14.

961 96 53
                                    

Z dedykacją dla Samotny_Nugets
Udało się napisać trochę dłuższy rozdział i, co ważniejsze, szybko XD

~

Zjechał z autostrady i zatrzymał się na pierwszym napotkanym parkingu. Zgasił silnik.

Nie od razu spostrzegłem, że zamiast jechać, stoimy w miejscu. Nawet piosenka, jedna z moich ulubionych, zamilkła jak nożem ucięta, mimo to wciąż siedziałem jak posąg, pogrążony w myślach.

- Jinnie.

Głos NamJoona przywrócił mnie w końcu do rzeczywistości.

- Jesteśmy na miejscu? - zapytałem, zorientowawszy się, że samochód stoi zaparkowany, jednak szybki rzut oka przez przednią szybę uświadomił mnie, że w sąsiedztwie stacji benzynowej, na której się zatrzymaliśmy, nie ma żadnych prywatnych zabudowań.

- Nie - odpowiedział Kim, patrząc na mnie z prawdziwą troską w oczach.

- To dlaczego się zatrzymaliśmy? Chcesz zatankować?

- Nie. Chcę zapytać co się dzieje.

- Mnie?

- A kogo? Byłeś tak zamyślony, że gdyby zrzucili tuż obok ciebie bombę atomową, nic byś nie zauważył. O czym myślałeś?

Westchnąłem, wyjmując telefon z kieszeni spodni.

- Moi rodzice naprawdę mają mnie gdzieś. Wcale nie żartowali... - wyznałem powód swojego zmartwienia. - Od tamtej nocy, kiedy wyjechałem bez słowa, cisza w eterze. Zero wiadomości, zero połączeń... - dodałem, przeglądając wszystkie aplikacje, dzięki którym moja rodzicielka ( bo tato z pewnością nie odezwie się do mnie już nigdy ) mogłaby się ze mna skontaktować.

- Może oni potrzebują czasu... Powiedziałeś im coś, co było dla nich szokiem.

- Nie, nie potrzebują czasu - skwitowałem ponuro. - Oni już postanowili. Nie chcą mnie. Nie chcą mnie znać.

NamJoon przytulił mnie, co stanowiło większe pocieszenie, niż jakiekolwiek słowa. Godząc się z losem, odetchnąłem, nie chcąc zastanawiać się nad tym, co przygotowała dla mnie przyszłość. Co będzie, to będzie, a narazie...

- Możemy jechać, już wszystko w porządku - zapewniłem.

- Na pewno? Nie chcę, żebyś był smutny... W końcu mamy się dobrze bawić.

- Nie będę się smucić. Obiecuję. - Posłałem chłopakowi prawdziwy promienny uśmiech.

W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

~

YoonGi mieszkał sam. Zajmował niewielkie, dwupokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze.

Minus pierwszym piętrze.

Też się zdziwiłem. NamJoon nie uprzedził, że lokum, które zajmuje Min, mieści się... w piwnicy. Niemniej niewielkie mieszkanko wcale nie przypominało piwnicy, nawet takiej najładniejszej. Większa część ścian była w ciemnych, chłodnych kolorach. Wystrój wnętrz - niemal spartański, ale szybko zorientowałem się, że to zwyczajny minimalizm. Ja, wychowany w domu, w którym panował swego rodzaju przepych, bardzo szybko odnalazłem się w takim otoczeniu.

Od kilku minut leżałem na łóżku właściciela i nie mogłem wstać. Dlaczego? Z jednego prostego powodu: Holly.

- Polubił cię. Mam być zazdrosny? - zażartował Joonie, kładąc się tuż obok, jednocześnie spychając z materaca Hobiego, który przytulał do siebie butelkę Sprite'a.

- Masz szczęście, że była zamknięta - skwitował Min, siedząc przy laptopie. Miejsce na jego kolanach zajmował JiMin. - Inaczej zlizywałbyś tego Sprite'a z podłogi.

- Myślisz, że by tego nie zrobił? - zapytał NamJoon.

- No, jasne, że by... zrobił - zamiast Mina, odezwał się Park. - On uwielbiaaa Sprite'a!

- Powiem to mojej siostrze. Może zacznie ich shipować!

- Jestem jedynym singlem w tym towarzystwie, ale nie musicie od razu swatać mnie z butelką, dobra?

- Nie z butelką, tylko z jej zawartością. Chociaż butelka też jest bardzo sexy... Taka w twoim typie, co nie?

- A jeb się, SUGAr.

- Jak już stąd wyjdziecie, to owszem.

Holly zerwał się z łóżka, a raczej ze mnie, i wybiegł z pokoju. Kilka sekund później ktoś zapukał do frontowych drzwi.

- Zaprosiłeś kogoś jeszcze? - chciał wiedzieć NamJoon.

- Nie. To pewnie V. On zawsze wbija bez zapowiedzi. - YoonGi poszedł w ślad za psem. Po chwili wrócił. Bez psa, za to z kimś, o kim zdążyłem zapomnieć. Podniosłem się z łóżka, jak zahipnotyzowany patrząc w twarz, którą dotychczas widziałem tylko na kilku zdjęciach.

- SeokJin, co jest? - zapytał Nam. Zignorowałem jego pytanie.

Chłopak przystanął w drzwiach, gapiąc się na mnie z widocznym na twarzy przerażeniem. Mieliśmy się spotkać. I spotkaliśmy się, niestety o wiele za późno.

- Jin! - zawołał Joonie, gdy mijałem typa w drzwiach.

Nie zatrzymałem się.

Wyszedłem z mieszkania.

ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ  Where stories live. Discover now