06. Plan odebrania płyty z FBI

25 1 0
                                    

Dutch i Revy weszli do środka. Zobaczyli jak Benny siedzi do nich tyłem. Dutch zastanawiał się czy nie otrzymał już szczegółów operacji od Balalaiki. Benny obrócił się na krześle i dostrzegł swoich towarzyszy. Uśmiechnął się do nich.
- Ponoć mamy zadanie – zaczął.
Revy i Dutch wymienili spojrzenia.
- Już wiesz? – spytała ruda
- O czym? –zmarszczył brwi, patrząc to na kobietę to na swojego kompana.
- Nie dzwoniła do ciebie szefowa? – Revy upewniła się, mrużąc oczy.
Pokręcił głową.
- Naszym zadaniem jest odebranie płyty z rąk FBI – powiedział Dutch, patrząc na kobietę, która zirytowana przerwała swoje przesłuchanie kolegi.
Benny ściągnął okulary i przetarł zmęczone oczy.
- Nie zabraliście jej z miejsca akcji?! – ryknął, zakładając szkła ponownie.
- Masahiro, próbował, ale... – przerwała, ponieważ informatyk rzucił na nią gniewne spojrzenie.
- Gdyby on się dobrał do tej płyty to albo by nas każdego przesłuchał albo pozabijał.
- Możliwe – zgodził się Dutch. – Ale nic nie wie.
- Tylko coś podejrzewa! – odruchowo wyciągnął z paczki papierosa i zapalił go. – Zanim wróciliście do biura zacząłem surfować po internecie i znalazłem coś ciekawego o naszym nowym rekrucie.
Revy ze złości ścisnęła pięści aż pobielały jej kłykcie.
- Pokaż to – powiedziała z niedowierzaniem w głosie.
Benny zszedł z krzesła i skierował się do okna. Paląc papierosa spojrzał w ciemność.
- Niemożliwe! – krzyknęła, wybałuszając oczy.
- Co takiego? – zaciekawił się jej kolega, podchodząc do urządzenia.
- Masahiro przesłuchiwał jednego z terrorystów, który zaplanował atak na Biskupa. Niestety przesłuchiwany nie dotrwał do końca przesłuchania – czytała Revy – Misja miała kryptonim Czerwony Królik. Według amerykańskiej policjantki z CIA, Nicole Stone oznaczało, że cała ta akcja była zaplanowana. Zadaniem terrorystów było porwanie biskupa i torturami zmusić go do opuszczenia swojej parafii i miasta. – przerwała.
Jej serce zabiło mocniej i zaniepokojona spojrzała na swoich towarzyszy.
- Nie możemy go dopuścić do przesłuchania – pokręcił głową Dutch – Mimo, że jego metody są niezawodne i doprowadziłyby nas do meritum sprawy.
Ruda była zbita z pantałyku po tym, co przeczytała. W jej głowie kłębiły się różne myśli, którymi nie chciała się dzielić z kolegami. Przynajmniej nie teraz. Musiała jak najszybciej zapomnieć o tym, co przeczytała, mimo, że nie będzie to łatwe, bo ten tekst aż krzyczał w jej głowie, zapalając czerwoną lampkę.
Benny zgasił papierosa w popielniczce.
- Nie wiem czy nasza szefowa jak go rekrutowała nie zwróciła na to uwagi – kontynuował informatyk – czy mamy go jako zasłonę dymną?
- Nie zawracaj sobie teraz tym głowy – odparł Dutch – Powierzono nam zadanie i musimy je wykonać.
Żeby jeszcze to było takie łatwe jak mówisz." – pomyślał informatyk.
Revy zapaliła papierosa i zaciągnęła się. Miała cichą nadzieję, że ta odżywka pomoże jej w ukojeniu jej nerwów i zapomnieniu o tym, co przeczytała. Musiała skupić się na zadaniu.
- Umiesz się włamać do serwera FBI? – spytała, wypuszczając dym z płuc.
- Bez problemu – odparł spokojnie – ale dajcie mi przynajmniej na to kwadrans.
- Masz dziesięć minut. – wtrącił się Dutch.
Informatyk prychnął ze złością.
- Masz jakieś uwagi?! – ryknęła na niego, niszcząc go wzrokiem.
Pokręcił głową, a pod nosem puścił ostrą wiązankę przekleństw.

