23. Konsekwencje

3.2K 126 12
                                    

Siedziałam w samolocie, w drodze powrotnej do Nowego Jorku. W telewizji leciały wiadomości, gdzie senator wypowiadał się, na temat wczorajszych wydarzeń.

– „To nie wiarygodne. Dowód na to, że sprawa wymknęła mu się spod kontroli. Traktuję potężną broń, jak jakąś zabawkę. Pan Stark zapewniał, że podobne stroje nie zostaną skonstruowane, co najmniej przez pięć dziesięć lat. Incydent w Monako dowiódł, że istnieją już dzisiaj" – westchnęłam. Wzięłam pilota i wyłączyłam telewizor. W tym samym momencie wszedł Tony. Postawił przede mną tacę z pokrywką i sztućce.

– Co to?

– Twój obiad – odpowiedział, zdejmując pokrywkę. Na talerzu była dziwna paćka, która wyglądem nie zachęcała do jedzenia. Prawdopodobnie znajdował się tam szpinak, sądząc po zapachu.

– Sam to ugotowałeś? – powiedziałam a na usta wkradł mi się uśmiech. Mimo wyglądu potrawy, wyruszający był fakt, jak bardzo się dla mnie postarał.

– Tak, a niby gdzie byłem przez trzy godziny? – odłożył pokrywkę na ziemię i spojrzał w okno.

– Tony? Co przede mną ukrywasz? – zapytałam nachylając się w jego stronę i łapiąc jego dłoń. Brązowooki ocknął się i spojrzał na mnie.

– Nie chce jechać do domu, już nigdy. Odwołajmy moje urodziny. Jesteśmy w Europie, jedźmy do Wenecji. Świetne miejsce, żeby być... być zdrowym – ostatnio słowa powiedział nie patrząc na mnie.

– To chyba nie najlepszy moment, sytuacja jest napięta.

– Więc może to jednak dobry moment?

– Dopiero co mianowałeś Pepper prezesem, nie możemy jej tak zostawić. – powiedziałam patrząc na niego z troską.

– Pepper da sobie radę. Weźmy urlop. Pojedzmy gdzieś, tylko ja i ty. Trzeba czasem podładować baterie – powiedział patrząc mi w oczy.

– Nie wszyscy są na baterię, Tony – westchnęłam i oparłam się o fotel. Resztę lotu spędziliśmy w ciszy.

***

Następnego dnia, siedziałam z Pepper i Natashą w salonie, pomagając im w sprawach firmy. Tony jak zwykle siedział w swojej pracowni na dole. Do willi wszedł Rhodey.

– Gdzie on jest? – zwrócił się do nas.

– Prosił, żeby mu nie przeszkadzać – odezwała się Natasha.

– Na dole – odpowiedziałyśmy razem z Pepper. Rhodey, zszedł na dół, a ja wróciłam do wypełniania papierów

– Skończyłam – powiedziałam po godzinie, kładąc na biurku teczkę z uzupełnionymi papierami.

– Dzięki July, bez ciebie siedziałabym nad tym tydzień. – odparła Pepper z uśmiechem.

– Nie ma za co, ale myślę, że wszystkie mogłybyśmy skończyć na dzisiaj. Dużo już zrobiłyśmy.

– Zaraz skończymy, ale ty możesz iść – Pepper wróciła do pisania czegoś na komputerze.

– W takim razie dobranoc – powiedziałam i skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam długą kąpiel, po czym ubrałam piżamę i usiadłam na łóżku. Wyciągnęłam z szuflady strzykawkę od lekarza.

– Przeszkadzam – podniosłam głowę. W drzwiach stał Tony.

– Nie – uśmiechnęłam się do niego. – Właśnie miałam się bawić w pielęgniarkę – uśmiechnęłam się krzywo, unosząc do góry trzęsącą się rękę ze strzykawką. Brunet wszedł do pokoju i kucnął przede mną. Wziął ode mnie strzykawkę i wbił w nogę koło rany. Spojrzał na mnie przepraszająco, gdy syknęłam z bólu. Opróżnił strzykawkę. Wstał i wyrzucił strzykawkę do kosza. Wrócił na swoje poprzednie miejsce i klękną. Spojrzał na ranę. Uniósł dłoń i delikatnie przejechał palcami koło rozcięcia. Spojrzał mi w oczy, po czym znów skierował swój wzrok na moją nogę. Nachylił się i pocałował miejsce, gdzie wcześniej wbił igłę. Odsunął się trochę i wstał powoli. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego czekoladowe hipnotyzujące tęczówki. Tony lustrował dokładnie każdy kawałek mojej twarzy. Uniósł rękę i położył ją na moim policzku, cały czas patrząc mi w oczy. Kciukiem pogładził mój policzek i zaczął się nachylać w moją stronę. Rękę zjechał trochę dalej lekko wplatając palce w moje włosy. Pokonał ostanie dzieląca nas centymetry i delikatnie musnął moje wargi, jakby czekając na dalsze pozwolenie. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam lekko do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Brunet położył drugą rękę na moim policzku i pogłębił pocałunek. Puściłam jego koszulę i zaplątałam ręce na jego karku, palce wplatając we włosy. Jeszcze mocniej przyciągnęłam do siebie bruneta i położyłam się na zimnej pościeli. Tony zjechał pocałunkami na moją szyję, powoli kierując się coraz niżej. Gdy dotarł do ramienia, zsunął z niego ramiączko od bluzki i całował nowo odkryty kawałek skóry. Ręce z jego karku przeniosłam na jego pierś i zaczęłam powoli rozpinać guziki koszuli. Tony zaczął wracać pocałunkami do moich ust. W momencie, gdy tam dotarł odpięłam ostatni guzik i ściągnęłam z niego koszulę. Gdy odrzuciłam ją gdzieś w kąt, Tony zaczął zdejmować moją koszulkę. Szybko odrzucił ją za siebie, by wrócić do moich ust.

W świecie Iron ManaOnde histórias criam vida. Descubra agora