18.

5K 156 4
                                    

Minął tydzień. Nie wiem na czym polega moja relacja z Alexandrem. On traktuje mnie bardziej jak przyjaciółkę. Narobiłam sobie nadziei, że ktoś mnie zechce. Wiele razy wstawałam i szłam dalej. Tak muszę zrobić i tym razem. Sama już nie wiem co do niego czuję.

Nie zastanawiałam się już więcej i postanowiłam wstać z łóżka, aby zamknąć okno, które było otwarte w nocy. Gdy podeszłam bliżej na parapecie zobaczyłam kawałek pożółkłego papieru. Gdzieś już to widziałam.
Odwróciłam kartkę, a wszystko stało się jasne. Był to kolejny list, o pierwszym zapomniałam. Aktualnie leży w moim biurku.
Po chwili zaczęłam czytać.

Kochana Clementine

Nie powiedziałaś Alexandrowi o moim pierwszym liście. Dobre posunięcie. Nie spodziewałem się tego, ale jestem mile zaskoczony. Zawsze każda oddawała się mu bez problemu, to jego wada. Nie łudzę się, że tym razem do niego nie pójdziesz. Szczerze mówiąc jest mi to obojętne, on i tak nie wygra.

Twoja matka nie wie o tych listach, zawsze była taka naiwna i ślepo zakochana. Ufa mi bezgranicznie, a czasem nawet przydaje się w interesach. To mocna kobieta, ale o tym się chyba już przekonałaś.

Pewnie zastanawiasz się kim jestem i w jakim celu do ciebie piszę. Już Ci mówię, ale nie gwarantuję, że będziesz z tego zadowolona. Ambrose. Może pamiętasz? Chcę cię poinformować, że twoje życie nie będzie już takie kolorowe. Twój wujek zapłaci za wszystko.

Niedługo się zobaczymy, całuję Ambrose.

On wrócił. Wszystko znów zacznie się od nowa. Już po pierwszym liście podejrzewałam, że Alexander zna się z owym nieznajomym, a to wszystko ma mroczne podłoże. Oddychałam głęboko i próbowałam opanować kolejny atak paniki. Ubrałam skarpety po czym wzięłam dwa listy i pobiegłam do pokoju Alexandra. Ostatnio Eleanor przeniosła go, aby zwiększyć ochronę.

Zapukałam, a moim oczom ukazał się nagi tors chłopaka. Zawstydziłam się po czym spojrzałam w oczy mężczyzny.

- Co jest? - spytał widząc, że jestem niespokojna.

Próbowałam unormować oddech, ale nie umiałam. Alexander zauważył, że nie daję rady i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Zaczął gładzić mnie po włosach, a ja po chwili się uspokoiłam.

Podałam mu listy i usiadłam na łóżku. Spuściłam wzrok i próbowałam się uspokoić. Po około 5 minutach Alexander kucnął przede mną, a ręce położył na moich biodrach.

- Przysięgam, że nie dam cię skrzywdzić. Zabiję skurwiela. - ostatnie zdanie wysyczał, a ja odruchowo się cofnęłam.

Alexander nie zdawał się tym przejmować i przytulił mnie oddając przy tym swoje emocje. Ała... Co za wielkolud.
Postanowiłam nie pytać narazie o co chodzi i czy się z nim zna. Jeśli będzie chciał, opowie mi, ale kiedyś będzie musiał, w końcu dotyczy to także mnie i mojego życia. Byłam w niebezpieczeństwie...

- Załatwię to. Obiecuję.

Alexander pocałował mnie w czoło, a ja poczułam stado motyli w brzuchu.

Cała sytuacja jest skomplikowana, a jedyne o czym myślę to ten mężczyzna.

- Clementine, powiedz mi co twoja matka ma z tym wspólnego? - w moich oczach pojawiły się łzy. - Clem... Co zrobił ci Ambrose? - nie wytrzymałam.

Łzy ciurkiem poleciały z moich oczu. Nie jestem gotowa, aby o tym rozmawiać. Wstydzę się tego i najchętniej nie wspominałabym o tym już nigdy. Nie mogę mu powiedzieć.

Pokręciłam głową, a Alexander przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Dobrze, że rozumie.

- Moja matka, Eva. Ona to.. To wszystko zapoczątkowała. To prze-przez nią poznałam... Ambrose'a.

To imię tak trudno przechodzi mi przez gardło. Nienawidzę tego człowieka. On zniszczył mi życie, dla niego była tylko przyjemność, a zostawiło to wielki ślad w mojej psychice. To przez niego nie potrafię normalnie żyć. Byłam za słaba... nadal jestem, a wszystko wróci... Gdyby nie moja matka żyłabym normalnie, dla niej od zawsze liczyły się tylko pieniądze i władza. Nigdy nie powiedziała, że mnie kocha...

***

Ochroniarz Où les histoires vivent. Découvrez maintenant