- Nie, wszystko gra. - Mówiłam chodząc po kuchni jedną ręką robiąc sobie herbatę, a drugą trzymając telefon. - Logan, nie martw się o mnie tylko powiedz co u ciebie?
Do salonu wszedł Igor, przeczesując włosy niedbale ręką.
- Tak. No przecież nie broję. - Zaśmiałam się. Igor podszedł do blatu i wziął mój kubek, zaglądnął do środka i wzruszył ramionami, jak tylko wziął łyka skrzywił się delikatnie. - Muszę iść na zakupy...- Powiedziałam do Logana. - Po kawę...Chyba mi się przyda. - Igor potrząsnął głową. Przeszedł kilka kroków i podniósł z ziemi swoją bluzę z której wypadły klucze. Uderzyły o płytki i miałam wrażenie, że dźwięk który wydały był dwa razy głośniejszy niż zazwyczaj.
- Sorry. - Powiedział, a ja miałam ochotę go zadźgać. Przyłożyłam palec do ust, dając mu do zrozumienia, żeby był cicho. Zajęło mi to dłuższą chwilę więc Logan już zaczął dopytywać.
- Nikogo tu nie ma...Klucze mi wypadły. Przesłyszało ci się, jesteś przewrażliwiony. - Usiadłam na blacie. - Kiedy wracasz? W piątek...W nocy mhm...No dobra. - Igor stanął przede mną zakładając bluzę. - Dobrze będę na siebie uważać...No, cześć. - Rozłączyłam rozmowę i odłożyłam telefon na bok. - Uduszę cię. - Złapałam go za policzki. - Nie umiesz być cicho?
- Chodzący chaos. - Zaśmiał się.- Rozmawiałaś...Z nim? - Powiedział z przekąsem.
- Tak, rozmawiałam z nim.
- Nie lubię go...- Stwierdził.
- Ciekawe dlaczego? - Zaśmiałam się.
- Daj rękę.- Wyciągnął ku mnie dłoń.
- Po co? - Zmarszczyłam brwi.
- No daj, przecież ci nie odgryzę.
- No ja tam nie wiem. - Podałam mu rękę, a on zdjął z niej pierścionek.
- Nie będzie ci potrzebny.
- Ale...
- Nie będzie. - Popatrzył na mnie tak stanowczo, że nie miałam odwagi mu się sprzeciwić.
- Jakie plany na dziś? - Zapytałam biorąc kubek w ręce.
- Jak ty możesz to pić?
- Herbata jest dobra.
- Kawa jest lepsza.
- Dobrze, kupię ci tą kawę już się tak nie oburzaj.
- Dziękuję. - Wziął z blatu mój telefon i go odblokował. - Już dwunasta?
- Na to wygląda.
- Muszę wrócić do domu...Łukasz się będzie martwił...I Adrian...
- Jasne. - Uśmiechnęłam się. - Łukasz coś o mnie wspominał?
- Odkąd mu powiedziałem, że nic ci nie jest...To nie.
- Mhm...- Spuściłam wzrok.
- Może...Przyjdź dziś wieczorem i ...
- Nie...To nie jest dobry pomysł...On nie jest jeszcze na to gotowy albo to ja nie jestem na to gotowa...
- Bardzo za tobą tęsknił...Bardziej niż ja...
- Nie...Nie rozmawiajmy już o tym dobrze? - Popatrzyłam na niego, tylko się uśmiechnął.
-Mamy w sumie więcej ciekawych tematów do rozmowy...
- Tak? - Uniosłam brwi, a on przysunął się bliżej opierając czoło o moje.
- Bez słów...- Uśmiechnął się.
![](https://img.wattpad.com/cover/169848615-288-k802804.jpg)
YOU ARE READING
SZARŻA |ReTo|
Fanfiction"Wyrywa zęby krat i biegnie, biegnie, szarża trwa Wyrywa z ręki bat i biegnie, biegnie, szarża trwa Czuję, że tęskni, światło jest czymś co chce ujrzeć znów I słychać szepty: "Co to mknie?" Ja mówię..." Silna i niezależna dziewczyna, która ma za sob...