Rozdział 10

3 0 0
                                    

     Wracaliśmy do kraju w ciszy, każde z osobna zajęte swoimi sprawami. Bardzo działało mi to na nerwy. Jakiś temat. Szybko!

-Zauważyłeś zachowanie Jaroota? - Spytałam lekko zaniepokojona. Bałam się, że nasz kontakt może zejść na bardzo złe tory i to wszystko przez ten głupi bal.

-Nie rozumiem. - Pierwszy raz od kiedy wsiedliśmy do odrzutowca, zobaczyłam jego błękitne oczy. 

-Od czasu mojego awansu dystansuje się bardziej niż zwykle. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że mnie unika. - Mówiłam wszystko powoli, byle konwersacja trwała jak najdłużej.

-Mi to nie przeszkadza.

-Bo jesteś nieczuły. - Odparłam jak typowa zbuntowana nastolatka.

-Skoro tak bardzo ci to przeszkadza to wejdź do jego umysłu. Nic nie mieszaj, tylko sprawdź powód jego zachowania. - Oparł się łokciem o stolik, który nas rozdzielał.

-To jest naruszenie jego prywatności. - Syknęłam cicho, pamiętając, że obok pilota siedzi obiekt naszej rozmowy.

-Jesteś członkiem Rady. Jeśli czujesz się zagrożona, masz obowiązek zneutralizować źródło twojego niepokoju. Pamiętaj, że jesteś potężnym magiem, a to oznacza...

-...że jeśli coś burzy mój spokój ducha, to mogę doprowadzić do sytuacji stwarzających zagrożenie. - Dokończyłam regułkę, którą słyszałam już tysiące razy. Michael tylko uniósł brew.

-Więc na co czekasz? - Spytał.

-Nie zrobię tego. Aż tak bardzo mnie to nie niepokoi.

     Jak tylko wróciliśmy do Pałacu, a odrzutowiec został schowany do podziemnego hangaru zapomniałam o całej sprawie. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Westchnęłam ociężale widząc samochód Tiny na podjeździe. Czyli chcą znać wszystkie szczegóły.

     Weszłam do pokoju ignorując wszelkie powitania. Byłam troszeczkę zmęczona. Dziwne, że one nie. Pewnie przyleciały niedawno do kraju, a mimo tak późnej pory i tak czekały na moja spowiedź.

-Co cię łączy z Księciem? - Usłyszałam na starcie zaskoczony głos Sastiny.

     Opowiedziałam wszystko ze szczegółami. Dopiero kiedy wyjaśniłam, że nie jestem lesbą, a europejska blondynka zrobiła po prostu na mnie duże wrażenie podobnie jak sam Książę, do którego nic nie czułam, mogłam spokojnie odetchnąć. Pominęłam jednak fakt, że mój sen się powtórzył. Zawsze mówiłam wszystko dziewczynom, ale teraz podświadomie czułam, że przyjaciółki by się przeraziły, a tego bym nie chciała. Dowiedziałam się kilku plotek od nich. Muszę powiedzieć szczerze, że najbardziej zainteresował mnie fakt, iż mój młodszy braciszek zaliczył trójkącik z siostrami Werton, domyślałam się, że to właśnie Lizaly nie brała w nim udziału. Wierna, aż po grób, do którego z chęcią bym ja wepchnęła. Czemu Michael w ogóle z nią jest?

-Dziwi cię to?- Powiedziała Tina. - Ród Wertonów właśnie wyginie. Urodziły się same córki, dlatego rodzice chcą się zapisać jak najwyżej. Rodzina Shadow, wy i Lotarowie jesteście najbardziej wpływowymi rodzinami. Mistrz Aaron Lotar ma tylko jednego wnuka, który ma pięć lat. Nie sądzę, żeby siostry Werton były aż tak zdesperowane.

-Co innego tyczy się was i Rodziny Shadow.- Dodała Sas.- Trzech potężnych męskich magów dla trzech sióstr Werton. Lizaly nie odpuści sobie najpotężniejszego maga. Nie dość, że spadłaby w hierarchii to musiałaby wyjść za mężczyznę, który nie należy do największej elity, bo przecież masz tylko dwóch braci.

-I żaden z nich nie poślubi żadnej z sióstr Werton.- Zaśmiałam się prześmiewczo.- Jeśli te dziewczynki myślały, że jak Max je przeleci to mają gwarantowane miejsce w rodzie Cavendish to się grubo pomyliły. Ja na to nie pozwolę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 05 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

WojnaWhere stories live. Discover now