❝... a place...❞ [2]

1.3K 150 22
                                    

– Dlaczego niby tancerki brzucha nie będą okej? Przecież wszyscy je lubią! – fuknął niezadowolony Hoseok, następnie upijając łyka swojego ulubionego shake'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Dlaczego niby tancerki brzucha nie będą okej? Przecież wszyscy je lubią! – fuknął niezadowolony Hoseok, następnie upijając łyka swojego ulubionego shake'a. Nadąsany poprawił się na krześle, odchylając nieco na oparciu, by ułożyć kostkę lewej nogi na kolanie prawej i podniósł wzrok na zamyślonego przyjaciela mieszającego słomką w swoim napoju. Brunet przekręcił nieco głowę, a jego mimika zelżała, z uwagą lustrując postawę niższego w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję z jego strony.

– Jiyun na pewno ich nie lubi, z resztą ja też nie. – odezwał się w końcu starszy. – A może powinieneś zacząć najpierw od wybrania miejsca? – zaproponował poniekąd dla zmiany tematu, mimowolnie wydymając usta, co dla Junga było jednoznacznym gestem oznaczającym, że hyung nie był w zbyt dobrym nastroju.

– Nie wiem, może masz rację. – zamyślił się Hoseok, ponownie popijając swój koktajl. Jego mina zaraz diametralnie się zmieniła, wskazujac na zmartwienie, co również po chwili wyjaśnił lustrującemu jego postawę Yoongiemu. – Boję się, że zrobię coś nie tak, że może jej się nie spodoba.

– Jeśli Jiyun naprawdę cię kocha, zaakceptuje wszystko, nawet to najbardziej widoczne niedociągnięcie. – powiedział Yoongi zgodnie z tym, co sam czuł, choć pierwsza część zdania z trudem przeszła mu przez gardło. Nie wierzył, że dziewczyna mogła darzyć Hobiego prawdziwym uczuciem. Nie wierzył, że między nią, a jego przyjacielem w ogóle mogło być jakiekolwiek uczucie, nawet takie chwilowe. Zdenerwowany tą myślą upił kolejny łyk waniliowego napoju, by zaraz nie powiedzieć na dany temat zbyt dużo i nie zepsuć przyjacielowi humoru bardziej niż robiło to zatroskanie. Hoseok na jego słowa tylko uśmiechnął się delikatnie i w końcu obdarzył kolorowowłosego spojrzeniem.

– To ma sens. – przyznał, marszcząc delikatnie brwi, gdy jego wzrok przeniósł się na niezidentyfikowany punkt w górze, jak to miał w zwyczaju, gdy nad czymś myślał. – Ale chyba jednak wolałbym, żeby nie miała zbyt dużo niedociągnięć do akceptowania. – zaśmiał się, na powrót wsadzając koniec słomki do buzi. Fioletowowłosy również zaśmiał się cicho, samemu ponownie popijając picie z plastikowego kubka.

– A może by tak ślub na dworze? Wiesz, zaraz z weselem. Wynajmie się urzędnika i...

– Hyung, wiem, że ma być idealnie, ale może odpuśćmy sobie wynajmowanie typka do odprawiania jakichś modłów, co? Dobrze wiesz, że nie śpię na kasie. – przerwał mu Jung, marszcząc zabawnie nos, a starszy w zamyśleniu przemieszał powolnie słomką w piciu, by poprawnie złożyć zdanie mimo irytującej dekoncentracji.

– Modły odprawiałby ksiądz, a urzędnik załatwi to raz-dwa. Jestem pewien, że wasi rodzice się dołożą, jak tylko dowiedzą się o weselu. – odparł w końcu, machnąwszy ręką od niechcenia.

– Może i tak. Mów dalej, hyung. – ponaglił brunet ciekawy pomysłu przyjaciela odnośnie dalszej części ślubu.

– Więc... Dalej na pewno byłby obiad przy takim wielkim, białym stole ustawionym gdzieś niedaleko altanki, w której będzie ten urzędnik. Wyobraź to sobie. Nad stołem wiszą lampki i kwiatowe girlandy, a... A wcześniej sypiemy na was ryżem i płatkami róż i... I wynajęty gościu wypuści gołębie!

– Hyung, aleś ty chaotyczny. – zaśmiał się Hoseok, wyraźnie próbując skupić się na wypowiadanych przez drugiego słowach. – Może najpierw same zaręczyny.

– Okej, więc w kieszeni masz pudełeczko z pierścionkiem, w dłoni trzymasz różę, a na stoliku stoi białe wino i... – zaczął, zabawnie gestykulując dłońmi, jednak nie dane było mu skończyć

– Wolniej. Róża, wino i...? – dopytał Jung, jakby notując w głowie każde pojedyncze słowo poprzez mimowolne skierowanie wzroku ku górze.

– Po prostu daj mi mówić! – zaśmiał się Min, udając zdenerwowanie. – Więc...

I zaczął opowiadać o najróżniejszych atrakcjach czy fantazyjnym ustawieniu kwiatów, ilości czy zapachu świeczek oraz wszystkim innym, co tylko przyszło mu do głowy. A choć właściwie sam nie zdawał sobie z tego sprawy, cały czas mówił on o swoich wymarzonych zaręczynach. Wówczas, gdy doszedł do wątku z delfinami w tle altanki, stole z kolacją dla dwojga oraz balonikami spadającymi z nieba wraz z konfetti nagle zamilkł, by zmarszczyć brwi w konsternacji i po chwili zapytać. – Czy to nie będzie przesada? – jednak młodszy już wcale go nie słuchał. Zamiast tego uśmiechał się do ekranu telefonu, który od dłuższego czasu trzymał w ręku, zawzięcie z kimś sms-ując. – Jiyun? – zagadnął znowu, a jego mina z podekscytowanej w jednej chwili zmieniła się w przygnębioną.

– Um, tak. Pyta w której sukience jej lepiej. Jak sądzisz, hyung? – przed nosem Yoongieo po chwili znalazła się komórka Junga z trzema zdjęciami dziewczyny w zupełnie różnych od siebie kreacjach, jednak nie skupił się on zbytnio na ich wyglądzie.

– Ładnemu we wszystkim ładnie. – skwitował zawiedziony ze smutnym uśmiechem na buzi. Zdał sobie sprawę, że znowu wygrała Jiyun, znowu to ona miała uwagę bruneta, mimo że to z nim był on w kawiarni i przecież to z nim miał spędzić cały dzisiejszy dzień. – Hobi, ja... – westchnął, gdy tamten ponownie zajął się konwersacją z Koreanką. – Muszę iść.

Zerwał się z miejsca, odstawiwszy do połowy opróżniony kubek na stół i nie czekając na nic, ruszył w stronę wyjścia. Nawet nie słyszał, by Hoseok protestował czy próbował go w jakiś sposób zatrzymać. Bo wcale nie próbował, jakby nieobecny, zatracony w swoim własnym świecie z przyszłą narzeczoną u boku, gdzie nie było już miejsca dla dotychczasowego najlepszego przyjaciela.

SOME ADVICE ❧ sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz