5.I can't say no

3 2 7
                                    

-Spokojnie Adrian - powiedziała Karolina
-Już dobrze nic mi nie jest -odpowiedział
-już wyjdźmy z tego Maka bo same problemy..- mówiłam łapiąc się za głowę.
Wszyscy wstaliśmy z miejsca i zmierzaliśmy ku drzwi wyjściowych.
-Ty idź odłóż tace. - powiedziałam Shawnowi lecz on zaczął się wypierać i wydurniac, co nie bardzo mi się spodobało ze względem na to, że zaczął krzyczeć na całą restauracje;
,,Kupujcie świeczki zapachowe firmy Tola
W biedronce, a jak nie to was zjem."
I robiło się strasznie głupio.
-Chodź Shawn wszyscy czekają, pójdziemy razem wszyscy do...?-zapytałam rozkładając ręce.
-Do mnie!- krzyknął Shawn z szerokim uśmiechem.
-Okej to zgadzacie się wszyscy?
-Tak i on też pójdzie.- Powiedziała stanowczo Karolina szturchając Adriana.
-A ty? - spojrzałam na Zajana marszcząc brwi.
-A ja? Ja.. Nie wiem zależy od was, nic o was nie wiem, w ogóle gdzie mieszkasz.. jak ci tam.. Shon? - Jąkał się Zajan
-Shawn. -poprawił
- I mieszkam przy ulicy dąbrowej.-dodał
-Mogę tam pójść, jeżeli to nie będzie problem. - mówił niepewnie, nie wiem co miał na myśli ale coś ukrywał.
-Nie owijaj w bawełnę, my też nic o tobie nie wiemy. Widzisz? Chodź, zresztą kto ci krzywdę zrobi? Są tu też dziewczyny. -nawijał Shawn.
-Dobra, dobra weź... Ide - postanowił chłopak.

   Karolina nie odrywała wzroku od Zajana. Muszę z nią pogadać i dowiedzieć się o co chodzi.
Wyszliśmy z Maka i Nikt się do siebie nie odzywał tylko wszyscy siedzieli w komórkach.
Nagle Karolina wpadła na jakiegoś gościa i wypadł jej telefon.
-Przepraszam. - powiedziała nie podnosząc głowy.
-Nic się nie stało, masz to chyba twoje nie?- Powiedział chłopak podając Karolinie Telefon.

Perspektywa Karoliny
Podniosłam głowę i spojrzałam w górę.
Piękny brunet, bujne loki i duży uśmiech.
-Dzięki..- odpowiedziałam mu z lekkim uśmiechem, jestem nieśmiała do nowych osób...
Gdy było już po wszystkim ,,po kryjemu" Wsadził mi karteczkę do kieszeni. Postanowiłam, że otworze ją w domu.
-Przyspieszcie tempo zaraz będzie padać - powiedział Shawn.

Dziwnie się zachowuje, po prostu dziwnie się na nią patrzy.. na kogo? Na Maje.
Jakoś się to wytłumaczy potem.

Perspektywa Mai
-Zaczęło lać hahaaha - zaczęłam się śmiać, bo wiedziałam, że do domu długa droga i zdążą zrobić się kałuże i ochlapie tego barana. Taka przyjaźń co ja poradzisz.
-No nie wiem wiem co masz na myśli głupi kleksie - spojrzał się na mnie wzrokiem lennego.
-Wiecie, znam tę okolice, to znaczyyy.. kojarzę, jakbym tu kiedyś był. - odezwał się Zajan.
-Też mi jakaś znajoma.- dodał Adrian
-No a my tu mieszkamy, na tej dzielnicy, co za przypadek.-powiedział ironicznie Shawnie.

Deszczu było coraz więcej i była coraz większa nadzieje na ochlapanie zdobyczy.
PLUSK!!
-zostałeś ochlapany ałć hahah. - cieszyłam się, że nadjeżdżające auto ochlapało Shawna, nawet włosy miał mokre.
-No to teraz klops- powiedział Zajan
Szliśmy i szliśmy, aż w końcu dotarliśmy.
-O tu mieszkam! - powiedział wskazując na biały duży dom wielorodzinny.
-A ja wam powiem wiersz. Rzeki przepłynąłem, góry przeszedłem, polską drogą szedłem i się wyrąbałem.-opowiadał Shawn
-Brawo, zostań poetą- powiedziałam do niego

Zaczęliśmy wchodzić na posesje i wreszcie staliśmy pod drzwiami. Shawn zaczął otwierać drzwi i wpuszczać wszystkich do środka.
-Wytrzyjcie dobrze buty - wspomniał jakby mu zależało.
-Ja pójdę się przebrać i wymyć, a ty Mai rozgość ludzi.-dodał.
-dobra idź się myć -powiedziałam z pewką, że wszystko mi się uda.
Przyjaciel poszedł się myć, po czym zaczęłam oprowadzać po domu gości. U niego czułam się jak w domu.
-A tutaj trzymamy nasz towar...-pokazałam na tajeminczą szafkę pod telewizorem.
-Towar?- zapytała Karolina.
-Tak towar - Zapewniłam
Otworzyłam szafkę i w środku było ponad 467 knopersów.
-Co? - spytał Zajan z wielkim zaskoczeniem.
   Wyciągnął jednego knopersa. Chciałam coś powiedzieć, ale postanowiłam, że nie będę taka chamska.
-Masz.- podał do ręki Karolinie Batonika.
-Ja? -zapytała.
-Tak ty, trzymaj. -Odpowiedział jej i coraz bardziej zaczął ją przekonywać.
Ja wiedziałam, że ona się mu podoba a on jej. To było pewnie po ich zachowaniu.
  A co do Shawna
-Jestem! - wyszedł z łazienki z gołą klatą w ręczniku na udach.
-No chyba nie - powiedziałam okłamując ręce.
Wszyscy stali i nie wiedzieli co powiedzieć.
- Może lepiej idź się ubierz, przy mnie to se możesz ale nie przy ludziach Shawn - zaczęłam się śmiać.
Shawn poszedł się ubrać.

A wtedy ktoś zapukał do drzwi i ten ktoś to był ...

Dalszy ciąg nastąpi dzisiaj lub jutro SuprajsBicz

You're perfect🙃Kde žijí příběhy. Začni objevovat