24. Jesteś...

532 36 25
                                    

- Mela! - Odwróciłam się i zobaczyłam Igora, który bardzo szybko zmierzał w moim kierunku.

- Tylko nie ty...- Mruknęłam, jednak postanowiłam, że się zatrzymam. - Co ty robisz?

- Co ja robię? - Zmarszczył brwi. - Co ty robisz?! Czemu się do mnie nie odzywasz? O co ci znowu chodzi?! - Zmarszczył brwi i szybko nabrał powietrza.

- To nie ma sensu...Odczep się ode mnie. - Byłam już nim zmęczona.

- Jak mogę się od ciebie odczepić?! Dziewczyno czemu ty wszystko musisz komplikować?

- Ja komplikuje?! - Nabrałam powietrza. - Odejdź stąd bo ci przywalę na środku chodnika.- Z trudem powstrzymałam moją rękę, żeby ta go nie uderzyła.

- Ale dlaczego?! Co ja ci zrobiłem?!

- Ty się jeszcze pytasz?!

- Mela...-Popatrzył na mnie. - Dobra...Przepraszam.

- Co mi po twoim przepraszam jak nawet nie wiesz za co mnie przepraszasz? - Odwróciłam wzrok bo jego widok powodował u mnie takie napięcie, że mocno obawiałam się o to czy mu zaraz naprawdę nie przyłożę.

-  Ale...

- Pieprzysz Igor, pieprzysz...- Przerwałam mu.

- No właśnie kurwa nie! A chciałbym...

- Jasne. - Prychnęłam, odwróciłam się i szłam dalej.

- Mam cię błagać?!

- Daruj sobie. - Machnęłam ręką.

- Mela! No poczekaj! - Podbiegł i chwycił mnie za ramie. - Mam cię błagać? - Powtórzył, a ja milczałam. - Dobra.

- Nie wygł...- Nie dokończyłam bo zdziwiło mnie to co robi, zaczął przykucać, a za chwilę padł na kolana. - Co ty robisz?! - Złapałam go za łokieć. - Wstawaj, już jeden przede mną klęczał.- Pociągnęłam go do góry.

- Wybacz mi. -  Nie wstawał. Przechodzący obok  ludzi patrzyli  na nas jak na wariatów. Myślę, że sama patrzyłam na to jak na wariactwo. 

- Wstań...-W sumie cała sytuacja mnie bawiła. -  Igor wstań!

- Nie dopóki mi nie wybaczysz.

- Wstań. - Pociągnęłam go jeszcze raz do góry.- Proszę cię wstań. - Wreszcie posłuchał. -  Chodź. - Chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w jedną z uliczek. - Co ty wyprawiasz? - Oparłam się o ścianę. -Zachowujesz się jak dzieciak.

-  Uwielbiam kiedy się złościsz.

- Brałeś coś? - Skrzywiłam się. - Słyszałam twoją rozmowę z Adrianem, przecież ktoś taki jak ty nie może być z kimś takim jak ja!

- Mela. -Złapał mnie za głowę. - Mała ja nie chcę innej dziewczyny...Zawróciłaś mi w głowie suko i dobrze o tym wiesz. Nie nawidzę cię za to, a z drugiej strony nie potrafię bez tego żyć.

- Ale...

- Co ty mi zrobiłaś? - Oparł swoje czoło o moje. - Nie chce  innej, nie obchodzi mnie kasa, sława, nie stawiam cię w tej samej kategorii co karierę.

- Ale...

- Przestań już dyskutować i próbować obalić moje argumenty, skoro dobrze wiesz, że nie masz jak. - Zaśmiał się i zbliżył swoje usta do moich. - Jesteś wężem...A nie ma raju bez węży. 

- Jesteś kretynem Bugajczyk...- Zaśmiałam się.

- Ale twoim kretynem. - Złączył nasze usta. Moje serce dostało małych palpitacji, ale jakoś nie miałam ochoty się przed tym bronić.  Teraz czułam tylko szczęście i coś w rodzaju pewności co do jego uczuć.

SZARŻA |ReTo|Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