8. Wiesz, że będę zazdrosny?

909 51 102
                                    

ALLAIN

- All... Jesteś pewien, że powinnam tam iść?
- Jasne, w końcu nie możesz się ukrywać. Uwierz mi, będzie jeszcze gorzej. Jeśli pokażesz ludziom, że się nie boisz być może dadzą Ci spokój.
- No właśnie, być może, a co jeśli efakt będzie odwrotny?
- To ja będę obok żeby Ci pomóc. Proszę, nie daj im wygrać. Zrób to dla mnie.
- To nie takie proste.
- Wiem, ale obiecaj mi, że spróbujesz.
- Chyba źle słuchałeś swojego taty.
- Co? - uniosłem lekko brew.
- "Baby please no promises". Już zapomniałeś?
- Bardzo śmieszne. Nie zmieniaj tematu.
- Nie zmianiam. Poprostu rozluźniam atmosferę.
- No niech ci będzie. Ale proszę cię, chociaż spróbuj.
- W porządku. - przygryzła wargę.
Robiła tak zawsze gdy była czegoś niepewna, zdenerwowana albo poprostu miała takie widzimisię.
- To chodź. Bo się spóźnimy.
Wysiedliśmy z mojego Jeepa i ruszyliśmy w kierunku budynku szkoły. Do klasy wszedłem równo z dzwonkiem, a Megan ruszyła na drugie piętro gdzie miała swoje zajęcia.

MAYCY

- Lisa, masz skonczoną swoją część?
- Prawie. Jeszcze ostatnie szlify i będzie gotowe, a co, szefowi tak bardzo się spieszy? Termin jest jutro.
- Wiem, ale chce jeszcze przejrzeć projekt. - oparłam się o ściankę, która oddzielała nasze stanowiska- Wiesz, po tej akcji z Alison jest bardziej uważny.
- Jasne. Daj mi pół godziny i będzie tak dobrze, że się nie pozbiera.
- Okej.
Usiadłam z powrotem na swoim fotelu i włączyłam program gdzie znajdowała się graficzna wizualizacja nowego projektu.
Tym razem szef postawił nas przed nieco trudniejszym zadaniem niż zwykle i odpowiadałyśmy za wygląd jednego z większych festiwali na świecie. Tegoroczny Summerfest miał odbyć się pod znakiem promowania nowych artystów, ale także zaprezentowania tych, którzy są na rynku muzycznym od dłuższego czasu, a ich popularność ciągle rośnie. Takim oto sposobem pojawi się tam Shawn Mendes, a razem z nim ja.
- Moi drodzy. - odezwał się donośnym głosem szef stając w progu pomieszczenia, w którym znajdowały się nasze biura- Za piętnaście minut chcę widzieć na swoim biurku projekt Summerfestu. Maycy Mendes, do tego czasu proszę dostarczyć wszystkie dokumenty i projekty.
- Oczywiście! - odpowiedziałam unosząc lekko głos aby być pewna, że mnie usłyszy.

Kiedy nadszedł odpowiedni czas zapukałam do matowo szklanych drzwi gabinetu mojego pracodawcy, a kiedy dostałam pozwolenie weszłam do środka.
- Dzień dobry, mam wszystko.
- Cudownie. Usiądź, chciałbym cię jeszcze komuś przedstawić. Będziecie pracować razem i lepiej żebyście się polubili.
- Z pewnością uda się nam dogadać.
- Mam taką nadzieję.
Chwilę potem do pomieszczenia wszedł, mężczyzna aryjskiej urody, mniej więcej w moim wieku. Miał bląd włosy, jasne, niebieskie oczy, był dobrze zbudowany, ubrany w granatowy garnitur z czerwonym krawatem.
- Jest i on. Alexander Cruise, Maycy Mendes.
- Wiele o pani słyszałem. - wyciągnął do mnie dłoń, którą chwilę potem ścisnęłam.
- Ja niestety nic.
- Nadrobimy to.
- Oj jestem tego pewien. - wtrącił się nasz szef- W związku z projektem będę musiał wysłać was najpierw na miejsce, w którym ma się odbyć festiwal, a potem jeszcze kilka innych lokacji. W porządku?
On chyba żartuje, nie mogę sobie od tak wyjechać i zostawić wszystkiego na głowie Shawna. Nie teraz kiedy Melissa ma problemy. Allain się nią cudownie zajmuje, ale on ma naukę.
- Oczywiście, że to przyjmiemy. - odpowiedział mój nowy wspólnik - Prawda? - zwrócił się do mnie.
- Tak. - odpowiedziałam wiedząc, że wszystko i tak jest już zaplanowane.
- Cudownie. Wieczorem wyślę wam obojgu plan wyjazdu z dokładnymi datami, a teraz jesteście wolni, możecie wracać do domów, Maycy, tylko skończ najpierw ten raport.
- Oczywiście.
Gdy tylko wyszliśmy z gabinetu ruszyłam z powrotem na swoje stanowisko, tak niewiele dzieliło mnie już od upragnionego powrotu do domu i zamienienia, obcisłej, czarnej spódnicy i eleganckiej koszuli na zwykłe dresy i koszulkę lub chociażby wygodniejsze spodnie. Wystarczyło napisać dwa ostatnie zdania i wysłać maila.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i lekko pociąga do tyłu obracając tym samym w swoją stronę.
- Nie powinienem zawracać Ci głowy, ale... Dałabyś się może zaprosić na kawę? Skoro mamy razem pracować moglibyśmy się poznać.
- Wolę jednak wrócić do męża. W domu mam trochę zajęć.
- Oczywiście. Może innym razem.
- Może. - odpowiedziałam na odczepnego.
Nawet na to nie licz.
Gdy byłam na swoim stanowisku wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer do swojego męża.
- Tak skarbie? - zapytał od razu.
- Jesteś zajęty?
- Nie. Wracam do domu, coś się stało?
- Nic się nie stało, mógłbyś po mnie zajechać? Szef puścił mnie wcześniej do domu.
- Jasne. Za jakieś pięć minut będę w mieście więc poczekasz na mnie chwilę.
- Jasne. Dziękuję.
- Dla ciebie wszystko.
Rozłączył się, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Kurde. - usłyszałam głos Alison- Też chciałabym takiego.
- Co?
- Nie co, a kto. Przydałby mi się taki jak twój Mendes.
- Shawna ci nie oddam, ale jeśli chcesz kogoś takiego to daj na siebie wylać kawę.
- Co?
- Długa historia. - zachichotałam.

Kilka minut później stałam pod budynkiem czekając na Shawna, gdy podjechał szybko wsiadłam do wnętrza czarnego Mustanga i pocałowałam go lekko na powitanie.
- Jak tam w pracy? - zapytał włączając się do ruchu.
- Prawie idealnie.
- Prawie?
- Za jakiś czas będę musiała wyjechać na dłużej.
- Co to znaczy? - lekko ściągnął brwi i rzucił mi szybkie spojrzenie.
- Okazuje się, że praca nad Summerfestem nie kończy się tak szybko.
- Powinnaś się cieszyć. Docenili cię.
- Wysyłają mnie tam z jakimś facetem.
- Co?
- Właśnie to. Nie mam pojęcia dlaczego, ale tak jest.
- Wiesz, że będę zazdrosny?
- Wiem. Dlatego myślałam nad oddaniem swojego miejsca Alison.
- Oszalałaś? Nie możesz przez całe życie odsuwać się na drugi plan z powodu tego co myślą lub czują inni. Dąż do swojego, bo tylko tak osiągniesz sukces.
- Wow, mowa motywacyjna zaliczona. - zachichotałam.
- Nie śmiej się. Próbuję ci uświadomić jak wielki błąd popelnisz odmawiając tego.
- Przepraszam.
- Masz tam lecieć, jasne? To jest dla ciebie ogromną szansa.
- Tak jest kapitanie. - zasalutowałam.


Witam, witam. U was też burza czy może macie szczęście i was to ominęło?

Jakoś tak średnio podoba mi się ten rozdział, ale no cóż. W następnym trochę więcej się zadzieje i zaczniemy tą właściwą akcję.

No więc rodzinka Mendes będzie zmierzać razem na Summerfest, myślicie, że wszystko pójdzie jak trzeba?

Jeśli myślicie, że tak, to się mylicie. Hehe😈

Ważna informacja. Jeżeli chcecie wiedzieć dlaczego rozdziały nie pojawiają się systematycznie to zapraszam na moją tablicę.

Do zobaczonka w środę lub czwartek.
Hope you enjoy

These years| Shawn Mendes Where stories live. Discover now