45. Keep breathing

214 21 6
                                    

Pov. Rye
Dzisiaj mamy 7 lekcji i jutro impreza. W sumie to nawet planujemy się zerwać z tej ostatniej, ale żeby nie tylko ja i Andy to trzeba też namówić resztę, dam głowę, że nie chce się im siedzieć na ostatniej lekcji w piątek.
Gotowy do szkoły wyszedłem z domu i akurat jak wsiadłem do samochodu minął mnie samochód Andy'ego.
Pojechałem pod szkołę i w niej spotkałem już Brook'a i Harv'a. Będąc przy szafce spotkałem Andy'ego.
- Rye. Sonny już dzisiaj jest - powiedział z żalem
- O Jezu! Nieeee- powiedziałem
- No dokładnie...
Poszliśmy pod klasę i właśnie szedł Sonny i pociągnął Andy'ego za plecak do tyłu.
- Ja pier. Odwal się! - krzyknąłem na niego
- Co tak ostro z rana Beaumont?
- Do Ciebie się inaczej nie da! Ciągle coś do niego masz! Nie masz nic innego do roboty tylko znęcanie się nad innymi? Znajdź sobie inne zajęcie i zostaw Andy'ego w spokoju!
- Myślisz, że te twoje teksty coś dadzą?
Wtedy podeszła do nas Loren i z całej siły popchnęła Sonny'ego, a wszyscy patrzyli na tą dwójkę ze zdziwieniem.
- Ja Cię ostrzegałam, ale nie słuchałeś to masz! - powiedziała i odeszła
Pobiegłem za Loren żeby jej podziękować, a tym czasem Brook pomógł dla Andy'ego.
- Dzięki Loren. Naprawdę dziękuję
- Nie ma za co Rye.
Loren wróciła po kilku minutach ze sklepiku, a Sonny cały czas się na nią patrzył.
Po lekcjach idę z Andy'm na basen i będę go uczyć pływać tylko, że on się trochę boi i Mikey chciał z nami iść i jest problem bo Andy nie chce żebym mówił mu dlaczego więc przyjmijmy wersję, że po prostu będę go uczył pływać i pójdziemy razem kiedy indziej.
~ Timeskip ~
Koniec lekcji
Andy dzisiaj się dużo nie odzywał i przypuszczam, że może coś się stało albo po prostu nie chciał żeby Sonny znowu się czepiał, że mówi to, a nie coś innego i te różne inne pierdoły.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu się wyszykować i wziąć potrzebne rzeczy na basen.

