9

1.3K 42 44
                                    

Pov. Narrator

-Luniek chodź już, bo raczej ja zanosić Cię nie będę! -krzyknął Syriusz.

-Dobra, dobra idę. -powiedział Remus.

-Kuzynie! -krzyknął znajomy kobiecy głos. -Co ty tutaj robisz? To nie jest już twój dom. -powiedziała Bellatrix z uśmiechem.

-No i twój też napewno nie. -odpowiedział Syriusz. -A jakbyś się interesowała tą posiadłością to wiedziałabyś, że przepisałem ją mojemu chrześniakowi. -powiedział Syriusz.

-CO?! PRZEPISAŁEŚ TEMU SMARKACZOWI MOJĄ POSIADŁOŚĆ?! -krzyknęła mocno zdenerwowana Bella.

-Po pierwsze. Smarkaczem to był Snape teraz jest on Smarkiem. -powiedział Syriusz. - A po drugie nie twoją posiadłość tylko moją, a teraz Harry'ego, ponieważ ją na niego przepisałem. -powiedział ze spokojem.

-Co zrobiłeś?! -powiedziała Bella. -Czy Ciebie do końca pojebało?!

-NIE, A PO ZA TYM TO BYŁ MÓJ DOM, KTÓRY PO MOJEJ ŚMIERCI PRZEPISAŁEM HARRY'EMU, KTÓRY TERAZ POZWOLIŁ MI TAM ZAMIESZKAĆ RAZEM Z REMUSEM. A TOBIE NIC DO TEGO I SPIERDALAJ DO RUDOLFA! -krzyknął Syriusz, któremu udzielały się teraz cechy animaga, którym był czyli ponuraka i wylewitował Bellatrix za posiadłość zaraz po tym dając tam zasłony, żeby nie mogła już tam przejść.

-Co to było? -powiedział Remus.

-Nie wiem Luniek. Nie wiem. -powiedział spokojnie Black. -Dobra chodźmy spać, ponieważ jest już bardzo późno.

-No dobra. -przytaknął Remus.

Time Skip

-James! -krzyknęła Lily.

-Co? -odkrzyknął.

-Chodź tu na chwile! -krzyknęła.

-Dobra idę! -odkrzyknął, przyszedł i przytulił ją od tyłu (bez skojarzeń dop. Aut.). -O co chodzi Liluś?

-Po pierwsze zaraz będzie kolacja, a po drugie wiesz, że on nadal grasuje po świecie? -powiedziała.

-Kto nadal grasuje po świecie? -zapytał James.

-Voldemort. -powiedziała Lily.

-Kuźwa. -przeklnąl James.

-Ale to nie wszystko. -powiedziała.

-O co chodzi? -zapytał.

-Harry ma pieprzoną przepowiednię. -powiedziała wkurzona.

-Kuźwa niech zgadnę. Wygłosiła ja Trellawney. -powiedział wkurzony.

-No, a kto inny? -powiedziała.

-Jaka jest jej treść? -zapytał

-"Ci, którzy powstali by zgładzić Czarnego Pana, w proch się obrócą dziewiątego miesiąca. Lecz można ich uratować. Jednego albo obojga. Jednego rodzice śmierć pokonali. Natomiast drugiego na proch się starli. Wystarczy, że zjednoczą siłę przeciw wspólnemu wrogu, aby na świecie znów panował spokój." -powiedziała Lily.

-Ci, którzy powstali by zgładzić Czarnego Pana? Dwójka? -powiedział zdezorientowany James.

-Pamiętasz Franka i Alicję Longottom? -zapytała.

-Tak. To ci, których też mogła dotyczyć pierwsza przepowiednia. -powiedziała.

-Dumbledore wie? -zapytał.

-Tak. Sam mi ją przekazał oraz Harry'emu.

-Rozum.... Czy to nie feniks Dumbledora? -zapytał James.

-Tak. Tylko nie rozumiem po co tu jest. -powiedziała z zastanowieniem.

-Spójrz na jego nogi. -powiedział i podszedł do niego zabierając to co miał przywiązane do nogi.

-Co to jest? -zapytała.

-Liścik od Harry'ego. Wiem to, ponieważ wszędzie poznam jego, a w zasadzie to moje pismo. -zaśmiał się i rozwinął  pergamin.

-Ale dlaczego Feniksem Dumbledora? -zapytała.

-Przyczytajmy to się dowiemy. Może. -powiedział i zaczął czytać. -"Moja sowa jest ranna, więc wysyłam tą notkę Fakwesem. Voldemort jest w Hogwarcie. Potrzebna pomoc. Chyba się dowiedział o nowej przepowiedni i szykuje się do ataku. Teleportujcie się na błonia, aurorzy, Remus oraz Syriusz są już tutaj. Czekamy na was." -przeczytał ostatnie zdanie, wziął swoją żonę za rękę i teleportowali się na błonia.

To co zobaczyli zapamiętają do końca życia. Ich jedyne dziecko walczy z najpotężniejszym Czarnoksiężnikiem jaki widział świat. Lily wiedziała co zaraz się stanie więc rzuciła niewerbalne Expeliarmus tym samym przerywając ich walkę i wywołując szok na twarzy Voldemorta.

-Myślisz, że jeśli twoi przyjaciele wypili eliksir wielosokowy z włosami twoich rodziców to ja w to uwierzę? -zapytał z sarkazmem Tom.

-Dla twojej wiadomości ojcze -powiedział znajomy głos. -Oni zmartwychwstali. -powiedziała Patrycja.

-Ojcze?! -zapytali Potter'owie.

-No niestety ten debil zwie się moim ojcem. -powiedziała z żalem.

-Jak śmiesz?! - powiedział Voldemort. -Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem. Ty chcesz mojej śmierci? -zapytał swojej córki.

-Wiesz co dla mnie zrobiłeś? -zapytała. -Nic. Wszystko zawdzięczam dzięki sobie i dzięki temu, że się nie poddałam. A teraz z racji tego, że nie chcę, żeby przepowiednia się spełniła to patrz. -mówiąc to rzuciła na ojca niewerbalne petryfikus totalus. -Potrzymaj go w pionie Harry. -poprosiła. Gdy chłopak zrobił to o co go poproszono Patrycja przywołała jego wszystkie horkruksy oprócz jednego i niszczyła je pokolei. I tak zniszczony został dziennik, puchar, diadem, naszyjnik oraz została zabita Nagini. Został tylko jeden.

-Harry? -powiedziała tylko jego imię, ale on wiedział o co chodzi i kiwną głową na zgodę, że na to pozwala. Po chwili poczuł jak uderza w niego zielony płomień i widział tylko nicość.

-Harry! -krzyknęli James i Lily. Właśnie byli świadkami jak ich dziecko zginęło z ręki osoby, która ich przywróciła do życia. Pobiegli szybko do syna, ale zostali odepchani od niego przez Patrycję.

Voldemort leżał już śmiertelny na podłodze i widział tylko jak jego córka nachyla się nad Harrym i całuje go w policzek. Był w szoku, ale też był zadowolony, ponieważ jego wróg nie żyje. Wstał odwrócił się plecami i w tym momencie stało się coś czego się nie spodziewał.

-Już uciekasz Tom? -zapytał z sarkazmem Harry. -Od zawsze wiedziałem, że jesteś tchórzem, ale że aż taki to nie. -powiedział chłopak. -Żeby twoja córka musiała zabić twego wroga. To jest aż żałosne. A teraz ma Ci do powiedzenia tylko dwa słowa.-odrzekł chłopak i zastała cisza.

Po chwili z ust chłopaka wydobyły się słowa, których nikt nie spodziewał się usłyszeć z jego ust. Te dwa słowa to

-Avada Kedavra. -powiedział chłodno Harry i po chwili na świecie nie było najgorszego czarnoksiężnika, który dokonał wielu mordu i tortur, oraz który zwał się Tom Marvolo Riddle, później dla czarodziejskiego świata Lord Voldemort, a dla jego podwładnych Czarny Pan.

-Wszystko dobrze? -zapytał Patrycję.
-Tak. -odpowiedziała.
-Gdzie teraz zamieszkasz? -zapytał.
-Mam mały domek w okolicach Paryża, więc tam się przeniosę. -powiedziała. -Żegnaj Harry Potter'ze. Cieszę się, że mogłam Tobie pomóc. -po tych słowach pocałowała go w policzek, przytuliła i teleportowała się do Paryża.

-Chodź Harry. Myślę, że kilka osób chciałoby Cie zobaczyć. -powiedziała Lily i ich trójka weszła w pozostałości zamku.

I to tyle w tym rozdziale. Nie wiem kiedy będzie kolejny. Ten np. pisałam w samolocie więc tak to wygląda. Zachęcam do gwiazdkowania, komentowania, udostępniania oraz zajrzyjcie na inne moje prace. Buziaczki dla was Pa.








Rozdział ma 958 słów.










Jeśli to przeczytałeś/aś napisz w komentarzu budyń.

Harry Potter i OniWhere stories live. Discover now