17.

865 73 1
                                    

- Dlatego uciekłem z domu. I nie mogę tam wrócić.

W ten sposób zakończyłem wyjaśnienia, jakie należały się HyunMi - rodzicielce NamJoona, która od samego początku zachowywała sie w stosunku do mnie niezwykle ciepło i troskliwie.

Wbiłem wzrok w swoje kolana, czując się okropnie źle z faktem, że nadużywam gościnności. Jednak Nam powstrzymał mnie przed wyprowadzką, proponując rozmowę z panią Kim, którą właśnie przeprowadziłem.

Kobieta przytuliła mnie, jak na swoją drobną posturę, niezwykle mocno.

- Mamuś, udusisz go. - Nam przewrócił oczami, uśmiechając się lekko. Od początku rozmowy siedział tuż obok mnie, trzymał za rękę, bądź głaskał po ramieniu.

- Posłuchaj, Jinnie. - HyunMi wypuściła mnie w końcu ze swojego mocnego uścisku. - Nie jesteś niczemu winien, wiesz o tym, prawda? - Pokiwałem głową. - Mnóstwo rodziców nie akceptuje inności własnych dzieci, co jest przykre, ale... masz przy sobie ludzi, którzy akceptują cię w pełni, właśnie takiego, jakim jesteś.

Pani Kim uśmiechnęła się ciepło, a ja odwzajemniłem uśmiech, czując jak gardło zaciska mi się od emocji.

- Mamke, on chciał się od nas wyprowadzić, rozumiesz to? - odezwał się Nam.

- Nie ma mowy! - krzyknęła HyunMi. - Nawet o tym nie myśl. Póki co twój dom jest tutaj!

- Wiesz, że z moją mamą nie warto dyskutować?

- Święta racja, synku. Pójdę zadzwonić, potem być może będę miała dla ciebie dobrą wiadomość, SeokJin.

- Dla mnie? - zdziwiłem się.

- Tak. Czekajcie cierpliwie! - zawołała HyunMi, wychodząc z salonu.

Odwróciłem się, po czym spojrzałem na NamJoona.

- Ja nic nie wiem, naprawdę - zapewnił. - Wiem natomiast, że zostajesz tu na czas bliżej nieokreślony i nie radzę ci się sprzeciwiać.

~

- Wiem, wiem! Już wszystko wiem! - HyunMi wpadła do salonu dziesięć minut później, uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Co wiesz? - zapytał Nam, spoglądając na swoją kochaną mamę.

- Moja znajoma prowadzi restaurację. Bardzo dobrą restaurację, do której przychodzą tłumy. - Zamilkła na moment, by zbudować napięcie. - Zgodziła się zatrudnić SeokJina na okres próbny!

Zaniemówiłem.
Zacząłem sobie wmawiać, że to sen, z którego najzwyczajniej w świecie nie chciałem się obudzić. Praca w restauracji była moim marzeniem, jednak nikt nie zatrudniłby mnie na stanowisko kucharza bez doświadczenia.

- Czy... czy to się dzieje naprawdę? - wydusiłem, co bardzo rozśmieszyło panią Kim.

- Mamo, uszczęśliwiasz mojego skarba! To chyba moje zadanie, prawda?

- Wybacz, Joonie. Ale aktualnie twój skarb jest w lekkim szoku.

- Jinnie. - Poczułem jego dłonie na swoich policzkach. - Jinnie, halo! - Roześmiał się, aż w końcu spojrzałem na niego, odwzajemniając uśmiech.

- To nie jest sen, prawda? - zapytałem z nadzieją w głosie.

Nam pokręcił głową. Wtuliłem się w niego, zapominając o rodzicach, a właściwie o ojcu, dla którego i tak nie istniałem.
Zapomniałem o studiach, które zdecydowałem się jednak podjąć, by zapewnić sobie jakąkolwiek lepszą przyszłość.

Lepsza przyszłość była tutaj, w tym domu, razem z NamJoonem, jego mamą i siostrą - osobami, które stały się dla mnie prawdziwą, kochającą się rodziną.

[ a/n: aż dwa miesiące zajęło mi pisanie tego rozdziału... Nie, nie, po prostu miałam jakąś blokadę. Wczoraj go zaczęłam, a dzisiaj skończyłam. I jest ^^
A tak poza tym... chcę być na miejscu SeokJina... ]

ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ  Where stories live. Discover now