Rozdział 5.

124 12 8
                                    

     Powoli otworzyłam oczy. Oślepił mnie jasny blask, więc na powrót je zamknęłam. Po kilku minutach wykonałam ten sam ruch co na początku. Po chwili przyzwyczaiłam się do światła. Poczułam, że leżę na czymś podobnym do szpitalnego łóżka. Usiadłam i się rozejrzałam. Faktycznie, jestem w pomieszczeniu szpitalnym. Niespodziewanie uderzyła mnie nowa fala bólu, jednakże była mniejsza niż poprzednie. Rozejrzałam się. Miałam podłączoną kroplówkę z krwią. Pewnie dlatego nie jestem już tak głodna. Obok mnie na krześle drzemał sobie Clint. Postanowiłam go obudzić.
- Hej, Legolasie! Wstawaj!
Lekko go popchnęłam, jednak niestety zapomniałam o mojej wampirzej sile. Mężczyzna spadł z krzesła.
- O nie! Ja przepraszam, zapomniałam się!
- Co? O co chodzi? Obudziłaś sie!
Barton skoczył na równe nogi i wybiegł z pomieszczenia wrzeszcząc, że wreszcie się obudziłam. Ale jak to "wreszcie"? Przecież rozmowa i spotkanie z mamą i sis nie trwała długo. Jakieś dwie godziny. Nie rozumiem.

Do sali weszli wszyscy mściciele i Nick Fury. Patrzyłam na nich a oni na mnie. W końcu się odezwałam.
- Ile mnie nie było?
- Pięć dni- odpowiedział Stark.
- To nie możliwe! Przecież rozmawiałam tylko dwie godziny! Chyba że... tu czas płynie inaczej!
- Z kim rozmawiałaś?- to pytanie zadał dyrektor TARCZY.
- Nooo... z moją mamą i siostrą bliźniaczką, a co?
- Kim jest twoja matka?
- Podobno była twoją przyjaciółką, ale nie żyje od czterech lat. Jest też anielicą.
- Rosaline?! Twoja matka to Rosaline?!
- Tak, a co?
- Rzeczywiście była moją przyjaciółką. Nie widziałem jej pięć lat. Czy kazała mi coś przekazać?
- Oczywiście. Pozdrawia cię.
- Dobra. A teraz złóż raport i opowiedz co się dokładnie stało. I kim jest twoja siostra.- znowu założył maskę obojętności i suchy ton.
A co się działa pod moją nieobecność?
- Tony stworzył robota, który chce przejąć władzę nad światem. Przyłączyli się do nas jakieś bliźniaki z supermocami. Niedługo będzie ostateczna bitwa w Sokovii. A, i jeszcze jedno. Tony, ja i Thor stworzyliśmy Visiona- opowiedział Bruce- To tak w skrócie.

Gdy usłyszałam o bliźniakach, od razu przypomnieli mi się przyjaciele w niewoli. Jak ja mogłam ich tak zostawić? Muszę się z nimi jak najszybciej spotkać. Wstałam z łóżka i odpięłam kroplówkę. - Za chwilę wam wszystko opowiem! Na razie muszę się z kimś spotkać!- krzyknęłam wybiegając z pomieszczenia.

Pędziłam za znajomym zapachem krwi. Tym razem użyłam wampirzego tempa. Po kilku sekundach stałam przed drzwiami do pokoju Wandy. Zapukałam. Nikt się nie odezwał, więc powtórzyłam czynność z drzwiami obok. Czekałam zaledwie sekundę.

Drzwi otworzył mi Pietro. Żuciłam mu się na szyję (ale nie dosłownie xd - dop. aut.) i przytuliłam chłopaka. Najpierw nie wiedział co się dzieje, lecz już po chwili oddał uścisk. Tej scenie przypatrywała się Wanda. Przestaliśmy się tulić z Pietrem. Podeszłam do przyjaciółki. Ją też przytuliłam. Po pięciu minutach oderwałyśmy się od siebie. Postanowiłam zacząć rozmowę.
- Jak u was? Bardzo się cieszę, że was znów widzę!
- My też się cieszymy. Nie widzieliśmy się już kilka dni. I wiesz co? Przebaczyłam im. A przynajmniej Starkowi. To było trudne, ale zemsta wcale nie jest taka słodka. Wiem, że ty przebaczyłaś Wilkowi. A jeśli o niego chodzi, to Hydra już nim nie steruje. Tak naprawdę ktoś z nich się za niego przebierał czy coś, ponieważ jest wolny od pół roku.
- To świetna wiadomość. Tylko dobrze by było gdyby odzyskał to co utracił. Wspomnienia.
- Tak to prawda.
- Wiecie co mi się przytrafiło?
- To oczywiste, że nie. Może opowiesz?
- Jasne. A więc... spotkałam mamę i siostrę!
- Co? Przecież to niemożliwe. Z tego co wiem, twoja matka umarła.
- Wiem. I tak było, ale okazało się, że ona była aniołem, a ja i Lili jesteśmy nimi w połowie. Więc możemy się kontaktować w snach. Będziemy sięuczyć walczyć anielską bronią i latać na skrzydłach. Ale niestety muszę się już z wami pożegnać i złożyć raport Nick'owi, który swoją drogą był przyjacielem mojej mamy. Więc... do kolacji!
- Wzajemnie- odpowiedziała Wanda. Pietro tylko się na mnie patrzył z oczami jak pięć złotych.

NieśmiertelnaWhere stories live. Discover now