Rozdział 35

193K 5.2K 26.5K
                                    

-Chyba muszę już iść. - powiedziałam cicho, gdy dalej siedziałam na komodzie, a chłopak stał przede mną z dłońmi na moich udach.

-Dlaczego? - zapytał zdziwiony, patrząc na mnie tymi swoimi czarnymi oczami.

-Bo miałam wyjść tylko na chwilę, a nie wzięłam nawet telefonu. - mruknęłam, zaczesując kosmyk włosów za ucho.

-Możesz zadzwonić z mojego. - zaproponował, ale pokręciłam przecząco głową.

-Naprawdę muszę iść. - stwierdziłam, opierając swoje dłonie na jego klatce piersiowej i lekko go odpychając. Skutek był taki, że pociągnął za moje ręce i wcisnął w moje usta pocałunek. Zaśmiałam się pod nosem, chwytając dłonią jego szczękę i przez chwilę się z nim siłowałam, ale ostatecznie wygrałam.

-Twój telefon dzwoni. - powiedziałam po chwili.

-Ale jesteś spostrzegawcza. - odpowiedział, ale strzeliłam mu spojrzenie, więc przewrócił oczami i podszedł do łóżka. Chwycił urządzenie, które leżało na materacu i przyłożył je do ucha.

-Twoje wyczucie czasu jest bezcenne. - prychnął pod nosem na przywitanie, przed co parsknęłam śmiechem. Zmarszczył brwi i uśmiechnął się pod nosem. - Okej. Tak wiem... Spierdalaj. Możesz nie wtrącać się w nie swoje sprawy? Tak, cześć. - odpowiedział, a następnie zaśmiał się pod nosem i rzucił telefon na łóżko.

-Co? - zapytałam zdziwiona, widząc jego zachowanie.

-Dzwonił właśnie Luke. - powiedział, podchodząc bliżej. - Kazał mi przekazać, że czeka na ciebie pod moim domem i masz się pospieszyć, bo jest głodny. - otworzyłam usta, ale nic nie odpowiedziałam. - Co on znowu wymyślił?

-Cóż, Parker często ma głupie pomysły. - wzruszyłam ramionami i zeskoczyłam z blatu. - A ja już muszę iść, bo moja podwózka robi się niecierpliwa.

-Ja cię odwiozę. - zapewnił, ale pokręciłam głową i podeszłam do drzwi. I tak rodzice zapewne mnie zabiją.

-Idę. - odpowiedziałam, otwierając drzwi i wychodząc na korytarz. Zeszłam ze schodów, a za mną chłopak. Weszliśmy do długiego holu, a ja włożyłam ręce do kieszeni i spojrzałam na bruneta, który stał naprzeciwko mnie.

-Przyjadę po ciebie jutro do szkoły. - zapewnił.

-Okej. - mruknęłam, a następnie znów mnie pocałował, przez co na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Jego twarz była bardzo blisko mojej.

-Cześć. - szepnęłam.

-Cześć. - odpowiedział równie cicho. Chwilę tak staliśmy, aż przewróciłam oczami i otworzyłam drzwi, a następnie wyszłam na zewnątrz.

Zeszłam ze schodów, ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie potknęła się na ostatnim stopniu. W ostatnim momencie złapałam równowagę, przez co nie upadłam.

-Łamaga. - usłyszałam śmiech chłopaka, na co odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam mu w oczy, a następnie podniosłam obie ręce i pokazałam mu dwa środkowe palce, uśmiechając się przy tym wrednie.

-Spierdalaj. - mruknęłam w rytm jakiejś melodyjki, przez co parsknął śmiechem. Odwróciłam się, zarzucając kaptur na głowę. Przeszłam przez chodnik, a później wsiadłem do samochodu Parkera.

Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na deskę rozdzielczą z bananem na twarzy.

-Boże, jestem taki zajebisty. - powiedział pewnie chłopak, odpalając silnik. - Chris ma mi postawić za to skrzynkę wódki.

-Chyba nawet ja to zrobię. - powiedziałam, spoglądając na niego.

-Jesteście razem? - zapytał, przekręcając głowę w moją stronę. On zaraz wjedzie w jakieś drzewo.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz