Rozdział 1

314K 7.7K 45K
                                    

*Niech stanie się światłość*

Victoria's POV

-Victoria! Zaraz spóźnisz się do szkoły! - moja mama weszła do kuchni ze złotym MacBookiem pod pachą.

Wyglądała bardzo ładnie. Granatowa, elegancka sukienka, czarny żakiet i szpilki tego samego koloru. Jej blond włosy były uwiązane w doskonale ciasnym kucyku, więc teraz było dokładnie widać jej porcelanową twarz.

Czasami zastanawiałam się dlaczego nie mogę mieć urody takiej jak ona. Dlaczego nie mogę być wysoką blondynką z niebieskimi oczami i idealnymi nogami. Świat jest niesprawiedliwy.

-Jezu, mamo. Wyluzuj. - mruknęłam, zajadając się moimi ulubionymi płatkami.

-Żadne wyluzuj. Dzwonił ostatnio twój wychowawca. Naprawdę Vi? Powiedzieć do nauczycielki historii, że jest genialna w swoim zawodzie, bo zapewne uczestniczyła w wojnie secesyjnej? - oparła się blat przede mną i spojrzała na mnie z surową miną.

-No co? Ty ją widziałaś? Wygląda jak... - nie dokończyłam, bo uciszyła mnie spojrzeniem.

-Do szkoły. - mruknęła i nic już nie powiedziała, bo zadzwonił jej telefon.

Westchnęłam i posłusznie zeskoczyłam z wysokiego stołka, na którym jeszcze przed chwilą spokojnie jadłam.

Podreptałam do holu, aby założyć swoje czarne Vansy i tego samego koloru skórzaną kurtkę.

Spojrzałam ostatni raz w lustro i lekko się skrzywiłam.

-Boże, mnie z domu nie powinni wypuszczać. - mruknęłam sama do siebie.

Moje długie do pasa włosy, jak zwykle były rozpuszczone i proste. Zawsze chciałam, aby się kręciły, ale nie, nie mogą. Tak samo, jak zawsze chciałam być wysoka, tak samo mam metr sześćdziesiąt pięć. Chciałam, aby moje oczy były niebieskie. Nie, bo kurwa, są brązowe. Czy moje życie nawet w takich sprawach musi być przegrywem?

Chwyciłam moją czarną torbę z frędzlami i jak najszybciej wyszłam z domu, aby zdążyć na autobus. Miałam samochód, ale w tamtym tygodniu miałam "mały wypadek", więc teraz jest on u mechanika.

Świetnie zapowiada się ten tydzień, nie powiem.

Wyciągnęłam z kieszeni moich czarnych jeansów telefon i słuchawki. Oczywiście najpierw musiałam je rozplątać, ponieważ zawsze w jakiś magiczny sposób robił się z nich jeden, wielki supeł.

Kolejny dzień w tym piekle, zwanym liceum, przede mną.

***

-Księżniczka Victoria znów się spóźniła na lekcję? Nieładnie. - zacmokała z rozbawieniem Mia, gdy pakowałam książki do szafki.

Oczywiście moja mama miała rację, więc takim oto sposobem, weszłam na chemię z dziesięciominutowym spóźnieniem. Brawo Vi.

-Jeśli nie chcesz wylądować w szpitalu, to radzę ci się zamknąć. - na moją groźbę tylko szczerze się zaśmiała.

-Nie bocz się. Słuchaj, tak sobie pomyślałam...

-Nie. - od razu jej przerwałam, bo wiedziałam do czego zmierza. - Nie pójdę z tobą na żadne zakupy. - zamknęłam swoją szafkę i oparłam się o nią plecami.

-Vi, proszę! Znamy się już piętnaście lat, a ty na zakupach byłaś ze mną może jakieś trzy razy! To nie fair! - oburzyła się, a ja parsknęłam śmiechem.

-I to były ostatnie trzy razy w moim życiu. - podsumowałam.

Ludzie często dziwili się, jak ja i Mia możemy się przyjaźnić. Ja jestem typową chłopczycą, która uwielbia grać w gry komputerowe, oglądać koszykówkę i jeść pizzę.

Girls Love Bad BoysWhere stories live. Discover now