🔴 Rozdziały są pomieszane. Proszę zwracać uwagę na numerację 🔴
Czy miłość do drugiej osoby możemy poczuć przez przypadek czy jest ona przeznaczeniem?
Rye przeprowadza się do nowego miasta pod koniec wakacji. Zacznie naukę w nowej szkole. Pewien dz...
Pov. Rye Dzisiaj mamy 7 lekcji i jutro impreza. W sumie to nawet planujemy się zerwać z tej ostatniej, ale żeby nie tylko ja i Andy to trzeba też namówić resztę, dam głowę, że nie chce się im siedzieć na ostatniej lekcji w piątek. Gotowy do szkoły wyszedłem z domu i akurat jak wsiadłem do samochodu minął mnie samochód Andy'ego. Pojechałem pod szkołę i w niej spotkałem już Brook'a i Harv'a. Będąc przy szafce spotkałem Andy'ego. - Rye. Sonny już dzisiaj jest - powiedział z żalem - O Jezu! Nieeee- powiedziałem - No dokładnie... Poszliśmy pod klasę i właśnie szedł Sonny i pociągnął Andy'ego za plecak do tyłu. - Ja pier. Odwal się! - krzyknąłem na niego - Co tak ostro z rana Beaumont? - Do Ciebie się inaczej nie da! Ciągle coś do niego masz! Nie masz nic innego do roboty tylko znęcanie się nad innymi? Znajdź sobie inne zajęcie i zostaw Andy'ego w spokoju! - Myślisz, że te twoje teksty coś dadzą? Wtedy podeszła do nas Loren i z całej siły popchnęła Sonny'ego, a wszyscy patrzyli na tą dwójkę ze zdziwieniem. - Ja Cię ostrzegałam, ale nie słuchałeś to masz! - powiedziała i odeszła Pobiegłem za Loren żeby jej podziękować, a tym czasem Brook pomógł dla Andy'ego. - Dzięki Loren. Naprawdę dziękuję - Nie ma za co Rye. Loren wróciła po kilku minutach ze sklepiku, a Sonny cały czas się na nią patrzył. Po lekcjach idę z Andy'm na basen i będę go uczyć pływać tylko, że on się trochę boi i Mikey chciał z nami iść i jest problem bo Andy nie chce żebym mówił mu dlaczego więc przyjmijmy wersję, że po prostu będę go uczył pływać i pójdziemy razem kiedy indziej. ~ Timeskip ~ Koniec lekcji Andy dzisiaj się dużo nie odzywał i przypuszczam, że może coś się stało albo po prostu nie chciał żeby Sonny znowu się czepiał, że mówi to, a nie coś innego i te różne inne pierdoły. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu się wyszykować i wziąć potrzebne rzeczy na basen.
Pov. Andy Nareszcie dom, ale zaraz i tak jadę z Rye'm na basen. Nie mam ochoty, ale no już niech mu będzie. Myślę, że powoli dochodzę do siebie po ostatnich wydarzeniach mojego życia. Już się nie odchudzam i nie tnę, Rye stara się mi często pomagać i w miarę wymyślamy idealne teksty żeby Sonny się odwalił. Taka nasza nowa zabawa. Jeśli chodzi o to czy siebie akceptuje... To jest okej. Nie sądzę, że jestem jakiś tam piękny, ale przynajmniej przejrzałem na oczy, że ja wcale nie jestem gruby. Jem normalnie i postanowiłem powiedzieć o wszystkim mojej mamie. Dzięki rozmowie z nią i Rye'm czuje się o wiele lepiej. Co ja bym bez nich zrobił? Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Rye już do mnie napisał, że przyjedzie po mnie. Zaczął już lekko padać śnieg i wtedy przyjechał Rye. - I jak gotowy? - zapytał gdy otworzyłem drzwi - No...tak. - Andy pamiętaj. Będziemy sami. Nie wstydź się mnie - Mhm - pokiwałem głową Wyszlismy z samochodu i śnieg padał coraz mocniej. No ja mam nadzieję, że wrócimy do domu i nie zaskoczy nas burza śnieżna. Rye poszedł ze mną do lady i powiedział o zarezerwowanej godzinie na basenie. Dostaliśmy magnetyczne bransoletki do szafek i ruszyliśmy do przebieralni. Wszedłem do kabiny i Przebrałem się w swoje spodenki w kaktusy i wyszedłem. Z ręcznikiem czekałem na Rye'a i kiedy wreszcie wyszedł poszliśmy na basen. Było ich tam aż 3. Płytki dla dzieci chyba z 10 cm wody, 140 cm wody i głęboki z 200 cm wody. Były jeszcze 2 jacuzzi. - Chodź Andy! - A...jak się utopie? - Andy, będziesz ze mną. Nie pozwolę Ci się utopić - No...dobra - wziąłem głęboki oddech i powoli kierowałem się w stronę basenu. Wszedłem do kolan i bałem się dalej. Dla Rye'a woda sięgała do połowy ud i nie wiem jak ze mną. - Rye, ja jestem mały tu jest za głęboko! - chciałem się wycofać i wyjść z basenu, ale Rye wziął mnie na ręce i zaniósł dalej. - Nie! - krzyczałem - Nie bój się tu nie jest głęboko - powiedział patrząc mi w oczy Złapał mnie za rękę. Wziął pool noodle* i tak jak mi kazał zanurzylem się prawie cały i położyłem się. - Będę Cię trzymać więc się nie bój. Będę pod wodą, a Ty ruszaj rękami. - O-okej Byłem trochę wystraszony, ale zrobiłem to co Rye kazał. Wziął drugi pool noodle i położył mi pod nogi. - Rye? - Widzisz trzymasz się na wodzie - Co? - zapytałem z przerażeniem aż zsunąłem się z wałka i wylądowałem z głową pod wodą. To koniec...
Pov. Rye Czemu ja zawsze nie myślę? - Andy! Boże! - krzyknąłem Zanurkowałem za Andy'm i wyciągnąłem go z wody i tylko dlatego, że szybko zareagowałem nic poważnego mu się nie stało. - Spokojnie oddychaj - powiedziałem trzymając blondyna i odgarniając mu mokre włosy z czoła Andy cicho kaszlał i głęboko oddychał. Co ja zrobiłem? Jestem głupi - Już wszystko dobrze? - zapytałem - W m-miarę. N-nie rób tak więcej - Dobrze. Wiem, że jestem głupi. Przepraszam kaktusiku- przytuliłem go - Nie gniewam się, ale po prostu tak nie rób. Gdy minął nasz czas na basenie wróciliśmy do domu blondyna. Jutro jest impreza. - Rye. Pomożesz mi z outfit'em? - Tak. Pewnie. Jadę o 20 po Alex'a. Jedziesz ze mną? - A mogę? - Nie pytałbym gdybyś nie mógł- zaśmiałem się - No właśnie... Trochę odpoczęliśmy po basenie i wsiedliśmy do samochodu. Po godzinie i 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Zapukałem do drzwi i od razu otworzył nam Alex z dużą torbą w ręku. - Cześć - powiedział i się do nas przytulił - No hej. Chodź- powiedziałem Wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do nas. Alex spał u mnie, a Andy postanowił iść do siebie.
*pool noodle - nie wiem jak to się po polsku nazywa więc macie zdjęcie. Napiszcie w komentarzach jak wiecie
Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.
Jutro rozdział z imprezą i czeka nas jeszcze ich trochę, a potem nowa książka... Bożepisze o tejksiążcejuż któryś raz, alejestemtaka podekscytowana i nie wiem czy wam sięspodoba 😐 Do następnego Pa 😘