Rozdział II

336 35 5
                                    

- Co ze mnie za idiotka ... - powtarzam to sobie całą drogę . Nawet teraz jak stoję przed bramą siedzimy Avengers. Nie wierzę że to robię . Budynek jest ogromny , ale czego mogłam się spodziewać ? Szopy z dziurą w dachu ? Wygląda na to że nikogo nie ma . Nie wiem jak długo tutaj stercze . - Dobra czas ruszyć tyłek . - otworzyłam drzwi . Na dworze zaczęło robić się zimno . Żałuję że nie wzięłam jakiegoś swetra , ale myślałam że niedługo wrócę do domu ,a teraz stoję tu jak taka sierota . Powoli zaczynam podchodzić bliżej bramy , delikatnie ją pchając . Zamknięte na cztery spusty . Wypuszczam szybko powietrze z płuc zrezygnowana . Zaczynam kopać kamień który leży koło mojej stopy . Zamykam oczy i biorę szybki oddech . - Przepraszam jest tam ktoś ? - zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony . Nadal cisza . - Nie jestem wrogiem ! Miałam dostarczyć tylko wiadomość od pewnej kobiety , która ... - przed oczami nagle pojawiła mi się owa kobieta która umarła praktycznie na moich rękach .- Pewnie robię z siebie teraz idiotkę ! Nick nie żyje ! To tyle ... - jeszcze przez chwilę stałam w tym miejscu aż w końcu moja cierpliwość się skończyła . Przewróciłam oczami i zaczęłam kierować się  do samochodu , co jakiś czas oglądając się za siebie . Co z Ciebie za kretynka . Oni pewnie też nie żyją . Czym prędzej odpaliłam samochód , ostatni raz spoglądając na ich siedzibę . W duchu miałam nadzieję że chociaż ktoś ... chociaż ktoś został . Oparłam głowę o zagłówek i zaczęłam szlochać zrezygnowana .

 Oparłam głowę o zagłówek i zaczęłam szlochać zrezygnowana

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdyby moja mama tu była wiedziałaby co trzeba robić . Jedno jest pewne muszę się opanować i jakoś dojechać do domu . Długo droga przede mną a ja padam ze zmęczenia . Wciąż mam nadzieję że to tylko zły sen .


Jakiś czas później .

Home sweet home . Taki napis widnieje u nas nad drzwiami wejściowymi . Czym prędzej po niego sięgam i cisnę nim gdzieś w kąt krzycząc w niebogłosy . Szybko łapię za klamkę i wbiegam do domu od razu udając się do swojego pokoju . Rzucam się na łóżko sięgając po poduszkę . Zaczynam uderzać w nią z całej siły , klnąc w nieskończoność . 

- Co ja zrobiłam żeby tak cierpieć !! Nie chcę już żyć ! - biegnę do sypialni rodziców . Mama koło łóżka trzyma różnie proszki nasenne . Zawsze zabraniała mi ich dotykać , ale teraz jej nie ma . NIE MA! Otwieram je szybko i wysypuje kilka sztuk na moją rękę . Sięgam po wodę i przykładam dłoń do buzi wsypując do niej leki . Taka ilość tabletek powoduje ból w krtani kiedy przełykam . Pęknięte serce i tak boli bardziej . Wracam do swojego pokoju żeby położyć się do łóżka . Czyli to już koniec . Zawsze marzyłam aby dożyć dnia kiedy stanę na ślubnym kobiercu , a do ołtarza będzie prowadził mnie mój tata . Pragnęłam dzielić się z nimi dobrymi i złymi rzeczami w moim życiu . Zawsze byli obok . Zawsze mnie wspierali . Zawsze mnie kochali . Teraz ich po prostu nie ma . Wiem mamo zawaliłam . Powinnam być silna , ale teraz kiedy was nie ma nie mam po co żyć . Po co mam istnieć ze świadomością że zostałam sama ? Nowy Jork jeszcze nigdy nie był taki cichy . Powoli zaczynam odpływać , tak jakbym leciała mega szybkim odrzutowcem i czuła jak jego szybkość wykręca mi wszystkie narządy . Ciemność to jedyna rzecz która zostanie zapamiętana . Otchłań to jedyna rzecz którą teraz czuję . 



