38. Chcę być sama

520 38 65
                                    

MAYCY

- Shawn.
- Tak?
- Kocham cię.
- Stresujesz się? May, przecież będę tam z tobą.
- Wiem, ale mimo wszystko...
- Będzie dobrze skarbie. - przytulił mnie i pocałował lekko w czoło.
- Wiesz... Przypomniało mi się kiedy przyszedłeś do mnie z Alex. Wtedy się wszystkiego dowiedziałeś, a teraz nawet ja nie wiem co się wydarzy.
- Wiesz... Wtedy... Wtedy uważałem, że był to najlepszy dzień mojego życia. Dziewczyna, którą kochałem była ze mną w ciąży. Za kilka miesięcy mieliśmy się cieszyć naszym dzieckiem...
- Nigdy ci tego nie powiedziałam, ale cholernie się cieszyłam, że Alex cię wtedy przyprowadziła. Nie potrafiłabym sama ci tego powiedzieć.
- Pamiętaj, że nie ważne co się stanie. Czy będziesz w ciąży czy nie, czy to będzie moje czy jego dziecko... Będę cię kochał i tego malucha też.
- Mimo wszystko miejmy nadzieję, że nic z tego się nie wydarzy.
- Maycy Mendes. - usłyszeliśmy i od razu ruszyliśmy do gabinetu.
Doktor Mayer uśmiechnęła się do mnie uprzejmie, zupełnie jakby wcale nie leciała tych kilkunastu godzin do Polski tylko po to żeby mnie zbadać.
Położyłam się na łóżku w gabinecie, a ona po zadaniu kilku pytań usiadła obok mnie na krzesełku i wzięła w dłoń znajomą aparaturę.
- Denerwuje się Pani?
- Aż tak to widać?
- Nie widać, ale czuć. Cała się pani trzęsie.
- Przepraszam, zaraz się uspokoję. Mogę prosić chwilę?
- Jasne.
Kobieta wróciła do swojego biurka, a jej dotychczasowe miejsce zajął Shawn.
- Skarbie... Spokojnie. - złapał moją dłoń.
- Wdech i wydech. Kocham cię bardzo mocno, wiesz?
- Shawn... Boję się.
- Ciii... Będę tutaj. - złapał moją dłoń.
Nie chciałam go denerwować, ale od kilku dni czuję się okropnie. Dopiero wczoraj mu powiedziałam i tylko dlatego, że źle poczułam się kiedy wchodziliśmy do hotelu po wywiadzie.
Od kąd to się stało mam koszmary, każdy dotyk z zaskoczenia sprawia u mnie dreszcze, a kiedy czuję jak wieczorami Shawn przyciąga mnie do siebie przez sekundę czuję jakby zamiast niego był tam Alex, ale kiedy tylko na niego spojrzę znów czuję się dobrze, wiem, że jestem bezpieczna i ten debil nic mi nie zrobi.
- May.
- Tak?
- Pytałam czy możemy zaczynać. - zapytała tym razem lekarka.
- Tak, jasne.
Shawn odszedł kawałek, ale mimo to stanął za plecami brunetki.
- No dobrze. Podwiń koszulkę.
Wykonałam jej polecenia i chwilę potem na ekranie pojawił się obraz USG.
Po kilku minutach poruszania urządzeniem wreszcie zatrzymała je w jednym miejscu.
- Tutaj. - wskazała mały punkt na ekranie.
- Czy to...
- Jest pani w ciąży.
Poczułam łzy w oczach, a Shawn uśmiechnął się pocieszająco, ale widziałam jak małe iskierki w jego oczach gasną.
- To... Świetnie. - powiedziałam udając uśmiech.
- Coś się stało?
- Właściwie... - zaczęłam - Zostałam zgwałcona.
- O mój Boże. Nie powinnam pytać, to pewnie było straszne.
- W zasadzie tego nie pamiętam, ale czuję... Kiedy ktoś mnie dotyka... Wtedy czuję się zupełnie jakby to był on.
Widziałam jak Shawn wlepia we mnie wzrok, więc szybko skierowałam swój na czubki butów.

***

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał Shawn łapiąc moją dłoń.
- O czym?
- O tym, że każdy mój dotyk...
- Nie ma o czym mówić.
- Chyba jednak jest.
- Shawn, ile razy mam powtarzać, że ta rozmowa nic nie zmieni.
- Zmieni, jeśli będziemy ze sobą szczerzy.
- Dobrze, skoro chcesz być szczery... - otworzyłam drzwi naszego pokoju hotelowego do którego weszliśmy, a on zamknął je za sobą - To powiedz mi co myślisz o tym dziecku.
- Cieszę się. W końcu to...
- Nie kłam. Po tylu latach wiem kiedy kłamiesz. Nie chcesz go, prawda?
- Maycy, to nie tak, że go nie chcę, poprostu to za dużo. Nie mieliśmy kontaktu z noworodkami od 12 lat, w dodatku ja mam teraz trasę, ty pracę...
- Jasne, tym się zasłaniaj.
- Maycy nic nie rozumiesz.
- Rozumiem aż za dobrze. Boisz się.
- Czemu zawsze tak mówisz?!
- Bo taka jest prawda.
- Nie boję się! To ty nie potrafisz...
- Czego do cholery nie rozumiesz?!
- Maycy! - krzyknął na mnie łapiąc za ramiona - To dziecko... To nie jest odpowiedni moment, rozumiesz? O to tu chodzi.
- Nie Shawn.
- Tak.
- Okej, jeśli chcesz się kłócić to ja wychodzę.
- Maycy, nie.
- Tak!
Zabrałam swoją bluzę i najzwyczajniej wyszłam z pokoju.
- Maycy! - krzyknął po czym słyszałam jak rusza za mną.

Biegłam korytarzem nie oglądając się za siebie. Nagle wbiegłam wprost w czyjąś klatkę piersiową.
- Maycy, coś się stało? - usłyszałam znajomy głos i spojrzałam w górę wbijając wzrok w twarz Briana.
- Maycy, porozmawiajmy. - Shawn zatrzymał się kilka metrów przed nami.
- Nie mamy o czym. Chcę być teraz sama.
Zostawiłam ich za sobą słysząc jeszcze jak Craigen próbuje uspokoić przyjaciela.
Wyszłam z hotelu i ruszyłam przed siebie. Na zewnątrz robiło się już ciemno i coraz chłodniej. Założyłam na głowę kaptur bluzy i dalej szłam chodnikiem.
Mój telefon zadzwonił kilka razy, ale nie miałam ochoty go odbierać.
Czułam łzy spływające po moich policzkach, które chwilę potem zmieszały się z deszczem.
Po godzinie byłam strasznie przemoczona, a w dodatku kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Chodzenie po obcym mieście samemu jednak nie było dobrym pomysłem. Otuliłam się bardziej mokrą bluzą co kompletnie nic nie dało.
Mój telefon postanowił się rozładować więc nie mogłam nigdzie zadzwonić, w dodatku ulice były prawie puste.

***

SHAWN

- To zawiadom policję! Jeśli ona się nie znajdzie...
- Shawn to nie takie proste.
- Nie gadaj, naprawdę? Gdyby było proste to bym cię o to nie prosił. A teraz macie jej szukać!
Usłyszałem dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych z łoskotem drzwi.
- Nie uważasz, że przydałoby się pukać?
Odwróciłem się w stronę osoby, która do mnie dołączyła i natychmiast do niej ruszyłem rozłączając się w tym samym momencie.
- Gdzieś ty była?! - podszedłem do niej.
- Spacerowałam.
- Kompletnie sama? W deszczu?
- Musiałam sobie to wszystko poukładać.
- Mogłaś chociaż wziąć ze sobą telefon.
- Zapomniałam.
- Maycy, martwiłem się do cholery.
Spojrzała na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
Wiedziałem, że chce dać mi nauczkę, coś zrobiłem źle, mogłem zachować się inaczej. Nie pomyślałem o niej.
- May...
- Shawn, potrzebuję być sama.
- Maycy, przepraszam.
- Chyba trochę za późno.
- Nie chciałem żeby tak wyszło i masz rację, cholernie się boję.
Blondynka usiadła na łóżku i spojrzała prosto na mnie.
- Zawaliłem i wiem, że popełniłem błąd.
- Shawn, chcę być sama.
- Jasne.
Zabrałem z szafki telefon i wyszedłem z pokoju. Czułem się okropnie, wiedziałem, że ją zawiodłem, że nie jestem przy niej kiedy mnie potrzebuje, ale ona czasem musi być sama.
Najpierw myślałem, że pójdę do Briana, ale po chwili coś mnie tknęło i ruszyłem do hotelowego baru.

No... Obiecałam, że skończę maraton więc oto jest.
Co myślicie o tym rozdziale?
Jak dla mnie jest raczej średni. Jeśli widzieliście jakieś błędy lub coś jest napisane chaotycznie to przepraszam Ale od kilku dni jestem na silnych lekach od uczulenia.
Mam nadzieję, że osoby, które chciały małego Mendesa są zadowolone.

Hope you enjoy

These years| Shawn Mendes Where stories live. Discover now