7. Nie jest najgorzej

988 61 43
                                    

ALLAIN

Od dziesięciu minut stałem w korku zaledwie kilka przecznic od ulicy na której mieszkała Megan. Przy placu głównym był jakiś wypadek więc nie miałem nawet szans na pojechanie inną drogą. Mogę się założyć, że wszystkie okoliczne drogi były w takim samym stanie.
Jedynym ratunkiem było skręcenie w najbliższą uliczkę lub zostawienie samochodu na jakimś parkingu, ale do takowych miałem jeszcze kawałek.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po pięciu sygnałach.
- Meg, nie bądź zła, stoję w korku, może uda mi się zaraz gdzieś skręcić, ale to nic pewnego
- Allain, nie musisz mi się tłumaczyć. Zaczekam. - nadal była zdenerwowana, głos jej się trząsł.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby być jak najszybciej. Jesteś w mieszkaniu?
- Tak.
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem dźwięk jakby ktoś dobijał się do drzwi i mocno szarpnał za klamkę.
- Megan, co to było?
- Od kilku minut za drzwiami stoi jakiś chłopak. Boję się, że tu wejdzie.
- Gdyby coś się działo zamknij się w łazience.
- Jasne.

***

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ

Pchnąłem ciężkie drzwi kamienicy, w której mieszkała moja przyjaciółka i przeskakując co kilka stopni popędziłem na górę. Jednak kiedy stanęłam przed jej drzwiami, a raczej miejscem, w którym powinny siedzieć sztywno na framudze, bo aktualnie na wpół leżały jakby wywarzone do środka, wstrzymałem na chwilę oddech, a w duchu modliłem się żeby Meg nic nie było.
Wszedłem do środka i zawołałem jej imię, a chwilę potem drzwi łazienki uchyliły się z lekkim skrzypnięciem.
Dziewczyna podbiegła do mnie i wtuliła się mocno w moją klatkę piersiową, a ja objąłem ją ciasno ramionami.
- Co tu się stało?
- Możemy porozmawiać o tym za chwilę?
- Jasne.
Nie wiem ile tak staliśmy, ale moja koszulka zdążyła namoknąć już lekko słoną cieczą płynącą z oczu Megan, a ja zdążyłem zauważyć wa jak okropny stanie jest jej mieszkanie.
Nagle mój wzrok przykłuło coś jasnego na drzwiach. Puściłem przyjaciółkę i podszedłem do nich.
- Widziałaś to? - zapytałem.
- Od tego się zaczęło. Wróciłam do domu i to...
Neonowy napis "DZIWKA", właśnie to było tam napisane.
- Megan, wiesz kto mógł to zrobić? Albo przynajmniej dlaczego?
- Nie słyszałeś co mówią w szkole?
- O czym?
- O nas. - skrzywiłem się nie do końca wiedząc o co chodzi - Ja... Oni myślą, że my... - głos jej się załamał.
- Ciii... Spokojnie. - przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem gładzić jej włosy.
- Uważają , że się z tobą... Że się z tobą przespałam i dlatego za mną latasz. Próbowałam im tłumaczyć, ale oni przecież nie będą słuchać dziwki.
- Meg, dobrze wiesz, że tak nie jest. Nie wolno ci tak o sobie mówić. Jeśli dorwę tego kto to zrobił, albo zaczął tą plotkę to obiecuję, że szybko że szpitala nie wyjdzie.
- Dziękuję.
- Wiesz, że musimy zadzwonić na policję?
- Mhm... - pokiwała głową.

***

- Do widzenia. - zamknąłem naprawione w międzyczasie przez odpowiedniego do tego człowieka drzwi za policjantami i wróciłem do siedzącej w salonie dziewczyny- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że wcześniej ktoś stał pod twoim domem?
- A co byś z tym zrobił?
- Na pewno spróbowałbym zapobiec temu co stało się dzisiaj.
- Allain, przepraszam.
- Za co? - zapytałem łagodnie i kucnąłem obok niej łapiąc jej dłonie w swoje.
- Zmarnowałeś na mnie tylko swój wolny czas siedząc tu ze mną przez kilka godzin, a do tego możesz mieć przez to kłopoty.
- Ejejej, nie zmarnowałem czasu.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Najprawdopodobniej dalej siedziałabyś ukryta w łazience.
Szturchnęła mnie lekko łokciem.
- Powinienem wracać.
- All... Nie mógłbyś zostać ze mną jeszcze trochę? Boję się, że on wróci.
- Chcesz jechać do mnie?
Spuściła wzrok, a po chwili ciszy powiedziała:
- Nie będę Ci się narzucać, jedź do domu.
- Meg, nie będziesz się narzucać. Poza tym tam będziesz bezpieczniejsza. Założę się, że moi rodzice kiedy dowiedzą się co się stało, a nawet jeszcze wcześniej przyjmą cię z otwartymi ramionami, a Mellisa będzie przeszczęśliwa, że jednak przyjechałaś.
- Wiesz, że w szkole możemy mieć przez to...
- Problemy? Nie przejmuj się ludźmi. Załatwię to, a przynajmniej spróbuję.

These years| Shawn Mendes Donde viven las historias. Descúbrelo ahora