Często nie rozumiałam swoich wyborów. Nie rozumiałam swojej własnej głupoty. Nie rozumiałam swojego zachowania i postawy. I w tamtym momencie nie było inaczej.
Dlaczego siedziałam w aucie potwora?
Dlaczego postawiłam jego, ponad mojego własnego przyjaciela?
Dlaczego dałam szansę Blake'owi, a nie pozwoliłam powiedzieć Brianowi ani słowa? Nie dałam mu szansy na wytłumaczenie się.
Mogłam zasłaniać się tym, że najzwyczajniej w świecie zawiódł mnie ktoś, komu ufałam bardziej niż sobie. Byłam zbyt zraniona, by móc słuchać jego tłumaczeń. Ale czy to miałoby jakikolwiek sens?
- Gdzie jedziemy? - spytałam, nawet na niego nie patrząc. Obserwowałam drogę, której dotąd nie znałam. Myślałam, że znam, całe Ditroit jednak się myliłam. On pokazywał mi zupełnie nowe, inne ścieżki.
- Czy to ważne? - odpowiedział pytaniem na pytanie, przez co westchnęłam. Miałam dość tych jego gierek.
- Tak, zaważywszy na, że wolałabym jednak wiedzieć, gdzie jadę - mruknęłam. Czułam na sobie spojrzenie jego ciemnych oczu. Jego twarz oświetlał tylko księżyc, który rozświetlał ciemność w aucie.
- Zobaczysz.
Warknęłam pod nosem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Wyglądasz jak małe, obrażone dziecko - prychnął.
- Męczy mnie ta twoja tajemniczość. Dlaczego utrudniasz życie i sobie i mnie? Lepiej ci z tym, czy co? - spytałam, po raz pierwszy odwracając głowę w jego stronę. On również na mnie spojrzał, przez co nasze oczy się spotkały. Odchrząknęłam nerwowo. Nie lubiłam mu patrzeć w oczy. Spowite mrokiem i lodem i tak były piękne.
Kochałam to piękno. Uwielbiałam jego oczy, mogłabym w nie patrzeć godzinami.
- Nie. Po prostu lubię cię wkurzać i robić ci na złość.
- A to, że zostawiłeś mnie na pół roku też miało mnie wkurzyć? Zrobiłeś mi specjalnie na złość? - uniosłam brwi, nie do końca myśląc nad tym co mówię. - Bo jeśli tak, to uzyskałeś odwrotny efekt do zamierzonego.
Widziałam jak zaciska dłonie na kierownicy. Jego szczęka momentalnie również się zacisnęła, a kości policzkowe stały się bardziej wyraźne.
- Nieważne - mruknęłam. - Powoli zaczynam rozumieć. Naprawdę. I mam nadzieję, że ty też zrozumiesz, kiedy ja nie będę miała siły. Zrozumiesz, kiedy będę chciała odejść.
Nie odpowiedział. Ale czego ja się spodziewałam? To Blake. Blake Brooks, człowiek o sercu skutym lodem, obojętności wymalowanej na twarzy. Więc dlaczego miałby się tym przejąć? Dlaczego moje słowa miałby mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie?
Byłam nikim.
Byłam jego marionetką.
- Nie dałabyś rady ode mnie odejść - powiedział po kilkudziesięciu sekundach ciszy.
- Niby dlaczego? - dociekałam. Zdecydowanie był zbyt pewny swoich słów.
- Ponieważ bym ci na to nie pozwolił. Nie dopuściłbym do sytuacji, w której chciałabyś od mnie odejść.
Rozchyliłam usta po jego słowach.
Że co?
- Nie sądzisz, że to trochę samolubne? I zalatuje hipokryzją? I chore? I egoistyczne?
- Parker, ja jestem egoistą. Jestem cholernym samolubem. I nie zmienisz tego.
- Usilnie próbując się czegoś trzymać, możesz się nieźle sparzyć.
YOU ARE READING
Pakt z diabłem
Teen FictionW niebie ich nie chcą, a w piekle się ich boją. Druga część trylogii diabeł. Okładkę wykonała Darisa_Smith