Rozdział III

316 40 6
                                    

Straszny ból gardła oraz suchość w ustach daje mi do zrozumienia że wciąż żyje . Staram się otworzyć oczy . Jedyne co pamiętam to podłoga i ciemność , jednak tutaj zdecydowanie jest za wygodnie . Czyżby to moje łóżko ? Zaczynam delikatnie macać wszystko wkoło . To zdecydowanie nie jest mój materac! Na litość gdzie ja jestem ? Szybko otwieram oczy powodując ich ból przez zbyt mocne oświetlenie . Łapie się za głowę dysząc przy tym mocno . Wody potrzebuje wody . Wszystko zaczyna się robić wyraziste . Jestem w jakimś pokoju który nawet nie ma okna . Zaczynam się rozglądać na prawo i lewo i dostrzegam drzwi . Jeżeli ktoś mnie porwał raczej nie trzymał by mnie luzem ... Stawiam nogi na zimną podłogę , która delikatnie mnie budzi . Powoli zaczynam się podnosić . Zapomniałam już nawet że strasznie bolał mnie brzuch . Cholerne tabletki wyrządziły mi straszny ból . Zaczynam chodzić po pokoju w tą i s powrotem próbując sobie przypomnieć co się działo . Łóżko , tabletki ... tabletki , łóżko . Pukanie do drzwi . Tak ! Ktoś pukał do drzwi i ja chciałam się do nich dostać , ale straciłam przytomność . Teraz już wszystko rozumiem . Jednak wciąż nie wiem gdzie jestem i jakim cudem się tutaj dostałam . Moim rozmyślaniom przerwał dźwięk otwieranych się drzwi . Przerażona gwałtownie odwróciłam się w ich stronę cofając się o kilka kroków . Moim oczom ukazała się kobieta o włosach blond krótko ścięta . Trzymała w rękach tackę a na niej sok z kanapkami . Na sam ich widok mój żołądek zaczął o sobie przypominać . Zaczęła do mnie podchodzić uśmiechając się delikatnie . 

- Pewnie jesteś głodna . - odstawiła tackę na szafkę nocną . - Powinnaś też dużo pić . 

- Yyyyy... przepraszam może to głupie pytanie , ale ... gdzie jestem ? I kim Pani jest ? - zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami . Ta kobieta strasznie mnie zawstydza . 

- Słyszałam głupsze . Jesteś w siedzibie Avengers a ja jestem Natasha . Miło mi poznać . - Wyciąga w moją stronę rękę . Lekko oszołomiona zrobiłam to samo co ona . Po chwili serdecznie ściskałyśmy swoje dłonie . Szybko zabrałam rękę rozglądając się na boki . - Pewnie zaraz zadasz kolejne pytanie więc Cię wyprzedzę . Znalazłaś się tutaj dzięki nam . Można rzecz że Cię uratowaliśmy . Dlaczego chciałaś się zabić ? - pyta prosto z mostu powodując że prawie się przewróciłam . Szybko usiadłam na łóżku spuszczając głowę w dół . Po chwili zaczęłam się nerwowo śmiać . Pewnie wyglądam przy tym jak idiotka . 

- Skąd ci to przyszło do głowy ? - jedyne rozsądne pytanie które przyszło mi teraz do głowy . Natasha wzdycha zrezygnowana i podchodzi coraz bliżej . Nadal mam spuszczoną głowę . 

- Raczej nie brałabyś takiej ilości tabletek bez powodu . W sumie cud że w ogóle tutaj z Tobą rozmawiam . Było naprawdę kiepsko ... - Dlaczego w takim momencie moje łzy postanawiają zaznać swobody i samowolnie spływać mi po policzku ? Nerwowo zaczynam je wycierać .

- Miałam gorszy dzień . Co nie oznacza że chciałam się zabić .

- Rozmawiasz z agentką mnie nie oszukasz . 

- Jednak musiał być powód że przyjechałaś do mojego domu ? - spojrzałam na nią wyczekując odpowiedzi . Uśmiechnęła się do mnie lekko . 

- Byłaś tutaj i dostarczyłaś nam bardzo ważnej informacji . Jednak potrzebuję trochę więcej . - wciąż na nią patrzę . Cały czas ma ten sam wyraz twarzy . Prawdziwa agentka ciężko ją wyczuć . - Muszę wiedzieć gdzie znajduje się Judy . 

- Judy ? Jaka Judy ?

- Kobieta która przekazała ci tą informację . - Momentalnie posmutniałam . Chyba zrozumiała co chce jej powiedzieć ...

