Cień

13 0 0
                                    

Po szkole zaczęła już krążyć plotka, że ktoś rzucił jakąś klątwę na stanowisko dyrektora Hogwartu. Tym razem nie polegała ona na tym, iż jeden profesor mógł piastować ten urząd przez jedynie rok; raczej na tym, iż dyrektor bardzo rzadko przebywał w szkole. Zamiast tego podróżował lub też znikał, bo przecież nikt nie miał pojęcia, dokąd udawał się niegdyś Dumbledore – teraz z kolei zwyczaj ten przejęła profesor McGonagall.

Ja z kolei odnosiłam wrażenie, że odkąd podsłuchałam jej dziwaczną rozmowę z nieznajomym, w szkole zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Sam fakt, że profesor Snape powrócił zza grobu, był jedną z nich, ale nie jedyną.

Niekiedy do zamku przybywały różne postaci, zazwyczaj zakapturzone, przemykające cicho do gabinetu dyrektora, gdzie przyjmowała je McGonagall, o ile akurat znajdowała się w szkole. Czasami podczas śniadania dostrzegałam sowy, lądujące na stole przed panią dyrektor, ale ta nigdy nie otwierała wiadomości przy innych, tylko szybko kończyła posiłek i wychodziła tak szybko, jak tylko mogła.

Nie wspominając już o tym, że naprawdę bardzo często wyjeżdżała. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę z tego, że jako dyrektorka ma ona niezmiernie dużo zajęć, tak w szkole, jak i poza nią, lecz ostatnimi czasy właściwie nie spędzała tu czasu. Pewnego dnia usłyszałam nawet, jak jakaś Puchonka z drugiego roku rozpowiadała koleżankom, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił zza grobu i McGonagall szuka sposobu, by się go pozbyć, bo inaczej Hogwart byłby w niebezpieczeństwie.

Snape, który akurat tamtędy przechodził, skrzywił się nieznacznie i odjął Hufflepuffowi piętnaście punktów, co spowodowało, że dziewczynce zalśniły oczy od łez. Z pełnym ponurej satysfakcji uśmiechem dodał więc jeszcze, że oczekuje ją w piątek po kolacji na szlabanie. Łkania dziewczynki niosły się po korytarzach; jej koleżanki wkrótce podążyły za nią, żeby spróbować ją uspokoić – mogłam dostrzec rzucane Snape'owi nienawistne spojrzenie jednej z nich.

– Był pan nazbyt surowy względem niej, profesorze – odezwałam się nagle, co zaskoczyło i mnie. Snape również wydawał się wytrącony z równowagi. – Nikt jeszcze nie zabronił w tej szkole plotek.

– Nie pamiętam, bym pytał panią o zdanie – odparł szorstko. – Ta dziewucha rozpowiada takie niedorzeczności już od dłuższego czasu, część uczniów zaczęło już w to wierzyć. Trzeba było ukrócić jej zachowanie.

– Ukrócić, ale nie w ten sposób! – zaprotestowałam.

Snape zatrzymał się i spojrzał wprost na mnie. Zadrżałam, kiedy jego ciemne oczy spotkały się z moimi. Bezwiednie zrobiłam krok w tył, co sprawiło, że on wyszczerzył żółtawe zęby w pełnym triumfu uśmiechu.

– Aż żałuję, że nie mogę odebrać paru punktów pani – odpowiedział, a ja zmarszczyłam czoło. – Krukoni byliby zachwyceni, widząc, jak lądują na ostatnim miejscu w rankingu.

Starałam się, jak umiałam, żeby nie dać się sprowokować, chociaż byłam już na granicy wytrzymałości. Wiedziałam jednak, że nie mogę stracić nad sobą panowania, chociaż było o to tak łatwo, kiedy rozmawiało się ze Snape'em.

Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić i, o dziwo, zadziałało.

– Nawet pan, profesorze, nie mógł odbierać mi punktów na zajęciach – zauważyłam, po raz pierwszy czując słodki smak triumfu. Snape chyba się tego nie spodziewał, bo tylko uniósł brwi w wyrazie zdumienia.

– Pani osiągnięcia były obrzydliwie przeciętne – przyznał po chwili, lecz w jego ustach słowa te zabrzmiały niemal jak komplement. – Ale ma pani rację. Byłem zadziwiony, widząc takie osiągnięcia u szlamy.

Recherche du sens d'êtreWhere stories live. Discover now