Pov. Andy
Nareszcie dom, ale zaraz i tak jadę z Rye'm na basen. Nie mam ochoty, ale no już niech mu będzie. Myślę, że powoli dochodzę do siebie po ostatnich wydarzeniach mojego życia. Już się nie odchudzam i nie tnę, Rye stara się mi często pomagać i w miarę wymyślamy idealne teksty żeby Sonny się odwalił. Taka nasza nowa zabawa. Jeśli chodzi o to czy siebie akceptuje...
To jest okej. Nie sądzę, że jestem jakiś tam piękny, ale przynajmniej przejrzałem na oczy, że ja wcale nie jestem gruby. Jem normalnie i postanowiłem powiedzieć o wszystkim mojej mamie. Dzięki rozmowie z nią i Rye'm czuje się o wiele lepiej. Co ja bym bez nich zrobił?
Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Rye już do mnie napisał, że przyjedzie po mnie. Zaczął już lekko padać śnieg i wtedy przyjechał Rye.
- I jak gotowy? - zapytał gdy otworzyłem drzwi
- No...tak.
- Andy pamiętaj. Będziemy sami. Nie wstydź się mnie
- Mhm - pokiwałem głową
Wyszlismy z samochodu i śnieg padał coraz mocniej. No ja mam nadzieję, że wrócimy do domu i nie zaskoczy nas burza śnieżna.
Rye poszedł ze mną do lady i powiedział o zarezerwowanej godzinie na basenie. Dostaliśmy magnetyczne bransoletki do szafek i ruszyliśmy do przebieralni. Wszedłem do kabiny i Przebrałem się w swoje spodenki w kaktusy i wyszedłem. Z ręcznikiem czekałem na Rye'a i kiedy wreszcie wyszedł poszliśmy na basen.
Było ich tam aż 3. Płytki dla dzieci chyba z 10 cm wody, 140 cm wody i głęboki z 200 cm wody. Były jeszcze 2 jacuzzi.
- Chodź Andy!
- A...jak się utopie?
- Andy, będziesz ze mną. Nie pozwolę Ci się utopić
- No...dobra - wziąłem głęboki oddech i powoli kierowałem się w stronę basenu. Wszedłem do kolan i bałem się dalej. Dla Rye'a woda sięgała do połowy ud i nie wiem jak ze mną.
- Rye, ja jestem mały tu jest za głęboko! - chciałem się wycofać i wyjść z basenu, ale Rye wziął mnie na ręce i zaniósł dalej.
- Nie! - krzyczałem
- Nie bój się tu nie jest głęboko - powiedział patrząc mi w oczy
Złapał mnie za rękę. Wziął pool noodle* i tak jak mi kazał zanurzylem się prawie cały i położyłem się.
- Będę Cię trzymać więc się nie bój. Będę pod wodą, a Ty ruszaj rękami.
- O-okej
Byłem trochę wystraszony, ale zrobiłem to co Rye kazał. Wziął drugi pool noodle i położył mi pod nogi.
- Rye?
- Widzisz trzymasz się na wodzie
- Co? - zapytałem z przerażeniem aż zsunąłem się z wałka i wylądowałem z głową pod wodą. To koniec...

Pov. Rye
Czemu ja zawsze nie myślę?
- Andy! Boże! - krzyknąłem
Zanurkowałem za Andy'm i wyciągnąłem go z wody i tylko dlatego, że szybko zareagowałem nic poważnego mu się nie stało.
- Spokojnie oddychaj - powiedziałem trzymając blondyna i odgarniając mu mokre włosy z czoła
Andy cicho kaszlał i głęboko oddychał. Co ja zrobiłem? Jestem głupi
- Już wszystko dobrze? - zapytałem
- W m-miarę. N-nie rób tak więcej
- Dobrze. Wiem, że jestem głupi. Przepraszam kaktusiku- przytuliłem go
- Nie gniewam się, ale po prostu tak nie rób.
Gdy minął nasz czas na basenie wróciliśmy do domu blondyna. Jutro jest impreza.
- Rye. Pomożesz mi z outfit'em?
- Tak. Pewnie. Jadę o 20 po Alex'a. Jedziesz ze mną?
- A mogę?
- Nie pytałbym gdybyś nie mógł- zaśmiałem się
- No właśnie...
Trochę odpoczęliśmy po basenie i wsiedliśmy do samochodu.
Po godzinie i 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
Zapukałem do drzwi i od razu otworzył nam Alex z dużą torbą w ręku.
- Cześć - powiedział i się do nas przytulił
- No hej. Chodź- powiedziałem
Wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do nas. Alex spał u mnie, a Andy postanowił iść do siebie.

*pool noodle - nie wiem jak to się po polsku nazywa więc macie zdjęcie. Napiszcie w komentarzach jak wiecie

Jutro rozdział z imprezą i czeka nas jeszcze ich trochę, a potem nowa książka

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Jutro rozdział z imprezą i czeka nas jeszcze ich trochę, a potem nowa książka...
Boże pisze o tej książce już któryś raz, ale jestem taka podekscytowana i nie wiem czy wam się spodoba 😐
Do następnego
Pa 😘

Fortuity Or Destiny | Randy | RoadTrip Onde histórias criam vida. Descubra agora