19. "nie łam mu serca.."

2K 119 3
                                    

Emerson

Więc co mogłabym powiedzieć? Chyba jedynie to, że jeszcze kilka miesięcy temu do głowy by mi nie przyszło jak bardzo zmieni się moje życie. Ślub został odwołany, przyjaciółka okazała się zwykłą suką, z ojcem niemalże prawie nie mam kontaktu, a to wszystko za sprawą wysokiego blondyna. Dobra, prawie wszystko. 

- Otwórz babci - powiedział Luke zachrypniętym głosem. Oliver od razu udał się w stronę drzwi.

- My...cholera, Luke - szepnęłam i spuściłam głowę w dół. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy.

- Potem o tym pogadamy - chwycił mnie za ramię chcąc dodać mi otuchy - Liz będzie wypytywać, ale trzymaj się ustalonego wcześniej planu - pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

Wczoraj wraz z Lukiem wymyśliliśmy historyjkę o tym jak się poznaliśmy i dlaczego tutaj mieszkam. Co jak co, ale w jaki sposób mielibyśmy powiedzieć jej prawdę? Sami nie wiemy co między nami jest. 

- Jest i mój ukochany wnuczek - usłyszałam przyjemny damski głos, który niósł się z korytarza - Gdzie ten Twój niesforny tata? 

Spojrzałam na Luke'a, który pokazał mi, abym poszła za nim. 

- Hej, mamo - uśmiechnął się i delikatnie objął niską blondynkę - To jest Emerson, moja przyjaciółka - wskazał na mnie, gdy tylko się odsunął. 

- Dzień dobry, miło panią poznać - wyciągnęłam w jej stronę rękę, starając się ukryć narastające we mnie zdenerwowanie.

- Ciebie również, Emerson - uścisnęła moją dłoń, jednak twarz miała ponurą - Mów mi Liz, proszę.

- Chodźmy - odezwał się Luke - usiądźcie przy stole, a ja zrobię kawę. Kto chciałby się napić? 

- Wolałabym coś mocniejszego, ale kawa również jest w porządku - zaśmiała się cicho Liz, po czym udaliśmy się do stołu. Zaproponowałam Luke'owi pomoc, jednak on mnie zmył, mówiąc, abym szła poznać jego mamę. Więc z wymuszonym uśmiechem siadłam naprzeciwko niej.

- Emerson jest super! Musisz spróbować jej sosu! I kurczaka! - zapiszczał Oliver z fascynacją.

- Dziękuję, robiłam według przepisu mojej mamy - poczochrałam chłopca, który siedział obok mnie, po włosach.

- Ty i Luke się przyjaźnicie? Jak długo? - Liz nie czekając od razu zasypała mnie pytaniami.

- Poznaliśmy się przypadkiem. Moja przyjaciółka brała ślub, więc przyszłam z nią do salonu w którym Luke pracuję - kłamię blondynce w żywe oczy i trochę mam z tego powodu wyrzuty sumienia. 

- Kawa gotowa - powiedział Luke wchodząc do kuchni z dwoma kubkami parującego napoju - Emerson, na pewno nie chcesz? 

- Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się, do Luke'a, który usiadł obok swojej matki. 

Przez jakiś czas wszyscy milczeliśmy. Atmosfera była napięta i chyba nawet Oliver to wyczuł, ponieważ siedział cicho, a zazwyczaj buzia mu się nie zamykała. Wzięłam głęboki wdech i nalałam sobie soku, próbując zachować lekki uśmiech na twarzy. Mimo wszystko przychodziło mi to z trudem, bo cały czas moją głowę zaprzątało słowo wypowiedziane przez małego chłopca.

Mamo. 

Przyznam, że gdy tylko je usłyszałam przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a na sercu zrobiło się ciepło. Jednocześnie miałam ochotę go wyściskać, a z drugiej strony na niego nawrzeszczeć. Czułam się źle z tym, że chłopiec ma złudną nadzieję na stworzenie nowej rodziny. 

Hey, let's get married // Hemmings [zakończone] Où les histoires vivent. Découvrez maintenant