52. Karetka jest w drodze

396 32 64
                                    

ALLAIN

Nagle do pomieszczenia wpadło trzech mężczyzn. Jeden z nich miał broń, a dwaj pozostali trzymali się lekko z tyłu prowadząc Charlesa.
- Nie ruszaj jej.
- Chyba nie zastrzelisz dzieciaka. - nawiązałem do jego słów kiedy pojawiliśmy się pod hangarami.
- Nie myśl, że jak będziesz próbował być śmieszny to ci odpuścimy.
W co ja się wpakowałem. Priorytetem było zabranie stąd Megan, a teraz oni mają i ją i Charlesa, a ja mogę być kolejny.
- Słuchajcie. Zrobimy tak. Ich puścicie wolno, a weźmiecie mnie. Co wy na to?
Widziałem jak policjant przewraca oczami dając mi znać jak bardzo głupio się zachowałem.
- W sumie... Za ciebie dostaniemy większy okup. Ale chcieli pieniędzy za nią.
- Chcieli? Kto taki?
- Nie wiem. Przywieźli ją tu i powiedzieli, że mamy jej pilnować jak oczka w głowie. Ale nie powinno cię to interesować.
- Znacie ich imiona?
- Nie. Imiona są nie ważne, liczy się zaliczka, a potem pieniądze za robotę.
- Bardzo gadatliwi jesteście.
- I tak dużo to nie zmieni. My tylko mieliśmy jej pilnować.
- Jeśli za chwilę nie powiesz mi kto kazał wam ją tu trzymać to źle się to skończy.
- Myślisz, że nas przestraszysz?
- Nie. Mam nadzieję, że pomyślicie i weźmiecie pod uwagę to, że sąd będzie miał to na uwadze.
Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić do pomieszczenia wparowało kilkunastu uzbrojonych antyterrorystów, a dwuch z nich zabrało mnie na zewnątrz.
- Tam jest Megan! - krzyknąłem zanim wsadzili mnie do samochodu.
- Zajmiemy się nią. - odpowiedział jeden z nich, a drugi zatrzasnął drzwi pojazdu.

MELISSA

- Mel, jesteś. - Cole podszedł do mnie i zamknął w ramionach- Mów co się stało.
- Wczoraj u mamy był ten cały Alexander.
- Przecież pracują razem.
- Już nie. Od jakiegoś czasu mama już nie pracuje, a wczoraj długo rozmawiali.
- I tym się martwisz?
- Nie koniecznie, znaczy... Coś jest z nim nie tak.
- Może powiedz tacie.
- Nie chcę go martwić, poza tym pewnie to tylko moje wyobrażenia.
- Mel, jeśli myślisz, że coś jest na rzeczy to warto komuś o tym powiedzieć.
- Powiedziałam tobie. Cole przepraszam, ja już nie wiem co robić. To wszystko to dla mnie za dużo.
- Nie masz za co przepraszać, ja zawsze będę dla ciebie. Możesz na mnie liczyć, bo ja nie zniknę.
Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech spowodowany jego słowami.
Nagle poczułam wibracje, a następnie dźwięk telefonu w tylnej kieszeni spodni.
Odebrałam połączenie i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo?
- Mel. - usłyszałam głos brata.
- All, coś się stało?
- Tak. Przyjeżdżaj na komendę.
- Jasne. Zaraz wsiadam w autobus i jadę.
Cole bezgłośnie powiedział, że jedzie ze mną.
- Będę z Colem.- dodałam po czym brunet się rozłączył.
- Co się stało? - zapytał kiedy szliśmy w stronę przystanku.
- Nie wiem, ale coś czuję, że niedługo się dowiemy.

***

Zaraz po tym jak przyjechaliśmy na policję podeszliśmy do dyżurki gdzie po tym jak podałam swoje imię i nazwisko starszy mężczyzna pokierował nas na drugie piętro, do pokoju numer 28. Kiedy znaleźliśmy się pod odpowiednim pomieszczeniem mało brakowało, a dostała bym w twarz drzwiami.
- Mel. - odezwał się Allain i przytulił mnie, a mój wzrok przykłuł opatrunek na biodrze, pod jego porwaną koszulką.
- All, mów co się stało i co to ma znaczyć. - wskazałam na bandaż.
- To nic takiego.
- Jak to nic takiego, tu widać krew.
- Mel, jest dobrze, okej?
- Mam nadzieję, bo jeśli nie to potem się policzymy.
Spojrzałam na jego twarz. Miał na niej dzwiny uśmiech i... Zaraz... On się uśmiechał.
- All, jak sprawa z Megan?
- W zasadzie... Dlatego tu jesteś.
- Nie mów, że coś się skomplikowało.
- Nie. Jest lepiej niż myślisz.
- Możesz przestać bawić się ze mną w kotka i myszkę i powiedzieć co masz na myśli?!
- Zaraz sama zobaczysz. Chodź.
Ruszyliśmy długim korytarzem mijając wiele drzwi, a w końcu zatrzymaliśmy się przy przeszklonej szybie, a chłopak wskazał wnętrze pomieszczenia.
- Nie... Jak wam się to udało?!
- Długa historia.
Nagle zobaczyłam jak blondynka siedząca w pomieszczeniu patrzy na mnie, mówi coś do siedzącej przed nią kobiety, a następnie wybiega i łapie mnie w ramiona.
- Gdzie ty byłaś? - zapytałam przyciskając policzek do jej szyi.
- Długa historia, ale obiecuję, że kiedyś Ci opowiem. - odpowiedziała Megan odsuwając się lekko ode mnie.
- Nawet nie wiesz jak się baliśmy. Allain odchodził od zmysłów.
- Wiem. Opowiedział mi. Poza tym w samochodzie prawie mnie udusił.
- Nie wierzę, że wróciłaś. - pokręciłam lekko głową nie potrafiąc pozbyć się uśmiechu - Rodzice już wiedzą? - zwróciłam się do brata.
- Nie. Ale im nie mów, sam to zrobię.
- Okej.
Na myśl o rodzicach uśmiech na chwilę opuścił moją twarz, ale po chwili znowu tam był.
- Coś nie tak?
- Wszystko w porządku. Zajmij się teraz Megan.
Nie chciałam dodawać mu problemów. Dopiero co odzyskał dziewczynę, a problemy rodziców nie są mu na razie potrzebne.

***

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.
Zanim zdążyłam zdjąć buty usłyszałam dziwne dźwięki z salonu.
- Mamo?
- Mel, szybko. - mówiła zduszonym głosem.
Podbiegłam tam i zobaczyłam jak siedzi w kałuży krwi.
- Mamo... - nie umiałam z siebie wydusić nic więcej.
- Podaj mi telefon.
Wykonałam jej polecenie i kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić kucnęłam obok.
- Halo, Maycy Mendes.
Ze strachem w oczach patrzyłam jak podaje adres i odpowiada na pytania kobiety po drugiej stronie słuchawki.
- Tak, chyba... Chyba poroniłam. - mówiła ciężko oddychając.
Jak to... Poroniła. Była w ciąży?!
Nagle telefon wypadł jej z dłoni, a ona sama osunęła się na podłogę.
- Mamo! - krzyknęłam i próbowałam ją podnieść.
Ostatecznie wzięłam w dłoń jej komórkę i przyłożyłam do ucha.
- Co tam się stało? - zapytał głos po drugiej stronie.
- Mama zemdlała.
- Będziesz robić to co ci każę, dobrze? Karetka jest w drodze.
- Tak.

No dobra... Tak wiem, że rozdział miał być już dawno, tak wiem, że mógł być lepszy i tak wiem, że spodziewaliście się innego zakończenia ale tak wyszło.
W następnym rozdziale kilka spraw się rozjaśni, między innymi to co stało się Maycy.
Nie zabijajcie mnie za to co dzisiaj zrobiłam, proszę.

Hope you enjoy

These years| Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz