Nagranie 12

279 37 4
                                    

Witaj Kananie!
     Po przesłuchaniu innych nagrań pewnie już wiesz dlaczego dostałeś ten dysk. Pewnie zastanawiasz się co takiego zrobiłeś i w jaki sposób mogłeś się przyczynić do mojej śmierci? Już ci to wyjaśniam…
      Kiedy do was dołączyłem powiedziałeś, że jesteście kimś więcej niż załogą, mówiłeś że jesteście rodziną. Noi miałeś rację, byliśmy jak rodzina, lecz jak to w każdej rodzinie jedno z dzieci jest tym na które jest zwracane najmniej uwagi. To byłem ja. Zawsze traktowaliście mnie gorzej niż Sabine czy Zeba. To dlatego że byłem zwyczajnym dzieciakiem? Że nie byłem jednym z ostatnich osobników gatunku? Lub nie wywodziłem się z wojowniczego rodu jak Mandalorianie? No tak… bo przecież dlaczego lothański szczur miałby być traktowany tak samo jak wojownik?
Próbowałem temu jakoś zaradzić. Trenowałem ciężko po to żebyście w końcu byli ze mnie dumni, żebym przestał być tym ,,gorszym”. Kiedy wydawało mi się, że wszystko zmierza już w dobrym kierunku wydarzył się Malachor. Straciłeś wzrok. To zrozumiałe, że cierpiałeś, ale do cholery obaj przeżyliśmy ten koszmar. Najlepiej siebie rozumieliśmy, lecz ty wolałeś zamknąć się w sobie. Może i w Zakonie uczono cie że to najlepsze wyjście, ale ja nigdy nie byłem szkolony w świątyni. Potrzebowałem cię. Choć tej ręki na ramieniu, jak to zawsze robiłeś. Ale gdy tylko chciałem podejść to ty albo mnie ignorowałeś, albo zamykałeś się w swojej kajucie.  Naprawdę potrzebowałem choć tych 5 minut rozmowy, czy nawet zapewnienia, że to nie moja wina. Bo to nie była moja wina, holokron z Malachor mi tak powiedział. Przez to sam zacząłem się izolować. Pomyślałem że skoro ci to pomaga to mi też. Wiedz że nie pomogło, a tylko i wyłącznie zaszkodziło. Zwykłeś powtarzać: ,,Wsłuchaj się w Moc, a ona powie ci wszystko”. Czyżby akurat tego ci nie powiedziała? A może to zignorowałeś bo byłeś zbyt skupiony na własnym bólu? Lub po prostu zignorowałeś to by pozbyć się problemu. Nawet dziś, gdy nagrywam to po głowie pałęta mi się jedna sytuacja. Wracałeś wtedy z medytacji, tej na którą wychodziłeś o świcie a wracałeś prawie o zmierzchu. Udało mi się złapać cię w takiej pozycji żebyś nie mogł dostać się do swojej kajuty. Tak, byłem na tyle zdesperowany aby to zaplanować. Zawsze kilka minut przed świtem dzwonił twój budzik, idealnie tyle czasu abyś mógł się przygotować i wyjść. Wracałeś po zmroku, gdy twoja koszula przestała wystarczać na obecny chód, nie chciałeś być dla nikogo ciężarem więc nigdy nie prosiłeś o coś cieplejszego. Znałem cały twój rozkład dnia, choć w sumie to nie można tego tak nazwać, bo godzinami siedziałeś w jednym miejscu, jadłeś to co wcisnęła ci Hera i spałeś tylko tyle by twój organizm nie był wycieńczony. Na początku próbowałeś się wydostać, spanikowałeś. Jestem pewien że gdybyś nie nosił maski, noi nie był ślepy to widziałbym tą desperacje w twoich oczach. I wtedy zadzwonił twój komunikator. Okazało się że Hera pilnie wzywa cie do siebie. Jestem pewien że normalnie byś to zignorował, ale teraz chwyciłeś się ostatniej deski ratunku. Chcąc nie chcąc musiałem cie przepuścić. Obiecałeś, że porozmawiasz ze mną kiedy indziej, ale tak się nigdy nie stało.
Może gdybyś miał więcej odwagi i ze mną porozmawiał to nie słuchałbyś teraz tego nagrania. Ta rozmowa mogłaby zmienić wszystko, przykro mi że nigdy do niej nie doszło.
Byłeś dla mnie jak ojciec, ale czy ojciec tak traktuje własne dzieci? Kananie Jarrusie, mogę oficjalnie powiedzieć że zjebałeś. Mam nadzieje, że nie popełnisz tego samego błędu, gdy coś będzie się dziać z Sabine czy Zebem. Ale to już koniec twoich win. Czas na kolejną osobę…

13 Powodów | Ezra Bridger |Where stories live. Discover now