Rozdział 5

6 1 0
                                    

Po dwóch godzinach intensywnego wysiłku docieram do ogromnego domu, który jest tym czego szukam. Przed wejściem do środka odczekuję chwile, ponieważ zaczyna mnie boleć brzuch, przez co ledwo stoję na nogach.

Po dojściu do siebie, podchodzę do drzwi i je otwieram. W środku jest cicho i pusto. Za cicho, ale mogłam się tego spodziewać. On nigdy nie gości w jednym miejscu zbyt długo.

Po dokładnym przejrzeniu parteru udaję się na pierwsze piętro. Po wejściu po schodach moje ciało zaczyna samo lgnąc w stronę pomieszczenia na końcu. Zaczynam się obawiać, ponieważ znam Viggo i wiem, że specjalnie rzucił czar przyciągania, bo chciał żebym tam poszła. Kiedy od drzwi dzieli mnie kilka metrów one same się otwierają z trzaskiem, przez co lekko drżę. Po wejściu do środka nieruchomieje. Znajduję się tam Melody... A raczej jej martwe ciało, które swobodnie wisi na linie.

Łzy zaczynają mi się cisnąć do oczu, a ja padam na kolana. Zanoszę się niekontrolowanym płaczem. Po chwili czuję jak czyjeś ręce mnie obejmują. Nie muszę unosić głowy, aby wiedzieć kto to. Zostaję przez chwile w jego ramionach, pozwalając mu się kołysać na boki, dopóki nie czuję się odrobinę lepiej.

-Możesz mnie zostawić na chwilę samą?- zbieram w sobie siły, aby zmusić się na słaby uśmiech.

-Tylko nie zrób nic głupiego- mówi, a następnie udaję się w stronę drzwi.

Patrzyę jak wychodzi i po usłyszeniu ciszy z drugiej strony podnoszę się z miejsca. Podchodzę powolnym krokiem do wiszącego ciała mojej martwej siostry.

-Melody, czemu to zrobiłaś- pytam szeptem i przenoszę swój wzrok na ziemię, gdzie leży broń. Więc miała dwie opcje. Schylam się i ją podnoszę. W środku znajduję się jeden pocisk. Idealnie. Przykładam zimną lufę do głowy i się prostuje.

-Niedługo będziemy razem- wyznaje- Nigdy cię tak naprawdę nie nienawidziłam. Po prostu byłam zazdrosna, że tak szybko o mnie zapomnieli.- przeniosłam swój palec wskazujący na spust, a w oczach zbierają mi się łzy- I zraniona.

Nagle usłyszę jak z hukiem otwierają się za mną drzwi. Momentalnie się obracam, a broń przenoszę na osobę stojąca za mną.

-Nie podchodź Santiago!- krzyczę- Obiecuje, że strzelę.

-Ashley, posłuchaj mnie dobrze? Nie musisz tego robić.- powiedział, robiąc krok w moją stronę- Nie rób czegoś czego będziesz później żałować.

-Nie będę tego żałować. Śmieć jest jedyną rzeczą, której nie można potem żałować- oznajmiam.

-Ale ty nie chcesz umierać. Zależy ci na życiu. Nie jesteś samobójcą- tłumaczy mi ze spokojem w głosie- Nie wysyłasz oznak, że tego chcesz- robi krok.

-Nie podchodź. Błagam, nie każ mi do ciebie strzelać.

-Ash, znam cię- kolejny krok- wiem, że do mnie nie strzelisz.- kolejny- Jesteśmy przyjaciółmi.

-Odejdź, jesteś za blisko- odpowiadam, łamiącym głosem.

-Po prostu oddaj mi broń- powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. Kiedy jest blisko zdobycia jej ogarnia mnie panika i strzelam.

Santiago łapię się za miejsce, w które strzeliłam, a ja zakrywam usta ręką, upuszczając przy tym broń na ziemię. Mój przyjaciel zaczyna zataczać się do tyłu, a następnie upada na ziemie. Natychmiast do niego podbiegam układając jego głowę na swoich kolanach.

-Przepraszam- wyszeptałam, płacząc- nie chciałam do ciebie strzelać, ale mnie do tego zmusiłeś.

-Nie żałuje- jęczy z bólu- Cieszę się, że ty żyjesz- patrzę na jego twarz czekając na dalszą wypowiedź, ale jej nie dostaję. Jego oczy się zamknęły, a co mnie dociera, że go straciłam. Na zawsze.

Nie mam jednak czasu na rozpaczanie, ponieważ usłyszę na dole głosy rozmów i wyważanych drzwi. Wstaję i podchodzę do okna, aby je otworzyć. Niestety, podłogą podemną zaskrzypiała. Klnę cicho pod nosem i wychodzę przez okno kierując się na dach. Mam dwa wyjścia: zeskoczyć na dół i uciec przez las co jest bardzo oczywiste oraz przewidywalne albo przejść po dachu i udać się w stronę drzwi przez, które tutaj weszłam. Wybieram pierwszą opcję, ponieważ jest łatwa do przewidzenia i raczej nie przyjdzie im do głowy, że tamtędy pójdę. Zeskakuję z budynku i biegnę w stronę lasu. Będąc w bezpiecznej odległości otwietan portal i wracam do siebie, dalej mając przed oczami martwe ciało Santiago i Melody.
*
*
*
*
~EssiLora~

Jedna Szansa [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz