7. Tak, jesteśmy razem.

5.4K 323 127
                                    

Tak bardzo jak chciałam, aby nadszedł poniedziałek, tak bardzo chciałam aby się on zakończył. Tak jak myślałam, w szkole nie mogłam się na niczym skupić, ponieważ moje myśli błądziły tam, gdzie nie chciałam. 

Briana nie widziałam cały dzień, nie przyszedł na matematykę, którą mamy razem, co mogło świadczyć tylko o tym, że nie pojawił się dzisiaj w ogóle w szkole. Może to i lepiej, nie wiedziałam, jakbym zareagowała gdybym go zobaczyła. 

Westchnęłam, wkładając do mojej szafki kolejne książki. Na szczęście była to krótka przerwa, która miała zaledwie pięć minut. To straszne, jak z wiekiem pewne rzeczy się zmieniają. W podstawówce nie mogłam doczekać się aż nadejdzie godzina długiej przerwy. Teraz, będąc w liceum, nie chciałam jej w ogóle. 

- Ona tu idzie - usłyszałam za sobą znajomy głos.Zmarszczyłam brwi i kątem oka spojrzałam na przerażonego Matta, który patrzył na mnie tak, jakby chciał mi jakoś telepatycznie przekazać, że mam mu pomóc. 

- O kim mówisz? - uniosłam brwi. 

- O Rebece! - syknął, stając obok mnie. Jego zachowanie było wręcz komiczne, bo wyglądał, jakby chciał wtopić się w te metalowe szafki. - Ta wariatka wróciła do szkoły! Widziała mnie, jestem pewny na sto procent, że teraz za mną szła i zaraz wyskoczy zza rogu. 

I nie mylił się. 

Dziewczyna wyszła zza rogu, na co cicho parsknęłam śmiechem. Chłopak zgromił mnie spojrzeniem, na co uniosłam ręce w geście obronnym. 

Rebeka żwawym krokiem podążała w naszą stronę i byłam niemal pewna, że ta dziewczyna mnie po prostu nienawidziła, bo za każdym razem, gdy próbowała zagadać Matta, ja byłam przy nim. Jej mina zdradzała, że jest cholernie zdeterminowana, ku nieszczęściu mojego przyjaciela. 

- Matty! - jej krzyk było słychać chyba na trzecim piętrze tego jakże cudownego budynku. - Stęskniłam się! - pisnęła, a kilka osób odwróciło się w naszą stronę. Podrapałam się po skroni, spuszczając głowę i spojrzenie na swoje buty. Były one teraz o wiele ciekawsze, niż ta dwójka. Obawiam się, że jeśli patrzyła bym dłużą chwilę na Matta, nie wytrzymałabym i parsknęłabym śmiechem. Dużo mi do tego nie brakowało. 

- Super - zaśmiał się nerwowo. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna uwiesza się na ramieniu chłopaka, a on z sekundy na sekundę odsuwał się od niej, próbując ją odepchnąć. Cała ta scena była tak komiczna, że aż poprawiło mi to humor, który nie dopisywał mi od dosyć długiego czasu. 

- A ty, tęskniłeś? - spytała, uśmiechając się szeroko. Gdy zauważyłam, że między jej górnymi jedynkami znajduje się coś czarnego, wciągnęłam więcej powietrza. Na Boga, sama nie byłam pięknością i nie dbałam o siebie zbytnio, ale czy ona patrzyła kiedyś w lustro? Mogłaby chociaż zadbać o to, czy między jej zębami nie znajdują się resztki jedzenia! 

- Niekoniecznie - powiedział chłopak, wyrywając rękę z jej uścisku. Posłał mi błagalne spojrzenie, na co przygryzłam wargę, by dziewczyna nie zauważyła mojego uśmiechu.

Zawsze byłam znakomitą aktorką, a to była odpowiednia chwila, aby wykorzystać moje umiejętności. Cóż, jednak zajęcia z panią Theresą sprzed sześciu miesięcy się przydawały na coś. 

- Mogłabyś zostawić mojego chłopaka w spokoju? - spytałam z udawaną powagą, łapiąc Matta za rękę. Na twarzy dziewczyny pojawiło się zdziwienie. 

- Nie kłam, nie jesteście razem - zmrużyła gniewnie oczy. 

- Jesteś tego pewna? - uniosłam brwi. 

- Matty by mi tego nie zrobił! 

- Dziewczyno, nie wiem, co sobie uroiłaś w tej chorej główce, ale Matt nigdy nie był i nie będzie twój - aż mi się jej szkoda zrobiło, gdy zauważyłam na jej twarzy smutek. - Teraz Matt jest moim chłopakiem i proszę, żebyś zostawiła nas w spokoju. 

Pakt z diabłemWhere stories live. Discover now