5.

994 99 30
                                    

- Mamooo, gdzie jesteś? - wymruczałem, wybudziwszy się ze snu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Mamooo, gdzie jesteś? - wymruczałem, wybudziwszy się ze snu. Nie otworzyłem oczu, dlatego nie mogłem zobaczyć, że znajduję się w namiocie, a nie w swoim obszernym pokoju na poddaszu.

Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak bardzo boli mnie głowa i dlaczego w ustach mam piasek. Jeszcze nigdy nie czułem się tak źle...

- Mamooo, chodź tutaj... - Przekręciłem się na drugi bok, krzywiąc się na okropny ból w karku. - Chyba umieram... - dodałem szeptem.

Sekundę później poczułem na policzku czyjąś ciepłą dłoń. Zmarszczyłem brwi, bo dłoń ta nie była dłonią mamy. Niemniej wtuliłem w nią twarz, chcąc ponownie zasnąć.

- SeokJin.

- Hm? - mruknąłem, rozpoznając głos, który wypowiedział moje imię. Nie mogłem natomiast dopasować go do żadnej znajomej twarzy.

- Twoja mama dzwoni.

- Jak to dzwoni, skoro jestem u siebie w pokoju?...

- Co? - Cichy śmiech, który zmusił mnie do otwarcia oczu. Uchyliłem powieki, rozmazany obraz z czasem wyostrzył się i mogłem zogniskować wzrok na uśmiechniętej twarzy fioletowowłosego.

- Ogarniasz gdzie jesteś? - zapytał, cofając dłoń, którą jeszcze chwilę temu trzymał na moim policzku.

Podniosłem się z trudem i zamarłem, zakrywając dłonią usta. Poczułem, jak mój żołądek wywraca się na drugą stronę i że zaraz zwymiotuję. Dlatego szybko wybiegłem z namiotu w kierunku najbliższych krzaków. Świeże powietrze działało kojąco i ostatecznie nic nie opuściło mojego żołądka, jednak nieprzyjemne uczucie nie minęło.

- Proszę.

Uniosłem wzrok i napotkałem spojrzeniem to, czego w tamtym momencie najbardziej potrzebowałem. Złapałem butelkę i zacząłem pić łapczywie, by ukoić spragnione gardło.

Potrzebowałem chwili, by wspomnienia minionej nocy zaczęły do mnie napływać. Spojrzałem na NamJoona, który przyniósł mi wybawienie w postaci butelki wody. Usiadł tuż obok, zapewne gotowy udzielić odpowiedzi na wszystkie moje pytania.

- Co ja...

- Spokojnie, było całkiem...miło - odpowiedział starszy Kim, uśmiechając się tajemniczo. Opuścił głowę, by ukryć uśmiech i skupił się na wyrywaniu pojedynczych źdźbeł trawy.

- Miło? - zapytałem zdezorientowany. - To znaczy... Co masz na myśli?

- No, po tym, jak uparłeś się, żeby wejść do morza w ubraniu, zaprowadziłem cię do namiotu i...pomogłem ci się przebrać. A potem ty chciałeś pomóc przebrać się mi. Też byłem przemoczony od stóp do głów, bo wcześniej wyciągałem cię z wody...

Spojrzałem na Kima oczami okrągłymi z przerażenia.

- Nie mogłem pozwolić, byś się utopił - wyjaśnił, wzruszając ramionami.

- Dlaczego ja tego nie pamiętam? - wyszeptałem, wysilając pamięć. Opłaciło się. Kolejne wspomnienie wróciło do mnie, aż zachłysnąłem się pitą właśnie wodą.

~ wspomnienie ~

- NamJoon, o ranyyy... - wzdycham z zachwytem. - Jakie ty masz absy...

Kładę dłoń na mokrym materiale koszulki, który ściśle przylega do umięśnionego brzucha chłopaka.

Podwijam koszulkę, by móc dotknąć nagiej skóry. Nie protestuje, dopóki nie przyciskam ust do brzucha. Łapie mnie gwałtownie za nadgarstki, a ja uśmiecham się i zagryzam dolną wargę, bo ta "brutalność", za jaką wziąłem jego reakcję, bardzo mi się podoba.

- Ja już nic nie rozumiem - mówi NamJoon, zbliżając twarz do mojej twarzy. - Kiedy chciałem cię pocałować, złapałeś mnie za nos, żeby temu zapobiec. A teraz...

- Nie, nie, nie - kręcę głową. - Masz nosek idealny do robienia "pi bi!", a pocałunek zawsze możemy nadrobić.

Przyciskam usta do jego warg. Natychmiast odwzajemnia pocałunek - pierwszy w moim życiu, którego, mimo alkoholu, nigdy nie zapomnę.

~ koniec wspomnienia ~

- Co się stało? - zapytał NamJoon, posyłając mi zaniepokojone spojrzenie.

Zerwałen się z miejsca i uciekłem w kierunku plaży, bo wstyd i zażenowanie moim wczorajszym zachowaniem nie pozwoliły mi spojrzeć Namowi w oczy.

Dotarłem do zatoczki, którą odnalazłem zupełnie przypadkowo. Opadły z sił, zająłem miejsce na największym głazie i po raz kolejny powróciłem pamięcią do minionej nocy. Niestety, tego, jak się skończyła, nie byłem w stanie stwierdzić. Być może zasnąłem, straciwszy kontakt z rzeczywistością... To chyba jedyne logiczne wyjaśnienie na luki, jakie miałem w pamięci.

~

Nie mogłem siedzieć na plaży w nieskończoność, jak żabo-żółw na kamieniu ( a/n: pozdro dla kumatych Monbebe XD ). Wróciłem na pole namiotowe, mając zamiar udawać, że wczoraj nic szczególnego się nie wydarzyło. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ale nie mogłem się ukrywać, bo pod wpływem alkoholu pocałowałem się z NamJoonem. Podobała mi się odwaga, jaką zyskałem dzięki promilom, i bardzo żałowałem, że nie mam jej na co dzień.

Odgłosy bójki odwróciły moją uwagę od dołujących myśli. Wyszedłem spomiędzy drzew, dając upust swojej ciekawości. Rzeczywiście, bójka trwała w najlepsze. Obserwowałem to zajście krótką chwilę, dopóki nie zorientowałem się, że w środku tego zamieszania jest NamJoon. Pognałem w tamtym kierunku i bez wahania rozdzieliłem bijącą się dwójkę.

- Co jest?! Nie wtrącaj się! - krzyknął nieznajomy, wbijając we mnie mordercze spojrzenie.

Poczułem wściekłość. Nie wiedziałem, o co im poszło, kto pierwszy zaczął, jednak, fakt faktem, ten typ spod ciemnej gwiazdy bił się z NamJoonem i za to właśnie przywaliłem mu z pięści w twarz.

ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ  Where stories live. Discover now