- 27 -

4.2K 140 25
                                    

Dotarłyśmy do szpitala, gdzie uprosiłam kobietę, by nie mówiła, iż byłyśmy przetrzymywane. Wiedziałam, że Patryk przekonałby policję na swoją stronę i zostałabym zmuszona do mieszkania z nim. Pielęgniarki nas przyjęły, by opatrzyć wszystkie rany, a rudowłosa za wszystko zapłaciła. Mentalnie dziękowałam światu za takie osoby. Gdy wychodziłyśmy z sali, skierowaliśmy się do wyjścia. Przechodząc przez poczekalnie, rozejrzałam się z ciekawości, co było moim błędem. Spotkałam się wzrokiem z tymi znajomymi oczyma, które teraz patrzyły na mnie szeroko otwarte.

- Musimy stąd jechać. - powiedziałam odwracając od niej wzrok i szybko kierując się do drzwi - Pośpieszcie się.

- Co się stało? - spytały równocześnie, a wtedy podeszła do nas Pamela.

- Stacy! - zawołała, gdy tuż za nami wyszła na zewnątrz - Ty uciekłaś?

Nie odpowiedziałam podążając za dwójką przede mną. Samochód został odblokowany, a my od razu weszłyśmy do środka i bez zwlekania odjechałyśmy.

- Kto to był? - zaciekawiła się młodsza.

- Moja dawna psycholożka. - powiedziałam po dłuższej chwili zastanowienia.

- Jak macie na imię? - zapytała kobieta - Ja jestem Olivia.

Przedstawiłyśmy się i trochę o sobie opowiedziałyśmy, by jakkolwiek zapełnić ciszę, która i tak zapadła. Rudowłosa całą swoją uwagę przeniosła na drogę, a ja oraz Eliza odpłynęłyśmy myślami w nieznane.

Czy to już? Mogę przestać się martwić, bo naprawdę uciekłam? Przygryzłam swoją wargę powstrzymując się od uśmiechu. Musiałam pozbyć się natrętnych nadziei. Jeszcze nie mogłam mieć pewności, ponieważ wszystko mogło się stać.

- To gdzie teraz? - spytała Olivia.

- Jeśli możesz to do Lawnside. - odpowiedziałam - Mam tam dom, a ty?

- Ja... - czarnowłosa zakłopotała się - Tam gdzie ty.

- Nie możesz. - szepnęłam wymuszając krzywy uśmiech - Ale jeśli chcesz, to będziesz mogła zamieszkać w moim domu. O ile jeszcze jest mój.

- A ty gdzie będziesz mieszkać? - zdziwiła się.

- O to się nie martw. - odwróciłam głowę za okno, co oznaczało koniec rozmowy.

Zacisnęłam usta próbując nie myśleć o tym, że zostałam sprzedana obcemu mężczyźnie. Może i byłam u niego przetrzymywana przez kilka miesięcy to wciąż nic o nim nie wiedziałam i jakoś mnie do tego nie ciągnęło. Zastanawiałam się, dlaczego rodzice mi to zrobili. Przecież się od nich wyprowadziłam i prowadziłam normalne życie bez nich. Ale to wciąż im przeszkadzało.

Westchnęłam dotykając swojego paska od spodni i orientując się, że nie wzięłam noża. Przygryzłam wnętrze policzka stresując się nie posiadaniem jakiejkolwiek broni. Będę musiała coś wziąć z mojego domu.

Reszta drogi minęła nam w ciszy, w której nieco odpoczęłyśmy drzemiąc oraz przygotowywałyśmy psychicznie na nadchodzące wydarzenia. Kobieta zatrzymała się przed szarym budynkiem i życzyła powodzenia w dalszej drodze. Podziękowałyśmy jej, po czym skierowałyśmy się do tarasu. Szybko podbiegłam do jeszcze bardziej uschniętych krzaczków i wyjęłam z nich pudełko z zapasowymi kluczami. Rzuciłam je dziewczynie, by mogła otworzyć drzwi, gdy ja chowałam opakowanie na swoje miejsce. Po chwili już wchodziłyśmy do środka, gdzie panował dziwny spokój. Uśmiechnęłam się czując ogromną ulgę w moim domu.

- Rozgość się. - rzuciłam wchodząc do kuchni.

Podeszłam do szafki, by wyjąć szklankę, umyć ją i nalać wody z kranu. Nie byłam pewna co do świeżości artykułów spożywczych w mojej lodówce, a czując niemały smród po otworzeniu, byłam pewna, że nie nadawały się do jedzenia.

- Ładnie tu masz. - skomentowała powtarzając moją czynność.

- Dzięki. - powiedziałam biorąc kolejnego łyka - Możesz tu mieszkać, tylko uważaj, żeby tamci cię nie znaleźli.

- Ale gdzie ty-

- Poradzę sobie. - przerwałam jej wycierając usta i odkładając szklankę do zlewu - Wezmę prysznic. Ty też możesz, są dwie łazienki, jedna na dole, a druga u góry.

- Okay. - mruknęła niepewnie idąc w stronę którychś drzwi - Weź sobie ubrania z mojej sypialni, jeszcze tam jakieś są.

Kiwnęła głową i obie skierowałyśmy się na piętro do szafy, po coś do przebrania. Wzięłam czarne legginsy i szarą bluzę. Po ponad godzinie już obie byłyśmy z powrotem w kuchni. Z jednej szafki wyjęłam rozkładany nożyk, więc bez problemu mogłam wrzucić go do kieszeni. Patrzyłam jak Eliza coraz bardziej się rozluźnia i czuje pewniej, co mnie ucieszyło. Mimo, że znałam ją zbyt krótko, by dokładnie poznać to ją polubiłam. Była osobą, która nie lubiła pakować się w konflikty, ale też potrafiła zaryzykować.

Porozmawiałyśmy jeszcze trochę, po czym pożegnałam się z nią i wyszłam z domu. Szłam w dobrze mi znanym kierunku, który niegdyś kojarzył mi się ze strachem oraz niepokojem, lecz teraz zwiastował jedynie ulgę.

Eliza

Stacy wyszła ponad godzinę temu do rodziców, a ja wciąż nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Pomyślałam, by włączyć telewizor, ale zrobiłam to bez nadziei, ponieważ prąd został prawdopodobnie odcięty. Zdziwiłam się, gdy jednak ekran zabłysnął i powrócił do życia. Czyli ktoś musiał ciągle opłacać rachunki, ale widząc kurz oraz zarudzenia – nikt tu od dawna nie mieszkał. Przełączyłam na kanał z wiadomościami, po czym przystąpiłam do sprzątania. Zastanawiałam się nad postawą Stacy, gdy mówiła, że beze mnie byśmy nie uciekły. Jej słowa ciągle obijały się w mojej głowie i nie przestawały. Lekko się uśmiechnęłam, jednak on szybko zniknął, gdy rozległo się natarczywe pukanie. Drzwi zamknęłam na klucz, więc prawdopodobnie była to Stacy. Już wróciła? A może czegoś zapomniała?

Sprawnie minęłam kanapę i pośpieszyłam do drzwi, gdzie przekręciłam zamek, by potem otworzyć je na szerz. Nie spodziewałam się widoku Patryka, który siłą wejdzie do środka i zacznie mi grozić.

Byłam zbyt słaba i przerażona, by cokolwiek powiedzieć, jednak wróciłam na ziemię, gdy moja szyja została ściśnięta, a tlen przestał dochodzić do moich płuc.

Łzy płynęły po mojej twarzy, gdy mówiłam, gdzie powinna aktualnie być, a poczucie winy oblało moje ciało.

To nie był koniec. 

They Don't Know 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz