Human - Christina Perri
HOPE POV.
Muszę przyznać że zrobiło mi się Starka nawet trochę szkoda . Mimo wszystko po tych okrutnych słowach które powiedział , jest mi go żal . Spędził gdzieś w kosmosie ponad 20 dni . Wygląda jak cień . Jego wybuch agresji jest w sumie zrozumiały . Ja sama ledwo trzymam nerwy na wodzy .
- Znów użył kamieni . - Gdzieś w oddali słyszę głos Natashy . Ja nadal przyglądam się nieruchomo leżącemu Starkowi , przy którym siedzi Pepper.
- W takim razie lećmy i je odbierzmy . Tak po prostu ...
- Przecież to jest niebezpieczne . Większość z nas jeszcze nie doszła do siebie . - obok mnie pojawia się Bruce i coś notuje w swoim tablecie .
- Musimy zaryzykować .
Ja wiem jedno . Chce odzyskać rodzinę . Chce wrócić do domu . Zbyt długo już tutaj jestem . Na dworze zaczyna świtać . Nie spałam już jakieś 20 godzin ... może więcej ? Czas leci teraz jakoś dziwnie . Nie słychać nawet śpiewania ptaków . Przecież dochodzi ranek ... zazwyczaj wszystko budzi się do życia . Teraz? Teraz nawet nie wiem czy ja żyję . Nie przerywając ich dyskusji która mnie nie dotyczy wychodzę na zewnątrz . Głupio mi prosić o podwózkę do domu mimo że to oni mnie tu ściągnęli , mają teraz ważniejsze sprawy na głowie . Stąd widać piękny wschód słońca . Zamykam oczy i łapie powoli promyki które zaczynają muskać moją twarz . Biorę głęboki oddech i łapię chwilę . Jestem tylko człowiekiem ...
- Mamy ważną misję do wypełnienia . Chcesz tu zostać czy wolisz udać się do domu ? - otwieram z przerażeniem oczy i widzę Natashę . Jej wyraz twarzy się zmienił ... W jej oczach widzę płomyki nadziei a na twarzy determinację .
- Wolę dom . - odpowiadam cicho .
- Dobrze w takim razie zaraz ktoś Cię odwiezie .
- Nie chce sprawiać kłopotu .
- Daj spokój . Proszę . - podaję mi zwinięty papierek . - W razie kłopotów . Mam nadzieję że kiedyś się jeszcze spotkamy . - uśmiecha się do mnie delikatnie i znika za szklanymi drzwiami . Rozwijam papierek . Widnieją na nim cyfry . Zapewne jej numer telefonu . Chowam go od razu do kieszeni , mając nadzieję że go nie zgubię . Mimo wszystko fajnie było ją poznać .
- To jak gotowa do drogi ? - moim oczom ukazał się Scott . W głębi serca miałam nadzieję że będzie to Steve ...
Tydzień później .
