3

233 4 2
                                    

Milagros

Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę interesująco. Razem z rodzicami wybierałam się właśnie na obiad do przyjaciela ojca, z którym grał kilka lat w Realu Madryt. Akurat tak się zdarzyło, że obydwoje wracają do stolicy w tym samym czasie i znów będą razem pracować.

Marco Asensio razem z żoną zaprosili nas na obiad, aby powspominać stare czasy. Na moje nieszczęście Junior nie mógł być obecny, więc moja obecność była obowiązkowa. Miałam poznać dzieci Asensio, z którymi ponoć bawiłam się dawno temu. Akurat to mnie cieszyło najbardziej, bo syna Lucasa miałam okazję poznać już wczoraj.

To właśnie on próbował mnie poderwać jakimś tanim i żenującym sposobem. Nie poznał mnie, więc miałam nad nim przewagę. Specjalnie dałam mu kosza, aby dzisiaj poczuł się lekko zażenowany. Taki mały odwet za to, że oblał mnie wczoraj wodą!

Ojciec zaparkował samochód na podjeździe byłego pomocnika Realu i wyszliśmy na zewnątrz. Miałam na sobie białe, eleganckie spodnie, bluzkę w żółtym kolorze z odkrytymi ramionami oraz białe dodatki w postaci szpilek i torebki. Włosy postanowiłam spiąć, bo wczoraj były rozpuszczone, a makijaż musiałam zrobić odrobinę mocniejszy, bo długo pobalowałyśmy i miałam okropne wory pod oczami. Kolorystycznie świetnie współgrałam z mamą, która dzisiaj postawiła na obcisłą, żółtą sukienkę. Fajnie to wyglądało.

Wysiedliśmy i skierowaliśmy się od razu do drzwi. Ojciec zadzwonił dzwonkiem i czekaliśmy aż ktoś otworzy. Po krótkiej chwili w progu pojawił się wysoki mężczyzna w koszuli i ciemnych spodniach. Od razu przywitał się z tatą i zaprosił nas do środka. Następnie przywitał mamę i na końcu mnie.

- Jak wyrosłaś - zaśmiał się. - Chodźcie do środka. Viola i dzieci czekają.

Weszliśmy bardziej w głąb za gospodarzem. Zaprowadził nas do salonu, z którego rozpościerał się widok na duży ogród poprzez okna tarasowe. Tam siedziała szatynka, która gdy nas zobaczyła, od razu poderwała się do góry i wpadły sobie w ramiona z moją mamą, piszcząc przy tym jak dwie nastolatki, które nie widziały się tydzień.

Było to dla mnie co najmniej dziwne, ale nie skomentowałam zachowania swojej rodzicielki. Spojrzałam na ojca, który tylko wzruszył ramionami. Zapewne gdyby mógł to na pewno sam rzucił by się w ramiona Asensio.

Wtedy gospodarz wyjrzał przez uchylone tarasowe drzwi i powiedział coś do kogoś, a po chwili za nim do środka weszła młodsza dziewczyna o długich, falowanych brązowych włosach z uśmiechem na ustach w czarnych rurkach i kolorowej bluzce. Kilka kroków za nią podążał jej starszy brat. Już sławny Lucas Asensio.

Następnie nastąpiła prezentacja obu rodzin. Czułam na sobie wzrok młodszego Asensio, który był bardzo zdziwiony. Ja za to się szeroko się uśmiechałam, bo trochę zagrałam mu na nosie. Po chwili zasiedliśmy przy stole i pani domu podała obiad.

Podczas jedzenia całe szczęście, że ledwie co się odzywaliśmy. Tylko rodzice o czymś dyskutowali. Dopiero później przy kawie na tarasie włączyli nas do swoich rozmów. Lucas wyglądał na zamyślonego, a Lena pod stołem bawiła się telefonem, udając że słucha.

- Czyli wychodzi na to że historia się powtarza! Kiedyś my, teraz nasi synowie zagrają razem! - powiedział zadowolony ojciec.

- Jednak mam nadzieje, że nie będziemy musieli rywalizować o pierwszy skład - odezwał się młodszy Asensio.

- Po prostu oboje musicie się bardzo starać - powiedział Marco.

- Dlaczego zawsze te rozmowy muszą kończyć się na jednym temacie? - Viola pokręciła głową. - Mili, powiedz lepiej co u ciebie!

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioWhere stories live. Discover now