2. I met a boy

480 41 5
                                    

Pov. Rye
Chwilę wahałem się czy aby na pewno podejść do tego chłopaka, ale przecież to nic dziwnego zapytać się jak mogę dojść do szkoły. Ruszyłem w jego stronę
- Emm...przepraszam. Wiesz może gdzie jest szkoła?
- Hej. Wiem. Tak się składa, że właśnie do niej idę
- Ooo. To...może pójdziemy razem?
- Pewnie. Jestem Mikey- podał mi rękę i się uśmiechnął
- Ja Ryan, ale możesz mi mówić Rye- odwzajemniłem gest
Doszliśmy pod szkołę. Tak w ogóle to okazało się, że szkoła jest w drugą stronę, a nie w tą którą ja szedłem. Daleko nie mam, bo około 10 minut marszu, ale komu się chce chodzić w taki upał. Mikey powiedział mi trochę o szkole i ogólnie stwierdziłem, że jest całkiem spoko. Powiedział mi, że ma trójkę dobrych przyjaciół i poznam się z nimi. Okazało się, że będziemy chodzić do tej samej klasy. Będę mieć znajomych!
- Tak więc. Nasza szkoła jest całkiem okej. Nauczyciele też są spoko.
- A ile osób macie w klasie?
- Teraz z Tobą będzie 18.
- To całkiem dużo
- No. Jesteśmy najmniejszą klasą w szkole. W drugiej B jest 25 osób. - zaśmiał się
- Woow. Nieźle- skomentowałem
- Ups. Muszę już iść. Podasz mi facebook'a? - zapytał odczytując wiadomość z telefonu
- Rye Beaumont
- Spoko. To na razie
- Cześć
Wróciłem do domu. Zaakceptowałem zaproszenie od Mike'a. Pisałem z nim i jutro się spotkamy w parku. Poszedłem do kuchni gdzie moja mama przygotowywała kolację.
- Mamo. Poznałem takiego chłopaka. Będę z nim chodzić do klasy
- Naprawdę? To świetnie, że chociaż jedną osobę będziesz znać. Pokazał ci szkołę?
- Tak, właśnie poszedłem z nim i nieco mi o niej opowiedział
- To super. Siadaj zaraz będzie kolacja
Po kolacji udałem się do pokoju i byłem taki zmęczony, że od razu położyłem się spać.
Następny dzień
Dzisiaj jadę z rodzicami i braćmi na zakupy. Ja już mam wszystko do szkoły oprócz piórnika, a chłopaki potrzebują jeszcze kilku rzeczy i najważniejsze, muszę sobie kupić białą koszulę na rozpoczęcie roku szkolnego.
Gdy wróciliśmy, wysiadłem z samochodu i zauważyłem Mikey'ego. Pomachałem mu i wszedłem do domu poukładać zakupione rzeczy i powiesić koszulę w szafie. Po obiedzie pomogłem bliźniakom obkładać książki do szkoły i zeszyty. Potem pogadałem trochę z Mikey'm i wyjaśniłem, że dzisiaj nie mam czasu się spotkać, ale może jutro damy radę. W nocy była burza i nie było prądu. Rozmawiałem przez telefon z Alex'em.
- U was też burza? - zapytał
- I to jaka. Nieźle daje - zaśmiałem się
- U nas dopiero się zaczyna, bo jeszcze nie pada
- Wiesz, w sumie przyda się bo było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać
- No, strasznie
Przypomniałem sobie nagle o Mikey'm.
- Ej. Miałem Ci właśnie mówić, że ostatnio błądziłem szukając szkoły i poznałem kolegę, który będzie ze mną chodzić do klasy
- To super! O której godzinę masz rozpoczęcie?
- Chyba 9, ale jeszcze nie wiem dokładnie
- Zadzwoń, żeby mi opowiedzieć jak było
- Pewnie, że zadzwonię. To dobranoc, już późno
- Kolorowych snów.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zasnąłem.

Trochę krótszy na dobranoc, ale jest.
Jutro kolejny
Do następnego
Pa 😘

Fortuity Or Destiny | Randy | RoadTrip Where stories live. Discover now