                                                   ***

Masahiro siedział przy łóżku Rocka. Cieszył się, że już jest z nimi. Na razie jest cały w skowronkach, nie chciał niszczyć mu nastroju, ale musiał.
- Rock – zaczął.
Zmarszczył brwi.
Jego serce biło jak młotem i czuł aż pulsowanie żył, kiedy miał powiedzieć coś złego. Zastanawiał się jak lekarze to robią, kiedy muszą przekazać komuś złą wiadomość? Z tego, co widział na serialu House M.D. to zawsze wysyłali kogoś z personelu i przekazywali tą wiadomość bez żadnej ekspresji na twarzy. Pacjent albo pacjentka nie mogła wyczytać nic z twarzy przekazującego wiadomość. „Tu jest co innego. Tam był tylko serial, a tu dzieje się naprawdę." – skarcił się w duchu.
Masahiro westchnął.
- Czy lekarze przedstawili ci diagnozę? - upewnił się.
- Dzisiaj mają to zrobić. – odparł.
Do środka wszedł główny lekarz o czarnych włosach do ramion, oczy miał koloru niebieskiego i ubrany był w biały fartuch i białe spodnie oraz klapki, przy jego boku pojawiły się trzy pielęgniarki.
- Dzień dobry, nazywam się Kazuma – przedstawił się lekarz spokojnym głosem. – Jak się dziś czujemy?
- W porządku – odparł Rock. – Kiedy mnie wypiszecie?
- Za niecałe trzy dni jeszcze pan będzie pod obserwacją lekarzy – wtrąciła się pielęgniarka o blond włosach. – Będziemy musieli jeszcze zobaczyć jak pan się zachowuje po odstawieniu środków przeciwbólowych.
Pacjent skinął głową.
- Teraz przedstawię panu złą wiadomość. – powiedział poważnym tonem Kazuma.
Masahiro nie chciałby być teraz w skórze Rocka. Miał nadzieję, że dobrze przyjmie tą wiadomość. Z drugiej strony wiedział, że w świat jego kumpla, już się zawalił, ale mogło być jeszcze gorzej, „Moglibyśmy nie zdążyć na czas i by zginął. Nie ważne było to, że paczka najemników by się zmniejszyła, ale on jest wciąż jednym z nas." - pomyślał.
- Panie Rokuro – zaczął Kazuma – Udało się nam pana ustabilizować. W czasie zabiegu stracił pan dużo krwi, ale najważniejsze, że zabieg się udał. To jest ta dobra wiadomość. Teraz będzie ta zła. Jest pan przygotowany?
Rock przytaknął.
- Niestety pan już nie stanie na nogi – westchnął lekarz – będzie pan na wózku inwalidzkim do końca życia.
- Słucham?! – krzyknął, uderzając pięścią w łóżko.
Masahiro skrzywił się z bólu ucha.

                                                           ***

- Jestem już w środku – powiedział Benny i upił łyk kawy.
Dutch podszedł do kolegi i przyglądał się ekranowi.
- To jest cały plan budynku FBI? – upewnił się.
- Tak. Te żółte kropki – pokazał palcem na ekran. - To są ochroniarze. Są rozmieszczeni na trzech piętrach. Widać, że zadanie nie będzie łatwe.
- A mógłbyś zobaczyć, gdzie znajduje się płyta? – spytała Revy, gasząc papierosa w popielniczce.
- Chwila.
Postukał trochę na klawiaturze.
- Mam. – powiedział.
Cała trójka nachyliła się bliżej ekranu laptopa, żeby dostrzec pomieszczenie. Beny porównał to miejsce z planem budynku. Trzy razy sprawdził, żeby nie wprowadzić swoich towarzyszy w błąd, ponieważ wiedział, że wtedy będzie już po misji, a nie mogli do tego dopuścić.
- Jest na trzecim piętrze. – powiedział po dłuższej chwili.
- Jesteś pewny? – spytała Revy.
Skinął głową i obrócił się do towarzyszy.
- Ale musi to zrobić jedna osoba – wytłumaczył. – I nie możemy doprowadzić do rozróby w FBI. Wiecie, czym to może się zakończyć? – spojrzał na swoich towarzyszy.
Skinęli głowami.
- Okay – wyciągnął z szuflady małą słuchawkę i położył ją na blat biurka. – Revy zrobisz to?
Spojrzała na Dutcha, potem na Benny'ego.
- Ale..- przerwała – Przecież jak jest tylu ochroniarzy to...
- Spokojnie. Poprowadzę cię. Będziesz mnie słyszeć przez to małe cacko – wskazał palcem na słuchawkę. – Tylko musisz wykonywać moje polecenia. Nic na własną rękę, jasne?
- Tak.
- Załóż słuchawkę.
Włożyła ją do ucha.
- Powiedz coś.
- Chcesz zginąć Benny?
Uśmiechnął się.
- Słychać cię czysto i wyraźnie.

                                                             ***
Z oczu Rocka popłynęły łzy smutku. To było dla niego wstrząsające. Był bezradny.
- Z tym też się da żyć – powiedział Masahiro, próbując dodać mu otuchy. – Tacy nawet grają w kosza i normalnie żyją z rodziną.
Rock spojrzał gniewnie na rekruta. Mężczyznę przeszła gęsia skórka przez ten wzrok. Zrozumiał, że to były złe słowa chwilę po otrzymaniu takiej informacji.
- Ale chyba nie pojadę na akcję na wózku inwalidzkim?! – ryknął z oburzeniem.
- Tu się zgodzę – przyznał – ale Benny'emu będziesz mógł pomagać w prowadzeniu akcji.
Prychnął, krzyżując ręce na piersi.
- Już wolałbym się upić i strzelić sobie w łeb.
Masahiro tego się właśnie spodziewał, ale nic na to nie odpowiedział.

                                                       ***

- Zabawisz się trochę w Splinter Cella – zażartował informatyk.
Jakoś Revy nie było do śmiechu, więc przemilczała to.
- Wejdziesz tędy – pokazał palcem na ekran.
- Głównym wejściem?! Oszalałeś?!
- Załatwimy ci wszystko, co potrzebne, żebyś weszła spokojnie do środka – uspokoił ją – Nie zwrócą na ciebie uwagi. Potem będę cię kierował, gdzie masz iść i mówił gdzie stoją ochroniarze.
- To nie może trudne – wtrącił się Dutch. – Tylko pamiętaj: żadnej rzezi.
- Cholerny spokój i opanowanie to cała ja.
Zapaliła kolejnego papierosa. Była przerażona tym, co miała zrobić. Wiedziała, że ta płyta wpadła w niepowołane ręce. Ktoś kumaty na pewno zobaczy coś, co planowali od dość długiego czasu. Nie mogą pozwolić, żeby ich plan poszedł w las.

Dead men tell no talesWhere stories live. Discover now