- Przykro mi ale ... - szybko wstała i stanęła przy drzwiach . Widziałam że się trzęsie .- Wiem gdzie jest mogę Cię do niej zaprowadzić ... - Nie usłyszałam odpowiedzi . Po prostu wyszła zostawiając mnie tutaj samą i w wielkim szoku . Super . Też się cieszę że pomogłam , ale teraz jednak chciałabym wrócić do domu . Poczekam jeszcze chwilę może przyjdzie ...


Jakieś pół godziny później .

Chodzę po pokoju jakbym była opętana . Co jakiś czas podchodzę do drzwi i nasłuchuje czy ktoś się zbliża . Cisza . Która jest w ogóle godzina ? Niestety nie mam przy sobie telefonu . Został pewnie w moim domu ... tak samo jak auto . Super jak ja się stąd wydostanę a co najlepsze jak dostanę do domu . Przecież to jest jakieś 50 km ... No nic trzeba się ogarnąć i się wydostać . Powoli podchodzę do drzwi i drżącą ręką zaczynam je otwierać . Od razu widzę że na dworze jest ciemno . Super ... Wzdycham ciężko i kieruję się w prawo . Korytarz jest ogromny szkoda że nie ma nigdzie napisu Exit bądź coś w tym stylu . Jakbym nie znalazła drzwi zawsze mogę rozbić szybę i wyjść. Chociaż to jest siedziba Avengers , pewnie są zbudowane z jakiegoś vibranium . Kolejne drzwi . Kolejny raz wzdycham i pcham je . Ciężkie są skubane . Moim oczom ukazał się salon ? To mało powiedziane . Salon w tylu królowej to już tak . Matko ile tu jest kanap i jaka duża kuchnia . Moja mama by już latała  w koło krzycząc że idzie robić pierogi . Od razu posmutniałam ... już nigdy nie usłyszę tego z jej ust . Zaczynam rozglądać się na wszystkie strony . DRZWI ! Są ... ufff jaka ulga ale to i tak mnie nie ratuje . Czeka mnie długa wędrówka która pewnie zakończy się w brzuchu jakiegoś niedźwiedzia .  Kiedy jestem już obok nich nagle zapala się światło i słyszę jak ktoś zaczyna delikatnie kaszleć . Jedną ręką dotykam już klamki , ale ciekawość i tak zwyciężyła . Powoli zaczynam się odwracać . Niedaleko mnie stoi opierający się o futrynę mężczyzna . Zaraz przecież ja go skądś kojarzę . Patrzymy na siebie przez dłuższy czas .

- Nie miałem nawet okazji się przedstawić i zamienić z Panią chociaż jednego zdania , a już Pani się wykrada . - Widzę jak delikatnie się uśmiecha . Mógłby podejść trochę bliżej , teraz niestety stoi w takim miejscu gdzie światło nie pada tak mocno . 

- Przepraszam za kłopot i dziękuję za uratowanie mi życia . - Szybko odwróciłam głowę i otworzyłam drzwi . Na dworze jest strasznie zimno . Coraz więcej jest plusów samotnej dalekiej wędrówki . Pocieram rękoma ramiona i zaczynam iść przed siebie . Powtarzam sobie w głowie mając nadzieję że jednak kogoś złapie na stopa . 

- Może bardziej rozsądnie będzie zostać tutaj , zjeść coś a przede wszystkim odpocząć ? - Uśmiechnęłam się do siebie delikatnie i odwróciłam się otwierając szeroko usta przecież to jest ...

- Kapitan Ameryka ?

- Bardziej Steve Rogers . - podszedł do mnie wyciągając dłoń . Podałam mu swoją a on uniósł ją do góry i pocałował . - A Pani to zapewne Hope .-  uśmiechnęłam się do niego delikatnie . 

- Tak zgadza się , ale nie mów do mnie Pani . - uśmiechnął się do mnie delikatnie .

- Zapraszam do środka na gorącą herbatę . Chcemy z Tobą na spokojnie porozmawiać . 

- Muszę wracać do domu , czeka tam na mnie ... - zawiesiłam się dosłownie się zawiesiłam . Kto tam na mnie czeka ? Nikt ... zostałam sama . Mogłabym skłamać ale po co ... kolejny raz po moim policzku spływa łza . Steve to zauważa i widzę że nie wie jak się zachować . - Czeka tam na mnie pusty dom , łóżko i pewnie butelka jakiegoś dobrego wina . - staram się nie patrzeć na niego .

- Przepraszam że zawiedliśmy ... - spojrzałam na niego zdziwiona . 

- Miałeś do czynienia z gnojkiem z niebios ? Powiedziała mi to ta kobieta ... Judy . Powiedziała że ma na imię Thanos . - Steve momentalnie się prostuje i napina mięśnie . 

- Proszę Cię chodź do środka tam na spokojnie porozmawiamy .


NADZIEJAWhere stories live. Discover now