Siedziba Avengers. 

STEVE POV.

- Mówiłam wam żeby ją wpuścić . Ma informację które na pewno nam się przydadzą . - Od kilku godzin obserwujemy straty które wyrządził Thanos . Połowa ludzkości zniknęła po pstryknięciu palcami od tak . 

- Wysłałem za nią drona . Wiemy już gdzie mieszka będziemy ją obserwować . - uspokaja wszystkich Scott. 

- Jednak i tak mnie nie posłuchaliście . 

- Natasha myślę że teraz musimy działać ostrożnie . 

- Kapitanie , przez cały czas tak robiliśmy i do czego to doprowadziło ? - Niechętnie ale muszę się z nią zgodzić . - Nick prawdopodobnie też został zabrany przez Thanosa . Nie będę używać słowa zabity . - widzę po jej minie że cierpi równie mocno jak my wszyscy . Zawiedliśmy . Zawiedliśmy cały świat .

- Trzeba znaleźć ten nadajnik o którym wspominał kiedyś Nick . - zaczynam grzebać coś przy komputerze . Mimo upływu lat dalej nie potrafię się nim obsługiwać . 

- Dlatego trzeba było wpuścić tą dziewczynę . Ona wie gdzie jest Judy a my nie potrafimy jej odnaleźć . Mówiła coś o jakiejś kobiecie . 

- Skąd mamy mieć pewność że chodziło jej o nią ? - spoglądam na czarną wdowę . 

- Bo wie o istnieniu Nicka . Mam nadzieję że wie coś więcej . Musimy się do niej udać . - Zaczęła oddalać się w stronę samochodu . - Scott podaj mi jej dokładny adres .

- Już się robi . - Ant man zaczyna coś grzebać przy swoim tablecie . 

- I chcesz się tam udać sama ? - podchodzę do niej .

- Nie . Wiem że pojedziesz ze mną .



HOPE POV.

Umarłam ? To jest ten tunel o którym każdy mówi ? Szybko biegnę w jego stronę . 

- Mamo ! Tato ! James ! Jestem tutaj jestem już z wami ! . - zaraz przecież muszę otworzyć oczy . Jeżeli tak się człowiek czuję zaraz po śmierci to ja dziękuję bardzo . Ból głowy jest okropny . Syczę kiedy jej dotykam . Na Boga dlaczego tak boli mnie żołądek . Zaczynam powoli otwierać oczy . Sufit znajomy , ściany też . Zaczynam badać rękoma gdzie jestem . Przecież to moje łóżko ! Czyli żyję ? Po takiej ilości tabletek ? No tak jeżeli tak będzie mnie boleć żołądek to długo nie pożyję . Szybko zwlekam się z łóżka łapiąc się za brzuch . Ból jest tak okropny że łzy cisną mi się do oczu . Nagle słyszę delikatnie pukanie do drzwi . Na początku spojrzałam na okno . Może to wiatr i coś uderzyło o drzwi . Jednak na zewnątrz panuje cisza . Kolejny raz słyszę pukanie tym razem mocniejsze . Szybko wstaję jednak po chwili upadam na kolana . Muszę dać radę dostać się do drzwi . Podpierając się ściany powoli podchodzę do schodów . Kolejny raz pukanie coraz mocniejsze . Wszędzie panuje ciemność , rolety są pozasłaniane . Ból jest coraz silniejszy . Udało mi się zejść po schodach jednak dalej nie dam rady iść . Upadam opierając się o ścianę . Teraz chyba naprawdę umieram . Mamo przepraszam . Może mam halucynacje i te pukanie do drzwi to tylko taki mój wymysł ? Powoli widzę jak ktoś je otwiera , wpuszczając do środka promyki słońca . Nie mam nawet siły spojrzeć kto to .

- Nic Pani nie jest ? - czuję jedynie jakieś dłonie na swoich ramionach które lekko mną potrząsają. 

- Ja ... ja ... przepraszam ... - kolejny raz widzę ciemność . Czuję jak moje ciało robi się bezwładne.







NADZIEJAWhere stories live. Discover now