13.

925 99 31
                                    

- CO ROBICIE?! - zawołała HaYoon, wpadłszy do salonu jak burza.

Od śniadania - ja i NamJoon - marnowaliśmy czas przed telewizorem. Nie miałem nic przeciwko, jeśli w grę wchodził Netflix.

- Oglądamy. Nie widać? - odpowiedział Nam, puszczając ukardkiem moją dłoń, którą trzymał w swojej od dłuższej chwili. Nie protestowałem, może nie życzył sobie, by jego siostra wiedziała, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń. Postanowiłem, że porozmawiam z nim na ten właśnie temat, kiedy zostaniemy sami.

- Ale... tak osobno?

- Osobno? Siostra, ty serio masz coś ze wzrokiem -skwitował Joonie, nie bez cienia rozbawienia.

- Chodzi mi o to, że siedzicie razem, ale jakby osobno. Ogarniacie? - dodała, kiedy spojrzeliśmy na nią nie wiedząc, co dokładnie ma na myśli. - Moglibyście się przytulić czy coś... - wyjaśniła, wzruszywszy ramionami.

- I wszystko jasne - stwierdził NamJoon. - Ona ciągle shipuje każdego z każdym, niezależnie od płci, wieku... Zresztą sam wiesz... - dodał, mając na myśli nieskończenie długi wykład HaYoon na temat shipów, które dziewczyna "trzyma głęboko w swoim serduszku".

- Skoro według ciebie shipuję wszystkich dookoła, was też mogę!

- Nie wyrażam na to zgody.

- Trudno! Przytulcie się, proszeee...

- HaYoon, nie przeginaj.

Bez wahania spełniłem prośbę dziewczynki. Ta pisnęła, uradowana, a NamJoon westchnął, jakby to wszystko nie było mu w smak. Grał na użytek siostry, ale objął mnie i szepnął na ucho, bardzo bardzo cichutkie "saranghae".

~

- Proszę bardzo. Smacznego - powiedziałem, stawiając na stole ostatnie dwa talerze.

- A co to takiego? Kaczka? - zapytała HyunMi, z zachwytem spoglądając na smakowicie wyglądającą potrawę.

- Tak. Kaczka w pomarańczach i imbirze po wietnamsku.

- Wiem, że uwielbiasz gotować, ale nie musiałeś.

- Chciałem się odwdzięczyć, nie jestem pewien czy to wystarczy, ale...

- Jak najbardziej, spokojnie. A NamJoon... - zerknęła na syna - pomagał ci w przygotowaniu tak pysznego obiadu?

Posłałem chłopakowi rozbawione spojrzenie. HaYoon parsknęła cichym śmiechem, kryjąc twarz w dłoniach.

- Chciał, ale... wyrzuciłem go z kuchni po zbiciu pierwszego talerza - wyjaśniłem, zajmując miejsce przy stole. - Mam nadzieję, że się nie gniewasz?

- Za wyrzucenie NamJoona z kuchni? Absolutnie.

-No, dzięki, mamke. Jesteś kochana.

- Dobrze, dość żartów. Smacznego, dzieci.

Zaczęliśmy jeść.

- NamJoon, nie smakuje ci? - zapytałem zmartwiony, gdy spostrzegłem, że chłopak nie je.

- Nie, nie, bardzo smakuje - zapewnił, poderwawszy głowę.

HaYoon siedząca naprzeciw brata zerknęła pod stół i zaraz zakomunikowała z oburzeniem:

- SeokJin, on cię zdradza! Non stop wisi na telefonie.

- Zajmij się shipowaniem tych swoich idoli, dobra? - odpowiedział Nam niezbyt przyjemnym tonem, aż mnie zmroziło na dźwięk jego głosu.

- No co? Nie pozwolę, by mój ulubiony ship się rozpadł.

- Po pierwsze: co to jest ship? - wtrąciła się w tą niewielką sprzeczkę matka rodzeństwa. - Po drugie: NamJoon nie byłby zdolny do zdrady, znam swojego syna.

- Mamo, nikt nikogo nie ma zamiaru zdradzać -wyjaśnił cierpliwie chłopak. - YoonGi zaprasza nas do siebie. To znaczy mnie i SeokJina. Chciałbyś odwiedzić te mendy? - zwrócił się do mnie. - Hobiasz i JiMin też bedą.

- Jasne. Czemu nie.

- Odradzam. Ogłuchniesz, jeśli głowa ci wcześniej nie pęknie.

- HaYoon ma na myśli, że u Mina non stop gra muzyka. Nawet nocą, nieco ciszej, ale jednak.

- I to  r o c k o w a.

- Był z nami na festiwalu. Poradzi sobie - zapewnił Nam i przełknął ostatni kęs. - O rany, przepraszam, mamo, ale nawet ty nie potrafisz tak pysznie gotować.

ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz