Czytelnicy-weterani pamiętają być może czasy, gdy miałam Miniaturki z HP. Napisałam ich kilka i właśnie znalazłam, więc żeby się nie zmarnowały zupełnie, dodam je tutaj.
~
Mechanizm obronny
- Ty już powinieneś spasować na dzisiaj, Nott - powiedział Blaise, próbując zabrać pijanemu Theo butelkę Ognistej Whiskey.
- Przestań, Zabini! - odkrzyknął Nott, odsuwając się od niego, by tamten nie mógł dosięgnąć butelki. - Albo się bawisz na całego, albo w ogóle!
Usłyszawszy to westchnęłam, kręcąc głową. Imprezy w pokoju wspólnym zazwyczaj nie kończyły się dobrze, a tamta nie była wyjątkiem. Rozejrzałam się po kole, w którym siedzieliśmy i nie tylko Nott wyglądał na bliskiego zgonu. Znajdująca się obok mnie Tracey już przysypiała. Pansy była obok Notta i zaczęła głośno popierać jego pomysł, reszta też coś wrzeszczała... Tak naprawdę jedyną trzeźwą osobą w zasięgu mojego wzroku był Blaise.
A, przepraszam, był ktoś jeszcze.
Kątem oka zauważyłam siedzącego jak najdalej od nas na drugim końcu pomieszczenia Draco. Był sam i wyglądał przez jedno z okien, przez które można zobaczyć jezioro. Przez zamieszanie nawet nie zauważyłam, kiedy od nas odszedł.
Nie byliśmy z Draco jakoś blisko. Ot, po prostu ten sam dom, ten sam rocznik, może kilkanaście razy z nim rozmawiałam, ale nic poza tym. Mimo wszystko od jakiegoś czasu intrygował mnie. Z jednej strony był okropny niemal dla każdego, kto mu się napatoczył, a już zwłaszcza dla Gryfonów, a wobec mnie ostatnio dziwnie się zachowywał... Z drugiej strony chyba tak naprawdę nie był taki pewny siebie, za jakiego większość go uważała. Nie raz siedział tak sam, i to najwyraźniej pecjalnie. Ta jego nadmierna pewność siebie w innych sytuacjach chyba była jego sposobem na radzenie sobie z czymś... Nie wiedziałam tylko, z czym.
A z jakiegoś powodu ostatnio bardzo chciałam się dowiedzieć.
Szkoda, że nawet jakbym zaproponowała mu pomoc, chociaż rozmowę, to pewnie odesłałby mnie z jakimś wrednym docinkiem...
Ale przecież nikt nie zabraniał mi spróbować.
Mając dość już wszystkich imprezowiczów, niepostrzeżenie odłączyłam się od naszego koła i na nogach jak z waty powoli zaczęłam iść w kierunku Draco. Był do mnie odwrócony tyłem i najwyraźniej całkowicie pochłonięty widokiem kreatur przepływających obok szyby.
- Nie jesteś fanem imprezy? - zapytałam żartobliwie, gdy znalazłam się już blisko.
Draco odwrócił głowę ze wściekłością na twarzy, która zamieniła się w zaskoczenie, gdy mnie zobaczył.
- O, to... Ty - powiedział bez emocji.
- To nie zabrzmiało... Dobrze?
- Myślałem, że to Pansy. Już milion razy jej mówiłem, żeby za mną nie łaziła, ale raczej mnie nie słucha - wyjaśnił sucho.
- Rozumiem... - pokiwałam głową, słysząc, jak kilkanaście metrów za mną Nott proponuje grę w butelkę.
- A ty niby czemu tu jesteś? - spytał nagle, ponownie wściekły.

YOU ARE READING
Uroczość - Headcanony
RandomHeadcanony - o ile można je tak nazwać - które doskonale już znacie z Miszmaszu, nie ma co więcej wyjaśniać, po prostu przenoszę je tutaj.