Zawsze lubiłam jeść śniadanie w naszej wielkiej jadalni . Zawsze opowiadałam co mi się dzisiaj śniło , co można by było zrobić na obiad . Jakie są moje plany na resztę dnia . Lubiłam ten stan kiedy rodzice ochoczo rozmawiali ze mną na różne tematy . Lubiłam chodzić i budzić mojego wiecznie śpiącego brata , robiąc przy tym niezły hałas . Ale wiecie co ? Kochałam to ! Kochałam to że zawsze było głośno . Jak nie ja kłóciłam się z bratem tak mama wyzywała tatę że obrus jest pognieciony . Kochałam soboty ... przyjeżdżała wtedy reszta rodziny i był grill . Od czasu do czasu pozwoliłam sobie napić się piwa mimo że zaraz bolała mnie głowa . Teraz siedzę przy stole sama mając na talerzu suchy chleb posmarowany jedynie masłem ... Reszta rzeczy w mojej lodówce wylądowała w koszu . Przyglądam się miejscu gdzie zawsze siedziała moja mama zapisując coś w swoim notesie . Po prawej stronie siadał mój tata czytając poranną gazetę i sącząc przy tym świeżo zrobioną kawę . Nie wiem ile razy w ciągu tego tygodnia już płakałam . Moje oczy żyją swoim życiem . Jedno jest pewne muszę udać się do sklepu . Mam nadzieję że jakiś w ogóle będzie otwarty , inaczej czeka mnie śmierć z głodu a co najgorsza polowanie . Niestety nie wiem co u Avengersów ... od momentu kiedy zostałam przywieziona pod sam dom , nikogo nie widziałam . Oczywiście zaraz po wejściu do domu przeraził mnie syf który tu zastałam . Najlepsze jest to że nadal nie posprzątałam . W sumie po co ? Mama przecież nie będzie wyzywać . Zjadłam też resztę tabletek na uspokojenie mamy . Tylko to pomagało mi spokojnie usnąć . Przyznaję że od czasu do czasu krzyczę rzucając przedmiotami na różne strony . Nie mam dla kogo być silna . Gdyby zdołali odzyskać kamienie moi rodzice i brat pewnie już by tu byli ... Domyślam się że coś poszło nie tak . Mam tylko nadzieję że żyją . Szybko wstaję od stołu i idę w kierunku swojej sypialni . Otwieram swoją szafkę i wyciągam zwinięty papierek . Przez chwilę zastanawiam się czy nie zadzwonić . Ehhh.. zrobię to później . Teraz muszę udać się do sklepu .
Godzinę później .
Przeszłam już chyba 10 przecznic aż w końcu trafiłam do małej alejki którą często mijałam idąc do dużego supermarketu , który jest zamknięty . Był tutaj mały sklepik . Oby był otwarty . Drżącą ręką naciskam na klamkę . Oddycham z ulgą kiedy drzwi się otwierają . Niepewnie wchodzę do środka rozglądając się na boki . Na półkach jest mnóstwo produktów . Mój brzuch na ich widok zaczyna burczeć . Przełykam ślinę i idę bardziej w głąb.
- Halo ! Jest tutaj ktoś ?- w oddali widzę ladę a za nią siedzącą starszą Panię , która na mój widok zaczyna płakać ?
- Matko jedyna ! Jest Pani pięćdziesiątą osobą która tutaj przyszła ! Myślałam że tylko ja zostałam ! Ale są inni ! Proszę bierz co chcesz ! - starsza Pani zaczyna wykładać na ladę przeróżne produkty . Szybko do niej podchodzę i łapię ją za ręce . Kobieta szybko podnosi zapłakaną twarz . - Straciłam trójkę dzieci ! Nie mam już nikogo ! - czuję jak kobieta z całych sił zaciska dłonie powodując u mnie ból .
- Ja też straciłam rodzinę , ale jak Pani sama mówi są też inni . Nie jesteśmy same .
- Za jakie grzechy ? - widzę w jej oczach tyle smutku .
- Sama zadaję sobie to pytanie .
- W głównym parku powstają specjalne tablicę z imionami i nazwiskami z osobami które odeszły . Byłam tam i podałam im dane moich dzieci . To było najgorsze co mogło mnie spotkać . Taki los powinien spotkać matkę nie ich dzieci ! - szybko przeskakuję ladę i biorę w objęcia starszą Panią. Czuję że staniemy się sobie bliskie w obliczu takiej tragedii ...
CDN...
Witajcie kochani z góry przepraszam że nic nie dodaję :( niestety problemy zdrowotne wcześniej mi na to nie pozwalały . Będę mieć bardzo dużo wolnego czasu co oznacza że rozdziały będą pojawiać się częściej . Życzcie mi dużo weny przy takiej ilości tabletek które biorę żeby się gdzieś nie ulotniła . Teraz ściskam wam bardzo mocno <3
YOU ARE READING
NADZIEJA
FantasyKiedy wszystko co kochasz znika jak za dotknięciem magicznej różdżki pozostawiając tylko pył . Samotność , strach , bezradność , łzy ... Pozostaje jedynie NADZIEJA. Oraz oni Avengers... Okładkę wykonała XXXMoniXXX . Szczególne podziękowania właśni...