- 3 -

10.1K 202 53
                                    

Krążyłam po pokoju już od dobrej godziny. Nie spodziewałam się, że mówił na poważnie z karami, a do tego w takiej postaci. Po raz kolejny odchrząknęłam i potarłam dłonią moją zaczerwienioną szyję. Spośród wszystkich tortur i śmierci na świecie - uduszenie było moim największym koszmarem. Gdy mężczyzna przywarł mnie do miękkiego materaca łóżka i odebrał zdolność do oddychania czułam, jak panika zaczęła panować nad moim ciałem. Już wiedziałam, że nie zamierza się patyczkować i oberwę za każde przewinienie. Ten człowiek zaczynał mnie przerażać, ale wciąż z tyłu głowy powtarzałam sobie, że się nie poddam i nie dam się zmienić.

Spojrzałam na ubrania rozrzucone po łóżku. Postanowiłam, że tego nie założę, ponieważ moja duma byłaby zbyt urażona. Zastanowiłam się, czy robiąc coś takiego jestem głupia, czy odważna? Stawiałam bardziej na to pierwsze, ale może tym razem to ja wygram? Mimo, że się boję to nie pokażę tego po sobie. Jeśli on będzie chciał mnie wykończyć fizycznie, to ja go psychicznie. Wet za wet.

Oparłam się o parapet i wyglądając przez okno zastanawiałam się, jakim cudem takie sytuacje w ogóle mają prawo istnieć. Zacisnęłam pięści próbując nie dopuścić do siebie myśli, że się go boję. Wiedziałam, że nie mogłam pozwolić sobie na strach i słabość, bo właśnie tego oczekuje.

Westchnęłam przecierając swoje zmęczone już, oczy. Czemu rodzice mi to zrobili?

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwił mnie ten gest, lecz postanowiłam to przemilczeć. Zagryzłam wargi i zacisnęłam mocno powieki czekając na wkroczenie smoka po swoją ofiarę.

- Mam nadzieje, że się przebrałaś!

Otworzył drzwi, a zauważywszy mnie w niezmienionych ubraniach stał się jeszcze bardziej wściekły. Chwycił ubrania, po czym podszedł do mnie i rzucił je na moje kolana. Wyraz jego twarzy był surowy, a usta był zaciśnięte, jakby powstrzymywał swoją złość.

- Masz się przebrać. - rozkazał ostrzejszym głosem niż wcześniej - Tu i teraz.

Oddech ugrzązł mi w gardle, a oczy się rozszerzyły, gdy skakałam spojrzeniem od odzieży do niego. Miałam nadzieję, że sobie żartował i zaraz zaśmieje się z mojej miny, lecz tak się nie stało. Założył ręce na swojej klatce, patrząc na mnie wyczekująco.

- Długo mam czekać? - pogonił mnie ściskając nieco swoją szczękę.

- Nie założę tego. - odparłam uparcie - Daj mi coś normalnego.

Mężczyzna uniósł brwi do góry, a po chwili podciągnął rękawy swojej bluzki. Przełknęłam ślinę przypominając sobie o sytuacji sprzed kilku godzin. Zwyzywałam się w myślach za moją pieprzoną głupotę. Postanowiłam złapać się czegokolwiek, by uniknąć kary, jak i przebierania się.

- A wyjdziesz z pokoju? - zapytałam z udawaną łagodnością i niewinnością, lecz widocznie to na niego nie działało.

- Miałaś dużo szans na posłuchanie, teraz za późno. - wymusił uśmiech, który bił złośliwością - Czekam.

Szlak by to trafił! Wiedziałam, że jeśli przebiorę się na jego oczach to moja godność umrze, ale znów jak tego nie zrobię to stanie się to samo. Byłam skołowana i nie wiedziałam, co zrobić, a zniecierpliwienie mężczyzny jeszcze bardziej mnie stresowało. Nim zdążyłam się powstrzymać, rzuciłam ubrania na ziemię, za co po chwili się skarciłam. To był moment nim poczułam mocny ścisk na swoim ramieniu i po chwili zostałam popchnięta na ścianę. Nie chciałam, by znów mi tego robił.

- Przestań! - podniosłam głos próbując w jakiś sposób go kopnąć.

Moje starania znów nie przyniosły skutku. Mężczyzna podszedł do mnie i bez żadnego zawahania zaczął ściągać ze mnie ubrania. Próbowałam się z nim szarpać, lecz był ode mnie większy i silniejszy. Byłam przerażona jego zamiarami, ale mimo to próbowałam walczyć.

They Don't Know 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz