak się z nią zobaczę...A teraz czas przywitać Morfeusza...
*Mela*
Weszłam cicho do mieszkania, zdjęłam buty i ruszyłam do sypialni. Popatrzyłam na śpiącego Logana. Zrobiło mi się go żal, tyle dla mnie poświęcił, a ja chciałam to wszystko zepsuć...Ale nie umiałam go pokochać, tak jak on tego oczekiwał.
Położyłam się obok niego, delikatnie tylko naciągając na siebie koc. Mruknął i przysunął się do mnie. Biło od niego ciepło i miłość, byłam zmęczona i obolała, dlatego też szybko zasnęłam.
***
- Mela...-Otworzyłam powoli oczy. - Wstawaj, za pół godziny, musisz być u Igora.
- Co?! - Wrzasnęłam jak poparzona. - Pół godziny?! Czemu mnie wcześniej nie obudziłeś?! - Szybko wstałam.
- Uroczo wyglądałaś.
- Teraz uroczo spóźnię się do pracy! - Przegrzebałam całą szafę i kiedy wzięłam komplet świeżych ubrań skierowałam się do łazienki. Po dziesięciu minutach wyszłam gotowa.
- Odwieść cię? - Zapytał.
- Nie trzeba. -Mruknęłam i zaczęłam ubierać buty.
- No nie mów, że się na mnie gniewasz?
- Nie. -Ucięłam krótko.- Muszę już iść.
- A nie zapomniałaś o czymś? - Zapytał o to tak jakby było oczywiste.
- Co? - Zmarszczyłam brwi.
- Gdzie masz pierścionek?
- A...- Zastanawiałam się jak z tego wybrnąć. - Założę później. Cześć. - Wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz, stwierdziłam, że świat z perspektywy nocy wydaje się piękniejszy. Ruszyłam przed siebie." Stanowczo, potrzebuje samochodu..."
Nagle telefon zawibrował, wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość.
- Gdzie jesteś? "- Chuj wie" Odpisałam mu szybko, że nie wiem i że zaraz będę. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź bo już za chwilę zaczął dzwonić. - halo? - odebrałam.
- Przyjadę po ciebie, gdzie jesteś opisz to miejsce.
- Nie musisz po mnie przyjeżdżać, przecież dam sobie radę... Poza tym lepiej nie wychodź z domu.
- Gdzie jesteś? I tak muszę po ciebie przyjechać bo mamy coś do obgadania... Pewnie będziesz chciała to pokazać Camili.
- Co?
- Powiedz gdzie jesteś?
- Będę za pięć minut, dochodzę do klatki... Cześć. - Rozłączyłam rozmowę. Faktycznie po pięciu minutach byłam przy klatce, wpisałam kod, który znałam już na pamięć i wbiegłam po schodach.
jeszcze dobrze nie zadzwoniłam dzwonkiem, a on już otworzył drzwi. Ubrany był w to co zwykle czyli czarne dresy i bluzę. Zmierzyłam go wzrokiem.
- Po co ci soczewki? Przy mnie nie musisz ich nosić.
- Przy tobie nie.. - powiedział i w tym samym momencie z windy wysiadła Sylwia.
![](https://img.wattpad.com/cover/169848615-288-k802804.jpg)
YOU ARE READING
SZARŻA |ReTo|
Fanfiction"Wyrywa zęby krat i biegnie, biegnie, szarża trwa Wyrywa z ręki bat i biegnie, biegnie, szarża trwa Czuję, że tęskni, światło jest czymś co chce ujrzeć znów I słychać szepty: "Co to mknie?" Ja mówię..." Silna i niezależna dziewczyna, która ma za sob...