Rozdział 7

5 1 0
                                    

Rozglądam się po pomieszczeniu. Jestem w pokoju Daniela. Szybko odnajduję go wzrokiem, aby go przytulić i pocałować.

-Ja też się cieszę, że cię widzę- zaśmiał się, niestety mi nie jest tak bardzo do śmiechu- A teraz powiedz, ta czy ta lepsza?- pyta, wystawiając przede mną dwie koszule na czarnych wieszakach. Jedna jest czerwona, a druga niebieska w białe paski.

-Daniel, uratowałeś mnie- szepczę, a on opuszcza trzymane ubrania niżej, patrząc na mnie ze zdziwieniem.

-Przed czym?- spytał, podnosząc brew do góry. Mimowolnie się uśmiecham, jednak szybko wracam do swojej poprzedniej miny.

-Przed strażą Paradisii- gwałtownie wciąga powietrze. Doskonale wiem jakie są ich stosunki i czym zakończyła się ostatnia konwersacji. Wygnaniem.

-Ash, w co tym razem się wkopałaś?- pyta, odsuwając od siebie wieszaki- Wiesz dobrze, że z nimi nie ma przelewek.

-Wiem- zaczyna chodzić po pomieszczeniu.

-Nie wiem co zrobiłaś, ale...

-Właśnie nic- spószczam głowę, patrząc na swojej obuwie- Oskarżyli mnie zdradę i współpracę z Viggo.

-Czemu cię o...

-Bo znaleźli ciała Melody i Santiago- podnoszę na niego wzrok- Myślą, że ich zabiłam. Nie wiem co mam robić. Błagam, pomóż mi.- powiedziałam, bliska płaczu i łamiącym się głosem.

-Spokojnie- przytula mnie- nic nie zrobiłaś- dalej milczę- Ashley?- odsuwa mnie na odległość ramion.

-Zabiłam Santiago- wyznaje z oczami pełnymi łez, którym nie pozwalam się na razie wydostać- ale to był wypadek. Ja nie chciałam- oznajmiam, rozpłakując się.

-Nie wierze w to co mówię, ale musisz musisz wrócić do Paradisii i pójść do straży, a następnie się przyznać.- patrzyłam na niego niedowierzając- Uwierz mi, że będą dla ciebie łaskawi jeśli się czym prędzej przyznasz i zmienisz zeznania. Gracie do jednej bramki. Tylko nie mów im, że był to wypadek, bo mogą ci nie uwierzyć.- przykłada swoje czoło do mojego i bierze moje rękę w swoje- Zaufaj mi, będzie dobrze. Poradzimy sobie jakoś.

-A co jeśli się nie uda? Co wtedy?

-Nie wiem. Ale musimy spróbować. Pamiętaj. Masz jedną szansę. My mamy jedną szanse.

-Kocham cię- powiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.

-Ja też cię kocham- następnie złączyliśmy nasze usta w pocałunku przepełnionym miłością, strachem, smutkiem i niepewnością.

***

-Wiesz, że mogę nie wrócić?- spytałam stojąc przy otwartym portalu.

-Wiem- pokiwałam głową dając znak, że rozumiem- Ash- popatrzyłam na niego- uważaj na siebie, dobrze?

-Spróbuje- mówię, zwracając się w stronę portalu. Obracam się za siebie, podbiegając do Daniela, łapiąc za kołnierz koszuli i wpijając się w jego usta- Pamiętaj, że cię kocham- oznajmiam, oddalając się od niego i przechodząc prędko przez portal.
*
*
*
*
~EssiLora~

Jedna Szansa [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz