10

3.5K 333 24
                                    

Tak jak obiecałam: skoncentrowanie się na Draco w rozdziale szóstym Unplanned Liars - co się z nim działo w czasie przyjęcia Slughorna.

~

Draco nie potrafił już skupić się na czytaniu po tym, jak Aurora i Blaise wyszli na przyjęcie. Targało nim tyle emocji, ile chyba jeszcze nie odczuwał przez całe życie. Podjął wtedy dosyć szaloną decyzję: pójdzie do Pokoju Życzeń, sam, bez jakiejkolwiek pomocy. Sam przed sobą tłumaczył się, że znowu idzie próbować naprawić Szafkę, ale gdzieś w duchu wiedział, że tak naprawdę próbował tylko uciec od swoich emocji.

Bo na początku zawładnęła nim radość. Aurora miała spędzić z nim święta: czekał na taką okazję już od dawna, liczył, że się napatoczy, bo przecież było tak, kiedy mieli jedenaście lat... Kiedy na piątym roku powiedziała mu, że ma zakaz rozmawiania z nim, na chwilę wszystko mu się zawaliło. Choć zapewniła go, że nie miała najmniejszego zamiaru trzymać się tego zakazu, on wiedział, że to oznaczało koniec wspólnych świąt, spotkań, czegokolwiek poza szkołą... Teraz była jego szansa, która nie sądził, że się napatoczy.

Draco wyszedł z pokoju wspólnego i wtedy ogarnął go strach. Nie było to jednak związane z tym, że bał się, że ktoś go złapie. To były ciągłe myśli o tych nadchodzących świętach. Miał prezent dla Aurory, zresztą już od dawna. Zaczął się jednak martwić tym, jak ona na niego zareaguje, zwłaszcza, że teraz tyle czasu spędzała z Blaisem...

Ślizgon był już na parterze, gdy uderzyło go to okropne uczucie, jakim była zazdrość. Przez całe życie Draco przywykł do niemiłych emocji: nienawiści do Gryfonów czy Weasleyów, strachu przed ojcem i bezsilności wobec niego, obrzydzenia szlamami. Do tego jednego jednak, do tej zazdrości o Aurorę, nie potrafił się przyzwyczaić. Może dlatego, że wiedział, że to w jakiś sposób dało się zniwelować, ale on nie był kimś, kto uzewnętrzniał swoje uczucia. Nie potrafił jej tego powiedzieć ani dosadnie pokazać, nawet jeśli bardzo tego chciał. Przeszkoda w postaci Blaise'a jeszcze bardziej to wszystko utrudniała.

Dlaczego? Takie pytanie ciągle szumiało w głowie chłopaka, gdy pospiesznie szedł przez korytarz w stronę schodów. Dlaczego musiała pójść tam z Blaisem? Kłucie w klatce piersiowej nie pomagało mu znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Przecież to on, to Draco od zawsze był przy niej we wszystkim. Może nie w psychicznym sensie, ale sama przyznała, że chciała z nim iść na bal Bożonarodzeniowy... Chłopakowi zaczęło doskwierać kolejne znane mu uczucie: bezradność. Bezradność wobec swojej sytuacji.

Był na schodach prowadzących na czwarte piętro i co chwilę przełykał ślinę, bo nie chciał znowu płakać. Wcześniej nie zdarzało mu się to często - teraz był to dla niego chleb powszedni. Tym razem nie był to płacz smutku czy strachu, ale frustracji. Miał misję, którą wiedział, że miała małe szanse na powodzenie, choć nigdy by tego nie przyznał, nawet Aurorze. Naprawianie Szafki nie szło mu dobrze. Dziewczyna, na której mu zależało, bawiła się teraz z innym. W Draco po prostu coś pękło i poczuł się zupełnie sam: nie miał nawet nikogo, absolutnie nikogo, komu mógłby o tym wszystkim powiedzieć, poradzić się. 

Łzy same spłynęły mu z oczu, już tego nie kontrolował. Wściekły sam na siebie, że znowu na to pozwolił, kopnął w jedną ze zbroi, które znalazły się na jego drodze. Jakby wszystkiego było mało, to usłyszała pani Norris, której wcześniej nie zauważył. Minęło zaledwie kilkanaście sekund, a na korytarzu znikąd pojawił się Filch. Gdy ten zaczął wreszczeć na niego, Draco jakby nie słyszał tego, co do niego mówił i z początku nawet nie wyrywał się mu. Wściekłość dała górę, gdy zauważył, że woźny zaczął prowadzić go prosto do otwartego na oścież gabinetu Slughorna.

Wejście tam przesądziło o tym, że to była najgorsza noc w dotychczasowym życiu Draco. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył nie byli zdezorientowany Slughorn czy wściekły Snape. Byli to Aurora i Blaise, blisko siebie, jakby dopiero co wyrwani od pocałunku - Blaise miał dłonie na jej talii. Tylko wieczne przekonanie Ślizgona o tym, by nie pokazywać emocji powstrzymało go od kolejnych łez. Zamiast tego wrzasnął coś do Filcha, sam później nawet nie pamiętał, co, bo był tak wzburzony.

Snape zabrał go stamtąd i nawet po cichu był mu za to wdzięczny. Nie mógł więcej patrzeć na Aurorę i Blaise'a. Choć to ze Snapem kłócił się tuż po całym zajściu, tak naprawdę wciąż wyżywał się na nim za to, co wcześniej zobaczył. Gdy wyrwał się nauczycielowi, nie wrócił do dormitorium - noc spędził w Pokoju Życzeń.

Przez następne lata Draco stale wypominał tę noc Aurorze, która w końcu i tak została jego żoną. Nie dlatego, że uważał to za zabawne, ale dlatego, że nigdy więcej już nie chciał się czuć tak bezsilny i osamotniony, jak wtedy.

Uroczość - HeadcanonyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon