Rozdział 9

3 0 0
                                    

     Nagle Michael przeniósł wzrok na mnie i złapał mnie za dłoń. Zaczął prowadzić w kierunku drzwi na co paprazzi od razu zareagowali. I to on nie chce plotek? Do cholery! Sam je właśnie tworzy!

-Wiesz jak to wygląda?- Powiedziałam do niego jakby to nie było wydarzenie, które na pewno wywoła jutro skandal.

-Nie obchodzi mnie to.- Zatkało mnie. Michael, który ma gdzieś opinię publiczną to zupełnie nowy mag.

     Drzwi się otworzyły i wyszliśmy razem. Przez cały czas Michael trzymał moją dłoń. Nie zdążyliśmy wyjść na zewnątrz do strzeżonego ogrodu Pałacowego, a obok nas pojawiła się Rada.

-Michael, ty też to wyczułeś?- Spytał Aaron i poprawił swój krawat.

-Tak i nie podoba mi się to.- Powiedział ciągnąc mnie po schodach. 

     Cała nasza ósemka wyszła. Czyli pogaduszka całej Rady? Ale co ja takiego zrobiłam, że wszyscy mają takie dziwne miny? I co wyczuli? Dlaczego ja tego nie wyczułam? Jedynym pozytywem jest to, że opuściłam przyjęcie nie tylko w obecności Shadowa, ale całej Rady, co ukróci plotki. Chociaż po tabloidach nigdy nic nie wiadomo.

     Chciałam zapytać o tak wiele rzeczy, ale zdawałam sobie sprawę, że lepiej będzie jeśli oddalimy się jak najbardziej od niepowołanych oczu i uszu. W pewnym momencie Seriana utworzyła barierę dźwiękoszczelną wokół nas.

-Co wyczuliście i czemu ja tego nie wyczułam? -Spytałam patrząc na zebranych.

-Kiedy tańczyłaś z Księciem...-Zaczął Duvas.-...przodkowie przemówili.

      Starałam się nie pokazać tego jak mnie to zabolało. Ja nie słyszałam przodków. Ominęli mnie. Jakbym nie była godna.

-Powiedzieli, że dziś to wszystko się rozpoczyna.

-Ale co?- Spytałam dalej nic nie rozumiejąc.

-Nie mam zielonego pojęcia.- Warknął zirytowany Katarion. Niewiedza złościła go. Ogólnie wydaje mi się, ze wszystko go złości. Chyba jest cholerykiem.

-Dodali tylko, że bezsensowna moda przeszkadza.- Oznajmił zamyślony Agnarok.

-Wskazywali na ciebie.- Dodał Michael.- Domyślam się o co chodzi.- Powiedział powoli, na co wszyscy łącznie ze mną spojrzeli na niego zaskoczeni.- Przodkowie chcą połączenia ras, dlatego pchają ciebie i tego wampira w swoje ramiona.-Jego oczy pociemniały, kiedy patrzył na mnie. Przodkowie jakie on ma piękne oczy. Impi stop!

-To raczej nie to.-Odparłam odrywając się od jego spojrzenia.-Ja czułam takie dziwne przyciągnie. Ale w żaden sposób romantyczny. Bardziej takie zaciekawienie. W dodatku już dzisiaj czułam coś takiego, ale powiększone. Z Katariną Mordor. 

-Nie sądzę, żeby przodkom chodziło o trójkącik.- Zauważyła Seriana czym rozbawiła wszystkich poza Michaelem, który dalej patrzył na mnie zamyślony.

-Spróbujmy się skontaktować z przodkami przez sen.- Zadecydował Michael władczo.- Ta rozmowa nic nam teraz nie da, bo nic nie wiemy. Same domysły. Czas wrócić na Bal.- Odwróciłam się, ale ten złapał mnie za rękę.- Ty zostań.- Aha. Czyli plotki i tak będą. Gdybym go nie znała, podejrzewałabym, że on tego chce.

-Jeśli wyjdziemy teraz z Radą to unikniemy ogólnego oburzenia. - Zauważyłam trzeźwo.

-Mówiłem, że nic mnie to nie obchodzi.- Odpowiedział i ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Nie pozostało mi nic innego jak podążyć za nim. 

     Światło księżyca rozjaśniało mrok, jednocześnie nadając otaczającym mnie kwiatom i krzewom jakiegoś magicznego blasku. Doszliśmy do jakiejś ławki na której Michael usiadł, więc zrobiłam to samo.

WojnaWhere stories live. Discover now